O Lwów walczyliśmy do końca, każdy marzył o powrocie

O ile wyjeżdżacie, to grupami z jednej miejscowości. Z wyjazdem nie robić popłochu. Zaopatrzyć się w żywność. Pomagać jedni drugim, pamiętać o starcach, sierotach i ciężko chorych. Na zachodzie nie rozsypywać się – zalecało przesiedleńcom z Kresów kierownictwo podziemia.

Publikacja: 17.11.2023 17:00

O Lwów walczyliśmy do końca, każdy marzył o powrocie

Foto: Forum

Ujawnienie się żołnierzy AK od stycznia do lipca 1944 roku, mobilizacja do Wojska Polskiego i Armii Czerwonej oraz aresztowanie (internowanie) części ujawnionego dowództwa z płk. Władysławem Filipkowskim ps. „Janka” na czele nie spowodowało zaprzestania działalności przez polskie podziemie w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Najsłabiej jego aktywność zaznaczyła się na obszarach województwa wołyńskiego, opuszczonego w znacznej mierze przez ludność polską, lepiej funkcjonowało ono na terenie Galicji Wschodniej, zwłaszcza w największych miejskich polskich skupiskach. Obok podziemia poakowskiego działały struktury cywilne związane z Delegaturą Rządu oraz środowiska konspiracyjne wywodzące się z grona sympatyków Stronnictwa Narodowego czy Piłsudczyków.

Radziecki aparat bezpieczeństwa, który od 1944 roku rozpracowywał aktywnie polskie podziemie niepodległościowe, uznawał, że „za swoje podstawowe zadanie «AK» postawiła: przygotowanie i przeprowadzenie zbrojnego powstania na zapleczu Armii Czerwonej, «AK» […] prowadzi aktywną antyradziecką, szpiegowską, terrorystyczną działalność”.

W materiałach sprawozdawczych i ocenach działalności podziemia polskiego sporządzanych w 1945 i na początku 1946 roku zarówno przez NKGB, jak i NKWD zwracano uwagę na zmianę metod oraz celów działalności „polskich nacjonalistów” pod wpływem ewolucji sytuacji międzynarodowej, wewnętrznej w Polsce, a także na skutek działań operacyjnych radzieckich władz bezpieczeństwa. W ocenie sytuacji operacyjnej, przedstawionej na naradzie naczelników wydziałów NKWD do walki z polskim podziemiem we Lwowie 29 września 1945 roku, mjr Wasilij Czeredniczenko, kierujący grupą funkcjonariuszy NKWD we Lwowie, stwierdzał m.in.:

„Po zadaniu zdecydowanego uderzenia w polskie podziemne nacjonalistyczne formacje w mieście Lwowie i na terytorium obwodu w styczniu–lutym bieżącego roku drogą masowych aresztowań aktywnych grup i kierowniczego elementu «Armii Krajowej» w stanie polskiego podziemia od marca po lipiec b. roku zaznaczyło się pewne zamieszanie.

W rezultacie przeprowadzenia masowych operacyjnych przedsięwzięć w celu rozgromienia polskiego nacjonalistycznego podziemia, gdy cały szereg miejscowych organizacji «AK» pozbawiony został swoich podstawowych podziemnych kadr, cała praktyczna działalność chroniących się w podziemiu została skierowana na zapobieżenie wsyp w organizacji, wzmocnienie konspiracji, aktywizację działalności kontrwywiadu «AK» w celu wyjawienia osób podejrzanych o związki z naszymi organami, kierownictwo podziemia zrealizowało cały szereg przedsięwzięć w celu utrudnienia pracy naszych organów dla jego wykrycia i likwidacji.

Oprócz ogólnych środków w celu wzmocnienia konspiracji aż do odmowy przyjmowania do «AK» nowych osób, podziemie «Armii Krajowej» przedsięwzięło szereg starannych prób wprowadzenia swoich aktywnych wykwalifikowanych elementów do naszej agentury w celu wyjawienia naszych zamierzeń i planów w stosunku do «AK».

W ten sposób marzec–czerwiec w warunkach polskiego podziemia we Lwowie i obwodzie był okresem ogólnego wzmocnienia i konsolidacji rozproszonych resztek «AK» ocalałych od rozgromienia.

Podziemie «AK» żywi się wielkopaństwowymi pobudkami i nadziejami na odrodzenie «Wielkiej Polski» w granicach z 1772 i 1939 r. Wychodząc z faktu istnienia londyńskiego rządu emigracyjnego i poparcia angielskiego Gabinetu Ministrów, budowało całą swoją działalność z przekonania, że «Lwów był, jest i będzie polski». Odpowiednio do tego już w maju–kwietniu obserwuje się nasilenie aktywności podziemia «AK» skierowanej na przeciwdziałanie każdą metodą ewakuacji ludności polskiej do Polski”.

Wśród środków tych wymieniano m.in. metody terrorystyczne, przede wszystkim udane likwidacje kilku osób podejrzanych o współpracę z radzieckimi służbami bezpieczeństwa. „W ostatnim okresie sierpnia–września podziemie «AK» – jak dowodził funkcjonariusz NKWD – kontynuowało aktywną propagandę za niewyjeżdżaniem do Polski, prowadząc aktywną pracę wywiadowczą i kontrwywiadowczą, całą swoją działalność opierało na oczekiwaniu korzystnych dla Polski stosunków sojuszników, którzy według ich opinii na konferencji poczdamskiej powinni byli osiągnąć zjednoczenie Zachodniej Ukrainy z Polską”.

Czytaj więcej

Irytująca poprawność

Rozbudować sieć agenturalną

Fiasko tych nadziei wpłynęło ostatecznie na podjęcie przez kierownictwo AK decyzji — jak wynikało z danych agenturalnych — „o masowej ewakuacji do Polski”, ale pod warunkiem: „1. zakopania posiadanej broni, nie zdawania jej; 2. pozostawienia szeroko rozgałęzionej sieci wywiadowczej z zadaniami o charakterze wywiadowczym; 3. podtrzymania więzi po przybyciu do Polski”.

Choć kierownictwo radzieckiego aparatu bezpieczeństwa trzeźwo oceniało sytuację polskiego podziemia, dostrzegając samolikwidację jego struktur i ewakuację działaczy, to jednak w analizach zamierzeń „polskich nacjonalistów” w pierwszej połowie 1946 roku pobrzmiewały echa rewolucyjnej, czekistowskiej czujności i stalinowskiej tezy o wzrastaniu oporu kontrrewolucji w miarę postępów budowy socjalizmu. Tak więc mimo wyjazdu członków AK na zachód część „polskich nacjonalistów” miała na rozkaz dowództwa rzekomo zejść do jeszcze głębszej konspiracji, nawiązać współpracę z UPA w celu zerwania akcji przesiedleńczej, kontynuować antyradziecką akcję propagandową na łamach pism «Wytrwamy» i «Słowo Polskie», prowadzić działania zmierzające do zahamowania radzieckich przedsięwzięć i „przygotować glebę na wypadek odnowienia konfliktu między Anglią i USA z jednej strony i Związkiem Radzieckim z drugiej strony dla odnowienia Polski w granicach 1939 r. na drodze przeprowadzenia powstania zbrojnego”.

