Odzyskać Kresy

Polskiej kultury bez Kresów wyobrazić sobie nie sposób. „Historia literatury kresowej" Bolesława Hadaczka przypomina‚ jak wiele zawdzięczamy wschodniemu dziedzictwu Rzeczypospolitej.

Aktualizacja: 05.11.2011 09:04 Publikacja: 05.11.2011 00:01

Odzyskać Kresy

Foto: materiały prasowe

Do kin trafił niedawno film Jerzego Hoffmana „1920 Bitwa Warszawska". Wiele złego można powiedzieć o aktorstwie‚ ale przyczyną porażki (przynajmniej artystycznej) jest bardzo słaby scenariusz. Czy nie lepiej było zekranizować powieść Józefa Mackiewicza „Lewa wolna" opowiadającą o tych samych wydarzeniach? Z pewnością‚ tyle że wciąż duża część literatury kresowej (szczególnie te pozycje‚ które powstały na emigracji) pozostaje poza głównym obiegiem polskiej kultury. Pół wieku nieustannego odcinania od kresowych korzeni zrobiło swoje.

Tę prawdę przypomina „Historia literatury kresowej"‚ pierwsza tak szeroko zakrojona próba opisu spuścizny literackiej Kresów. Książka Bolesława Hadaczka ma pewne wady. Przede wszystkim brak w niej w wielu miejscach wyjaśnień‚ a analizy utworów bywają pobieżne‚ ale też historia literatury kresowej wymagałaby co najmniej kilku tomów‚ nie zaś 450 stronic. Hadaczek stworzył znakomity zarys. Próbował wyodrębnić najistotniejsze tematy‚ motywy‚ trendy. Wreszcie pokazać oddziaływanie Kresów na główny nurt literatury polskiej. Dlatego książka jest doskonałym wprowadzeniem w problematykę dotyczącą naszej tożsamości i wielonarodowego dziedzictwa‚ o którym większość z nas niewiele wie.

Mit jasny i ciemny

Mianem Kresów określa się wszystkie ziemie wschodnie I i II Rzeczypospolitej‚ ale – pamiętajmy o tym – tylko te ziemie. Nie należą do nich ani cała Galicja‚ ani tym bardziej obszary dzisiejszego zachodu Polski. Rozpatrywanie Kresów w perspektywie postkolonialnej jest – przekonuje Hadaczek – zupełnie nietrafione. Rzeczpospolita nie była kolonizatorem podobnym np. do Wielkiej Brytanii‚ bo ziemie wschodnie zajmowaliśmy na drodze pokojowej (unia lubelska‚ małżeństwa pomiędzy Piastami‚ ruskimi Rurykowiczami i litewskimi Jagiellonami). Oczywiście‚ historia Kresów nie była sielanką. Często zdarzały się zatargi i poważne konflikty‚ ale nawet XVII-wieczne powstania na dzisiejszej Ukrainie nie miały charakteru stricte narodowowyzwoleńczego. Lachów się biło‚ bo nie płacili żołdu i nie chcieli nadać przywilejów siczowym Kozakom. Na Kresach osiedlali się także Żydzi wypędzeni z Europy Zachodniej. Zdarzały się pogromy‚ a Żydzi przez długi czas się nie asymilowali‚ ale ich ciągła obecność świadczy o tym‚ że tutaj przynajmniej dało się żyć.

