Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.
Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.
Treści, którym możesz zaufać.
Aktualizacja: 15.10.2025 08:44 Publikacja: 17.05.2024 10:00
Stadion im. Edmunda Szyca (dawniej znany jako stadion im. 22 Lipca lub stadion Warty Poznań) to dziś ruina porośnięta lasem
Foto: poznan.pl
Zarośla pełne śmieci oraz toaleta dla wałęsających się psów i ludzi. W gwarze poznańskiej: „chęchy”. Stadion im. Edmunda Szyca (zmarłego w 1987 r. piłkarza i działacza) – dawniej znany jako Stadion 22 Lipca, Stadion Warty czy po prostu miejski – to miejsce zapomniane. Czasem zajrzą tam jeszcze groundhopperzy, czyli kibice, którzy lubują się w odwiedzaniu stadionów – zarówno tych nowych, jak i całkiem zapuszczonych.
Sam staram się co jakiś czas sprawdzać, w jakim stanie jest to ważne na mapie Poznania miejsce, ruina w centrum miasta. Jeszcze na początku poprzedniej dekady dało się tu grać w piłkę. Gospodarzem zimowych sparingów bywała Warta, a przed Euro 2012 turniej „dzikich drużyn” rozegrali społecznicy, wśród których był m.in. poseł Franciszek Sterczewski. Gdy cztery lata później rozmawiałem tam z autorami bloga „Peryferia futbolu”, którzy nad oglądanie mistrzostw Europy przedkładali śledzenie amatorów w B-klasie, na murawę z trawą wysokości metra dało się wejść bez wielkiego problemu. Dziś to już trudne, wręcz niemożliwe. Jeśli wcześniej obiekt był w nieformalnym władaniu bezdomnych, to od paru lat niepodzielnie rządzi nim natura. Jedyna zmiana, którą w ostatnim czasie dało się zauważyć, to żółte wstążki z wypisanymi imionami i nazwiskami, które zostawiły wycieczki z Izraela.
Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.
Treści, którym możesz zaufać.
Ich nazwiska nie trafiały na okładki płyt, ale to oni ukształtowali dzisiejszy show-biznes.
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa” to gratka dla tych, którzy nie lubią współgraczy…
Chemia pomiędzy odtwórcami głównych ról utrzymuje film na powierzchni, także w momentach potencjalnej monotonii.
Czasem największy horror zaczyna się wtedy, gdy przestajemy okłamywać samych siebie.
Współczesne kino częściej szuka empatii niż konfrontacji, ale wciąż uważam, że ta druga może być bardzo skuteczna.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas