O ile w środę dało się zauważyć dość solidną presję na osłabienie złotego, w szczególności w relacji do dolara, tak w czwartek nasza waluta próbuje odrobić poniesione straty. W pierwszej części dnia złoty zyskiwał wobec dolara około 0,2 proc. i tym samym za amerykańską walutę trzeba było płacić poniżej 3,63 zł. To oczywiście wynika z faktu nieco słabszego dolara na globalnym rynku. Taniej także jednak euro, które po godz. 10 było wyceniane na 4,26 zł, czyli o 0,2 proc. mniej niż wczoraj. Frank szwajcarski kosztował poniżej 4,56 zł. 

– Ostatnie godziny obrotu nie przyniosły większych zmian na rynku. Eurodolar spadł, a teraz odrabia nieznaczne straty. Złoty nie notuje większych zmian, gdzie EUR/PLN pozostaje w ramach konsolidacji. Na rynku pojawiły się depesze dotyczące ewentualnych rebalancingów związanych z końcem kwartału, co może premiować aktywa z mniejszym zwrotem w stosunku do tych, które już wzrosły – wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Złoty zerka na dolara

Obecnie to dolar rozdaje karty na rynku walutowym i to jego notowania mają wpływ także na to, co dzieje się ze złotym. –  Choć dolar amerykański ma za sobą wiele trudnych miesięcy, to brakuje mu realnej alternatywy. Banki centralne coraz bardziej dywersyfikują swoje rezerwy walutowe, ale dolar pozostaje ich trzonem. Mniejszy wzrost gospodarczy, podwyższona inflacja oraz polityczne naciski na niezależność Rezerwy Federalnej osłabiają pewność co do amerykańskiej waluty. Z drugiej strony, euro brakuje spójności, a chiński juan jest ściśle regulowany. Co więcej, dolar stanowi podstawę większości stablecoinów na rynku kryptowalut, co podkreśla jego rosnące znaczenie w nowej ekonomii. Jeśli więc okaże się, że Fed nie będzie gotowy na głębsze cięcia stóp, a Europa wpadnie w kolejne tarapaty, powrót dolara do siły, nawet jeszcze w tym roku, jest bardzo prawdopodobny – wskazuje Michał Stajniak, analityk XTB.

Dzisiaj w kalendarzu makro mamy przede wszystkim wystąpienia przedstawicieli Rezerwy Federalnej, ale też dane PKB za II kwartał.