O różnicach między ludobójstwem a obroną przed nim

Nie można zrównywać zbrodni ludobójstwa z uprzedzaniem ataków i odwetem za zabójstwa, terror i poniżenie

Publikacja: 12.11.2011 00:01

Tu była wieś Ostrówki

Tu była wieś Ostrówki

Foto: Fotorzepa, PK Piotr Kowalczyk

Red

Od kilku miesięcy pojawiają się w mediach zapowiedzi uroczystości odsłonięcia upamiętnień dwu krwawych wydarzeń z lat 40. ubiegłego wieku z obszaru wspólnej polsko-ukraińskiej historii – w Sahryniu koło Hrubieszowa oraz Woli Ostrowieckiej i Ostrówkach na Wołyniu. Choć były to dwa różne wydarzenia, a zapowiadana jest teraz jedna uroczystość – tego samego dnia w dwóch miejscowościach – uświetniona obecnością prezydentów Polski i Ukrainy, co społeczeństwa obu państw skłania do własnych interpretacji, warto się przyjrzeć, co się wówczas stało.

Pierwsze wydarzenie to wymordowanie 30 sierpnia 1943 r. przez UPA z udziałem okolicznej ludności ukraińskiej dwu położonych obok siebie wsi polskich na Wołyniu, założonych w XVI w., Ostrówek i Woli Ostrowieckiej. Zginęło w obu wsiach ok. 1080 Polaków, od niemowląt po starców. Nie był to jednostkowy atak na wytypowane specjalnie te właśnie miejscowości, lecz fragment szczególnie nasilonej w ostatnich dniach sierpnia 1943 r. ludobójczej depolonizacji Wołynia, podczas której zaatakowano Polaków w co najmniej 95 miejscowościach i – jak zeznał sądzony przez władze sowieckie dowódca Okręgu Wojskowego „Turiw" UPA-Północ Jurij Stelmaszczuk „Rudyj", przeprowadzający sierpniowe rzezie – zamordowano wtedy ok. 15 tys. Polaków.

Ludobójcza depolonizacja trwała już od początku 1943 r. na Wołyniu, od połowy 1943 r. w Małopolsce Wschodniej, a jesienią 1943 r. napady nacjonalistów ukraińskich na Polaków zaczęły się we wschodnich powiatach Lubelszczyzny, na teren której zresztą napłynęły od lipca 1943 r. rzesze polskich uchodźców z Wołynia, w tym wielu rannych i okaleczonych liczących tam na bezpieczeństwo.

Drugie wydarzenie to prewencyjno-odwetowa akcja dokonana 10 stycznia 1944 r. przez lubelskie oddziały Armii Krajowej, wspomagane przez pododdział Batalionów Chłopskich, na nacjonalistyczną bazę we wsi Sahryń, z której były dokonywane wypady na Polaków w okolicy. Decyzja o rozgromieniu Sahrynia została podjęta pod wpływem ustaleń wywiadu podziemia, że 16 marca 1944 nastąpi zmasowany atak bojówek ukraińskich. Chodziło zatem o niedopuszczenie do mordów na skalę wołyńską, gdzie polskie kontrakcje były słabe, spóźnione, a przede wszystkim rzadkie, bo gdyby było ich wiele i skutecznych, to nie straciłoby tam życia aż 60 tys. Polaków. Wiadomości wywiadowcze, choć może nieprecyzyjne, bo zapowiadające ofensywę antypolską z Sahrynia, jednak były bliskie prawdy, bowiem 16 marca na Lubelszczyznę przybyły z Małopolski Wschodniej oddziały Ukraińskiej Narodowej Samoobrony, przemianowane później na UPA, nie w celach turystycznych przecież. W Sahryniu znajdowały się: silnie uzbrojony posterunek policji ukraińskiej oraz bojówki zorganizowane przez OUN oraz grupy Ukraińców z niemieckich jednostek SS, w wiejskich warunkach usadowione w chłopskich zabudowaniach pośród ukraińskiej ludności cywilnej, której oszczędzanie było nakazane rozkazami akowskich dowódców. Jednakże kilkugodzinna walka z zaciekle broniącymi się Ukraińcami, podczas której podpalano zabudowania, a także niepohamowane odwetowe zachowania części uczestników akcji, którzy niejednokrotnie już stykali się z zabójstwami Polaków przez nacjonalistów ukraińskich, spowodowały niestety również znaczne straty wśród ukraińskich cywili, w tym kobiet i dzieci. Nie tylko w Sahryniu, ale też w kilku okolicznych miejscowościach uznanych za siedliska nacjonalistyczne, zaatakowanych jednocześnie z Sahryniem lub bezpośrednio po nim, wyniosły one łącznie ponad 600 osób (według trudnego do zweryfikowania wykazu przedstawionego przez środowiska ukraińskie), wśród nich uzbrojonych mężczyzn.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”