Kresy nie umarły wraz z zaborami. Nawet po rozpadzie Rzeczypospolitej przetrwał projekt wielonarodowej wspólnoty (pamiętajmy‚ że to nie była tylko Rzeczpospolita Polska!; Jerzy Radziwiłł nieprzypadkowo do swojego brata Krzysztofa‚ hetmana polnego‚ pisał: „Aczem sam Litwinem się urodził i Litwinem umrzeć mi przyjdzie‚ jednak idioma polskiego języka zażewać w ojczyźnie naszej musiemy"). Taras Szewczenko‚ pierwszy wybitny ukraiński poeta‚ określał Polaków „druhami braćmi" i postulował odbudowę „raju naszego cichego". Przykładem trwałości idei dawnego państwa może być też manifestacja pod Horodłem w 1861 roku (upamiętniająca unię polsko-litewską z 1413 roku) ‚ podczas której śpiewano przełożoną na ukraiński pieśń „Boże, coś Polskę". To wszystko działo się już po upadku powstania listopadowego‚ które stało się początkiem końca marzeń o odbudowie Rzeczypospolitej. Kresy Północne były systematycznie rusyfikowane przez carski reżim‚ a na Kresach Południowych i w Galicji Wschodniej rodził się ukraiński nacjonalizm. Po powstaniu styczniowym zdecydowanie pogorszyła się sytuacja mieszkańców Kresów‚ przede wszystkim Polaków. Złotą legendę Kresów‚ zrodzoną w romantyzmie‚ propagowali m.in. Józef Bohdan Zaleski w swoich dumkach i Michał Czajkowski w powieściach historycznych‚ ale najpełniej rozwinęła się w literaturze Kresów Północnych. Idylliczną‚ nieledwie bajkową krainę znajdziemy choćby w „Panu Tadeuszu". „Kresonostalgia" w dużej mierze przyćmiła w pisarzach związanych z Rzeczpospolitą negatywne emocje i zaowocowała mitem kresowej arkadii. Czarna legenda narodziła się już w romantyzmie wraz z negatywnymi postaciami Kozaków‚ ale rozwinęła później m.in. u Brzozowskiego. Obraz bliższy rzeczywistości przedstawił Józef Mackiewicz‚ który konsekwentnie demitologizował soplicowską idyllę‚ a także Florian Czarnyszewicz w „Nadberezyńcach"‚ w których konflikty z ruskimi chłopami są codziennością. Po I wojnie światowej Rzeczpospolita odzyskała już tylko Kresy „bliższe". Traktat ryski (1921 rok) pozbawił kraj obszarów opisywanych przez Czarnyszewicza. Prawie milionowa społeczność polska znajdująca się po sowieckiej stronie została wywłaszczona. Ci‚ którzy nie wyemigrowali (w istocie była to emigracja‚ bowiem Polacy z dalszych Kresów musieli porzucić ojczystą ziemię) do nowej Rzeczypospolitej‚ często trafiali do łagrów. Film o ich losach byłby równie ciekawy jak „1920 Bitwa Warszawska" albo i ciekawszy. Materiału jest aż nadto. „Lewa wolna" i „Nadberezyńcy" do ekranizacji nadają się znakomicie‚ podobnie jak np. „Droga donikąd" Mackiewicza‚ poświęcona zagładzie Kresowian w czasie II wojny światowej.

Dziedzictwo

Bogdan Walczak‚ wybitny historyk języka polskiego, ustalił‚ że we współczesnej polszczyźnie właściwości kresowe stanowią aż 20 proc. Może to zaskakiwać‚ ale właściwie od samego początku nasza literatura była związana z ziemiami wschodnimi – tematycznie i językowo. Jan Kochanowski dokonaniom Krzysztofa Radziwiłła poświęcił „Jezdę do Moskwy"‚ twórczość Mikołaja Reja nasycona jest kolorytem roksolańskim (czyli czerwonoruskim)‚ co odbija się m.in. w spieszczających‚ zdrobniałych formach‚ a więc wszystkich tych „rozkoszkach"‚ „śliweczkach" i „ogródkach"‚ charakterystycznych dla mieszkańców Rusi Czerwonej. Barokowy poeta Szymon Zimorowic ze Lwowa napisał z kolei „Roksolanki‚ czyli ruskie panny" (nie należy mylić przymiotnika „ruski" z „rosyjski"). Pochodzący z Galicji Wschodniej Franciszek Karpiński był najwybitniejszym przedstawicielem sentymentalizmu‚ zawdzięczamy mu także wspaniałe pieśni religijne‚ m.in. „Kiedy ranne wstają zorze" i „Pieśń o narodzeniu Pańskim" („Bóg się rodzi‚ moc truchleje"). Z kolei Ignacego Krasickiego (z Dubiecka‚ dziś powiat przemyski)‚ bodaj najważniejszą postać na scenie literackiej polskiego oświecenia‚ Mickiewicz nazywał „prawdziwym Rusinem Południowym".

