21.
„Sekretne życie pszczół" Sue Mank Kidd (Wydawnictwo Literackie) opowiada o amerykańskim Południu w połowie lat sześćdziesiątych – nie dziewiętnastego wieku, lecz dwudziestego. Akcentuje ten fakt, bo można by się w trakcie czytania książki pomylić. Bo w Karolinie Południowej, gdzie toczy się akcja powieści, niewolnictwa w roku 1964, oczywiście, od dawna nie ma, za to rasizm – jak najbardziej.
22.
Punkt wyjścia „Blackoutu. Najczarniejszego scenariusza z możliwych" Marca Elsberga (W.A.B.) jest wręcz nie do wyobrażenia. Oto gaśnie światło. Niby nic takiego, ale w całej Europie. I bynajmniej nie na minutę. Wystarczy odrobina wyobraźni, by dojść do wniosku, że właściwie to nie jest źle. A może nawet dobrze.
23.
„Jesteś cudem" Aforystki Reginy Brett [por.poz. 13] ciąg dalszy. Tym razem z „Jesteś cudem" (Insignis Media): „Gdybyśmy cały czas byli szczęśliwi, przestałoby nas to cieszyć".
24.
Poradnik „Zostań fit. Nowa ty w 180 dni" (Dragon) Natalia Gacka napisała w formie dzienniczka dla odchudzających się. Sukces przynieść ma – podobno – wytrzymanie w treningowym reżimie i, przyznać trzeba, nie najbardziej surowej diecie, przez 180 dni. Bagatela, ale skoro rok nie wyrok, to pół roku i na gwoździach się wysiedzi. Tyle że w tym wypadku siedzenie nic nie daje, przeciwnie – należy się ruszać i to ochoczo. Zostań fit... fiu, fiu.
25.
„Nela i tajemnice świata" Neli, Małej Reporterki (Burda Polska) to już trzecia książka – po „Dziesięciu niesamowitych przygodach Neli" i „Neli na trzech kontynentach. Podróżach w nieznane" – dziewięcioletniej autorki. Tak streszcza swoje dokonania: „Gdy miałam pięć lat, zaczęłam podróżować po świecie i nagrywać filmy. Moim idolem jest Steve Irwin i pragnę zostać prezenterką podróżniczką. Byłam w wielu ciekawych krajach na różnych kontynentach. Na przykład w Afryce zwiedziłam Etiopię, Zanzibar, Tanzanię, Kenię i Mauritius. W Azji – Tajlandię, Kambodżę, Malezję, Indonezję, Filipiny, Wietnam, a ostatnio też Sri Lankę. W Ameryce Południowej – Peru, Boliwię, Chile, a ostatnio również Kostarykę i Panamę". Pozazdrościć.
26.
„Sposoby Francuzek na urodę, szczupłą sylwetkę i zdrowie" Anne Ghesquiere i Marie de Foucault (Muza) zawierają dość konkretne rady. Na przykład: „Spróbuj zastąpić biały cukier jednym z jego substytutów: syropem z agawy, syropem klonowym, miodem, syropem ryżowym albo cukrem trzcinowym". Co prawda na samo hasło „syrop ryżowy" odezwał mi się odruch wymiotny, po chwili jednak zastanowiłem się, dochodząc do wniosku, że buraków nie cierpię tak jak ryżu. Co innego miód. Najlepiej dwójniak.
27.
W książce „1945. Wojna i pokój" Magdaleny Grzebałkowskiej (Agora) natrafiamy taki opis tego, co w pierwszych miesiącach 1945 roku działo się w Warszawie: „Często pod pachą ludzi, których pochowano w prowizorycznych grobach, tkwią zamknięte butelki z kartką w środku, na której zapisano, kto, kiedy i gdzie umarł. Ale najczęściej zmarli nie mają przy sobie nic. Wtedy trzeba zanotować kolor włosów, stan zębów, ubranie, jakie trup miał na sobie. Często w rozkładających się zwłokach trudno rozpoznać nawet płeć. (...) Tylko do końca maja w Warszawie zostanie ekshumowanych 27 tysięcy zwłok".
28.
Tadek Marszak, antybohater powieści Katarzyny Michalak „Nie oddam dzieci!" (Wydawnictwo Literackie) „jest kierowcą tira, kursującym na trasie Polska–Włochy, z dość niewdzięcznym towarem, jakim są konie na rzeź. Nie to, żeby żal mu było tych głupich chabet, ale kłopotu z nimi po drodze, nie tylko z nimi, po kokardę.
Tadek ma wyższe aspiracje niż wożenie jeszcze żywego mięcha, ale te aspiracje z paru powodów nie mają szans się spełnić. Po pierwsze: nie chce mu się pracować. A jeśli już ruszy dupę z ulubionego fotela i pojedzie z tymi chabetami, to wszystko, co zarobi, przepuszcza na imprezy, alkohol i dziwki.
Bardzo go to frustruje, a że nie ma żony, na której mógłby odreagować frustracje, tłucze starą schorowaną matkę. Na określenie „tłucze" zapewne by się obruszył, bo przecież „nie bije jej do nieprzytomności, ot „szturchnie", by stara ruszyła się z wyra i obiad ugotowała, dom ogarnęła, a nie wyleguje się całymi dniami i spracowany syn sam musi sobie zrobić jajecznicę". Przyjemniaczek.
29.
W roku 1960, o czym dowiadujemy się z „Czarnego anioła. Opowieści o Ewie Demarczyk" Angeliki Kuźniak i Eweliny Karpacz-Oboładze (Znak), bohaterka tej książki zaśpiewała pierwszy raz publicznie. Wspomina Rajmund Jarosz: „Gwiazdą to Ewa miała dopiero zostać. Stało się to na juwenaliach w hali sportowej Wisła. Pamiętam, że Hieronim Kubiak, działacz komunistyczny, szef Zrzeszenia Studentów Polskich w Krakowie, wcale nie chciał, żeby występowała. Wolał Joannę Rawik, była popularna po występach w telewizji. Wrzeszczał: „Kim jest ta Demarczyk?". Uparliśmy się i Ewa zaśpiewała banalną, szalenie dynamiczną piosenkę po włosku Ventiquattromila baci [Dwadzieścia cztery tysiące pocałunków]. Ludzie oszaleli. Wstali z miejsc. Krzyczeli: „Rany boskie! Jaki głos, jaki temperament! Jaka dykcja!".
Co to był za numer, przekonać się można na YouTube, gdzie znajduje się ta piosenka w niesamowitej interpretacji Adriano Celentano. Jeśli zaś chodzi o dykcję wykonawczyni „Karuzeli z madonnami"... „Dykcję Demarczyk ma może dobrą, ale sepleni wizualnie" – to słowa Danuty Michałowskiej, wykładowczyni w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej.
30.
„Gniew" Zygmunta Miłoszewskiego (W.A.B.) obfituje w opisy anomalii pogodowych miasta Olsztyna, do którego przeprowadził się bohater powieści, prokurator Szacki. Takie, na przykład: „Z nieba leciał jakiś warmiński szajs, ani deszcz, ani śnieg, ani grad. To coś zamarzało, jak tylko spadło na szybę, i nawet najszybciej latające wycieraczki nie potrafiły zwyciężyć tajemniczej substancji. Płyn do spryskiwacza tylko się rozmazywał. Szacki nie mógł uwierzyć, że żyje w miejscu, gdzie takie zjawiska atmosferyczne są możliwe".
—Ranking opracowała Ewa Tenderenda-Ożóg
Komentarz Krzysztof Masłoń