Fakt, że istnieje intymny dziennik Gombrowicza, ujawnił w swoich zapiskach Sławomir Mrożek. Rzecz potwierdził Janusz Palikot, który książkę odkupił od wdowy po Witoldzie – Ricie, podpisując wszakże klauzulę, że nie opublikuje dzieła przed jej śmiercią. Sytuacja się zmieniła: pani Gombrowicz, porządkując spuściznę po mężu, nalegała na Palikota wraz z Wydawnictwem Literackim, by odstąpił prawa do „Kronosa", właśnie krakowskiej oficynie. Dzięki odważnej decyzji wdowy otrzymujemy książkę, która stawia dzieło Gombrowicza w nowym świetle. A może spycha w ciemność? Na pewno pokazuje prawdę o pisarzu.
Na początku lat 50. porządkował pamięć, wydobywając z niej strzępy zdarzeń, nazwiska osób, z którymi się spotykał, żył, zadawał, kochał, nienawidził. Są to zapiski zrazu suche, buchalteryjne. Od 1953 r. notatki stają się bardziej potoczyste, choć o stylistycznych fajerwerkach trzeba zapomnieć. „Kronos" nabiera barw skonfrontowany z innymi dziełami. Napełnia je nową treścią, wyjaśnia, komentuje. Można sobie wyobrazić film lub spektakl, w którym synteza „Kronosa" i „Dziennika" daje najpełniejszy portret pisarza. Bez żadnego tabu. Bo są w dzienniku seks, erotyka, lista kochanków. Hipochondria, choroby – w tym weneryczne, skandale obyczajowe, kalendarium spotkań, lektur oraz zawartość płytoteki. Od początku wdziera się na karty homoerotyzm. Tajemniczy Antoś pojawia się w 1923 r. Z 1934 r. pochodzi następujący zapis: „Pierwsze próby pe – z stróżem z Wiejskiej". Franek, pierwszy stały homoseksualny partner, pojawia się w 1935 r. – w prozie przybierający później postać parobka. Kojarzył się Gombrowiczowi z... ostrą zimą.
Swoich partnerów erotycznych nie traktował z szacunkiem. „Kronos" pełny jest zdawkowych sygnałów typu „jakaś kuchta". „Lato. Wyjeżdżam do Zaborowa (!), gdzie Pankiewiczówna i służąca, i ta urzędniczka w zbożu". W Zakopanem: „Służąca z hotelu = (pensjonarka). Histeryczna kurwa z hali".