Ten szybki przegląd kresowego dziedzictwa pokazuje‚ że od renesansu wschodnie rubieże Rzeczypospolitej nieustannie uczestniczyły w kształtowaniu naszego języka i kultury‚ bo przecież żupany i kontusze upowszechniły się najpierw na Kresach właśnie. Można jednak powiedzieć‚ że była to ledwie przygrywka do romantyzmu‚ który był w większości kresowy. Polski romantyzm‚ w którym dwie główne szkoły nieprzypadkowo nazywają się ukraińską i litewsko-białoruską‚ nie tylko na Kresach się narodził – także im zawdzięcza swój charakter. Hadaczek używa nawet pojęcia – jak najbardziej trafnego – „kresoromantyzm". Tam właśnie kwitła szlachecka gawęda (scheda po sarmatyzmie)‚ której spadkobiercą jest poniekąd Jarosław Marek Rymkiewicz (szczególnie w mickiewiczowskim cyklu „Jak bajeczne żurawie"). Tam również rozwinęła się powieść historyczna. Romantycy czerpali z unikatowego folkloru‚ ballady Mickiewicza pochodzą z ruskich dum (nie mylmy ich z dumkami‚ bardziej sielankowymi‚ obecnymi szczególnie u Józefa Bohdana Zaleskiego).

Po II Rzeczypospolitej i chwilowym odzyskaniu Kresów „bliższych"‚ które zresztą były główną areną walk o niepodległość‚ pozostała głównie nostalgia‚ obecna tak mocno już u romantyków. Warto wspomnieć‚ że Kresowianie – według ankiety z lat 20. – stanowili ponad 60 proc. pisarzy mieszkających w międzywojennej Warszawie.

„Kto ciebie stracił"

Kresy ceniliśmy głównie wtedy‚ gdy je traciliśmy bądź gdy były zagrożone. Taką lekcję można wynieść z „Rzeczypospolitej Obojga Narodów" Jasienicy i powieści Mackiewicza. Książka Hadaczka przypomina o tym‚ że to właśnie na Kresach powinniśmy szukać swojej oryginalności. Tam łączył się świat orientu ze światem Zachodu – ta szczególna symbioza decyduje o tym‚ kim jesteśmy. Z jednej strony mamy irracjonalizm‚ mistycyzm‚ hierarchiczność i konserwatyzm‚ a z drugiej racjonalizm‚ indywidualizm i wolność. Jesteśmy przez to uwikłani w sprzeczności. Prowincjonalny Mickiewicz z litewsko-białoruskim folklorem winien być nam równie bliski co racjonalizm Zachodu. PRL odebrał nam jednak tę część tożsamości‚ zabrał nam nie mniej istotne od dziedzictwa Żeromskiego dzieła Mackiewicza i Czarnyszewicza czy powieści Michała Kryspina Pawlikowskiego (dwaj ostatni autorzy wracają szczęśliwie dzięki edytorskim pracom Macieja Urbanowskiego). Miejmy nadzieję‚ że wejdą kiedyś do głównego obiegu kultury.

Warto też pamiętać‚ że na Kresach do dziś – o czym pisze Hadaczek – tworzy się po polsku. Powinniśmy częściej zwracać wzrok w tamtą stronę‚ choć trudno oderwać się od powszechnej fascynacji europejskością (ideą przecież bliską wspólnotowej Rzeczypospolitej)‚ lansowaną przez media głównego nurtu. Rzecz w tym‚ że bez Kresów Polska staje się tylko jednym z wielu krajów Zachodu.

W globalnej perspektywie jesteśmy spadkobiercami – jak pisał Herbert – „nie tylko Greków i Rzymian‚ ale prawie nieskończoności". Można by dodać‚ że ta nasza nieskończoność‚ nasze najważniejsze dziedzictwo‚ to właśnie Kresy. Bez nich istniejemy mniej‚ bez pamięci o nich właściwie nas nie ma.

Bolesław Hadaczek‚ „Historia literatury kresowej". Universitas‚ Kraków 2011

Do kin trafił niedawno film Jerzego Hoffmana „1920 Bitwa Warszawska". Wiele złego można powiedzieć o aktorstwie‚ ale przyczyną porażki (przynajmniej artystycznej) jest bardzo słaby scenariusz. Czy nie lepiej było zekranizować powieść Józefa Mackiewicza „Lewa wolna" opowiadającą o tych samych wydarzeniach? Z pewnością‚ tyle że wciąż duża część literatury kresowej (szczególnie te pozycje‚ które powstały na emigracji) pozostaje poza głównym obiegiem polskiej kultury. Pół wieku nieustannego odcinania od kresowych korzeni zrobiło swoje.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Taka debata o aborcji nie jest ok
Plus Minus
Europejskie wybory kota w worku
Plus Minus
Waleczny skorpion
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa”, Jacek Kopciński, opowiada o „Diunie”, „Odysei” i Coetzeem
Plus Minus
Do ostatniej kropli czekolady
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?