Okrucieństwo naukowców wobec bliźnich bywa naprawdę daleko posunięte. Aż cud, że wynikami eksperymentu przeprowadzonego dwa lata temu przez międzynarodowy zespół badaczy na tysiącu studentów z dziesięciu krajów świata nie zainteresowała się żadna komisja etyki. „Mogę powiedzieć, bez przesady, że prawie zwariowałem", „Były momenty, że czułem się martwy", „Byłem smutny, samotny i pogrążony w depresji". Powyższe cytaty pochodzą z wypowiedzi trzech studentów: Chińczyka, Argentyńczyka i Słowaka, których poproszono, by na 24 godziny odcięli się od Internetu, sieci społecznościowych oraz zaprzestali korzystania z komórek.
Większość uczestników eksperymentu nie dała rady przetrwać bez stałego dopływu informacji, nie potrafiła pozostać offline przez jeden dzień. „Media są moim narkotykiem, bez nich jestem zagubiony" – podsumował swoje doświadczenia młody człowiek z Wielkiej Brytanii, „Moja zależność od nich jest absolutnie chora" – stwierdził Libańczyk. Podobne opinie wyrażali też mieszkańcy Ugandy czy Stanów Zjednoczonych. Nic więc dziwnego, że opisując wyniki tego eksperymentu, eksperci z International Center for Media & the Public Agenda University of Maryland zauważyli: „Jeśli masz mniej niż 25 lat, nieważne, gdzie żyjesz, w Stanach, Chile czy Libanie. Nie tylko nie wyobrażasz sobie życia bez komórki, laptopa czy odtwarzacza MP3, lecz także nie potrafisz bez nich funkcjonować".
Z tego, a także innych podobnych badań wynika, że pokolenie dzisiejszych dwudziestoparolatków to zupełnie nowa rasa ludzi wychowana w przestrzeni szczelnie wypełnionej przez informacje. Cyfrowe newsy płyną szerokim strumieniem przez portale społecznościowe, serwisy informacyjne, komórkowe aplikacje. Utrzymują nowe, internetowe pokolenie w nieustannej gotowości do przeczytania miliona wiadomości od przyjaciół na fejsie czy obejrzenia śmiesznego filmiku, na którym tańczy kot sąsiadów.
Obojętność i samotność
Wszystko ma jednak swoją cenę. Wielu naukowców na podstawie obserwacji przyznaje, że ludzki mózg nie jest przystosowany do funkcjonowania w takim natłoku danych. Że się gubi, zapamiętuje, ale nie przetwarza informacji. Zjawisko to dotyczy wszystkich, nie tylko młodych ludzi. A na dodatek do ogólnej sumy bitów płynących do nas za pomocą Internetu trzeba doliczyć też te docierające przez inne media: radio i telewizję. Niecałe trzy lata temu amerykańscy naukowcy z University of San Diego wyliczyli, że każdej doby do mieszkańca zachodniego świata dociera około 100 500 słów, co daje 23 słowa na sekundę. Żyjemy więc w świecie informacyjnej kakofonii, w której o naszą uwagę bezpardonowo walczą wydarzenia wielkiego i mikrego kalibru. Efekt? Każdą z informacji ludzki mózg przetwarza krótko, bez cienia głębszej analizy. Obojętniejemy więc na tragedie i ludzkie nieszczęścia. Ciekawie do badań swych kolegów z San Diego odniósł się na łamach „Sunday Timesa" Edward Hallowell, nowojorski psychiatra specjalizujący się w leczeniu zaburzeń koncentracji uwagi.
– Nigdy wcześniej nasze mózgi nie musiały przetwarzać tylu informacji co obecnie. Stąd mamy do czynienia z pokoleniem, które nazywam „wessanym przez komputer", ponieważ spędza bardzo dużo czasu przed monitorem lub na zabawach smartfonem. Jest tak zajęte przetwarzaniem informacji, że traci zdolność do myślenia i czucia – twierdzi uczony. Problem w tym, że większość newsów, które docierają do przeciętnego użytkownika Internetu, to powierzchowne, nic niewnoszące historyjki. Poświęca więc głębię i emocjonalne zaangażowanie na błahe sprawy, odcinając się od uczuć także w normalnym życiu. Stąd być może nie reaguje, kiedy komuś obok dzieje się krzywda, bo widział już setki takich krzywd na filmikach z YouTube'a.
Sieć i kłamstwa
Internet jest cudownym narzędziem komunikacji. Pozwala klikać z przyjaciółmi na Alasce, ale kiedy poszczególne słowa zamienione w pojedyncze bity gładko suną światłowodowymi łączami w daleki świat, nie wszystko wygląda już tak różowo. Coraz więcej badań potwierdza, że w sieci ludzie kłamią jak opętani. Dowiódł tego eksperyment opisany w zeszłym roku na łamach „Journal of Applied Social Psychology". Naukowcy z University of Massachusetts Amherst poprosili 220 studentów o połączenie się w pary, a następnie przeprowadzenie 15-minutowej konwersacji twarzą w twarz, wymiany informacji za pomocą komunikatora internetowego oraz e-maila. Każdą z form komunikacji zarejestrowano, a zebrane dane analizowano potem pod kątem zawartych w nich mniejszych oraz większych kłamstewek.
Okazało się, że za każdym razem młodzi ludzie mieli tendencje do mijania się z prawdą. Jednak w trakcie rozmów przez komunikator ilość kłamstw rosła, by w e-mailach osiągnąć poziom wręcz niebywały. Przeprowadzający eksperyment naukowcy tłumaczyli to zjawisko psychologicznym oderwaniem się osób wymieniających informacje. Według nich sieć tworzy dystans sprawiający, że człowiekowi mniej zależy na drugiej osobie. I nie jest on bynajmniej związany z tym, że siedzimy w Warszawie, a nasz przyjaciel marznie na Alasce. To przepaść natury psychologicznej, która pogłębia się w przypadku wymiany e-maili. – Asynchroniczność poczty elektronicznej sprawia, iż użytkownicy są jeszcze bardziej oderwani od respondentów niż w przypadku komunikatorów. Na dodatek czują, że nie ma potrzeby pilnej odpowiedzi, bo można jej udzielić w dowolnie odległym momencie – stwierdzili autorzy badań na łamach „Journal of Applied Social Psychology".