Od 1944 do 1946 roku głównym zadaniem radzieckich organów bezpieczeństwa było wykrycie i zlikwidowanie zorganizowanego podziemia antyradzieckiego i — aczkolwiek brzmi to absurdalnie, biorąc pod uwagę sytuację ludności polskiej i liczebność struktur podziemia — uniemożliwienie przeprowadzenia przez nie zbrojnego powstania, zmierzającego do oderwania od ZSRR Zachodniej Ukrainy i przyłączenia jej do Polski. Od jesieni 1944 roku, po zawarciu porozumienia lubelskiego, doszedł jeszcze jeden — w istocie priorytetowy — cel: zabezpieczenie sprawnego przebiegu ewakuacji ludności polskiej. Kluczowe było więc wyeliminowanie ośrodków i osób „prowadzących aktywną antysowiecką agitację przeciwko przesiedleniu”. W listopadzie i grudniu 1944 roku, m.in. w związku z fiaskiem pierwszej fazy przesiedlenia, wzmożono pracę agenturalno-operacyjną nakierowaną na ludność polską. Jej pierwszym, mocnym akordem, obliczonym na przerwanie „antyradzieckiej działalności polskiej reakcji” i pełne wykrycie „jej nacjonalistycznego podziemia”, było „zdecydowane operacyjne uderzenie”, przeprowadzone w styczniu 1945 roku przez organy NKWD i NKGB zachodnich obwodów Ukrainy, czyli „aresztowanie i skierowanie do obozów znajdujących się w zestawieniach operacyjnych uczestników nacjonalistycznych formacji, folksdojczów i innego a/s elementu”. Po dokonaniu masowych aresztowań całą swoją dalszą pracę NKWD i NKGB skupiły na „wykryciu i likwidacji organizujących się centrów kierowniczych białopolskiego podziemia, rozgromieniu jego techniki, materialno-technicznej bazy i przechwyceniu kanałów łączności tych centrów, tak z zagranicznym kierownictwem, jak i z peryferiami”. A miała temu służyć rozbudowa sieci agenturalnej w każdym polskim ośrodku.

Mimo wyjazdu kierownictwa polskiego podziemia, o czym wiadomość być może z opóźnieniem dotarła do NKGB, nadal koncentrowano się „na zdobyciu wykwalifikowanej perspektywicznej agentury, a także oczyszczeniu posiadanej sieci agenturalno-informatorskiej z dezinformatorów i podwójnych agentów, zdjęciu kierownictwa lwowskiego obszaru i okręgu AK, przechwyceniu kanałów łączności tego kierownictwa z zagranicznymi centrami i peryferiami, wykryciu wśród uczestników białopolskiego podziemia agentury zagranicznych wywiadów, rozgromieniu materialno-technicznej bazy podziemia, zakończeniu sukcesem repatriacji byłych obywateli polskich i likwidacji nielegalnych przepraw do Polski”. Organy NKWD/MWD w 1946 roku zamierzały wykorzystywać istniejącą i nowo zwerbowaną agenturę nie tylko do ujawnienia ewentualnych nowych organizacji podziemnych, ale też do „dokładnego rozpoznania nastrojów politycznych ludności polskiej” i powstrzymania ujawnionych członków konspiracji przed ponownym zejściem do podziemia.

Deklaracji nie podpisywać

W ciągu półtora roku NKWD i NKGB udało się wyeliminować lub osłabić znaczną część struktur polskiego podziemia. Mimo wyjazdu i likwidacji struktur poakowskich do połowy 1946 roku ukazywała się dokumentująca opór Polaków we Lwowie prasa konspiracyjna. Podziemie polskie, choć skoncentrowane było przede wszystkim na przetrwaniu, jeszcze w 1945 roku było w stanie dokonywać w ramach samoobrony likwidacji osób uznanych za zdrajców i kolaborantów czy współpracowników NKWD-NKGB.

Walka z polskim „antyradzieckim podziemiem nacjonalistycznym”, mimo że nie stanowiła priorytetu (jeśli chodzi o zaangażowane siły i środki) w aktywności radzieckich organów bezpieczeństwa, to jednak zajmowała bardzo ważne miejsce wśród zadań władz radzieckich na ponownie inkorporowanych do Związku Radzieckiego obszarach II Rzeczypospolitej. Depolonizacja tych ziem, złamanie oporu Polaków przed przymusową w istocie „ewakuacją” wymagały eliminacji tych niezłomnych, najsilniejszych, swoją postawą i poświęceniem dających nadzieję innym.

Bez wątpienia liczba około 9–10 tysięcy aresztowanych w latach 1944–1946 na obszarze Kresów Południowo-Wschodnich, w tym co najmniej 2,5–3 tysiące osób oskarżonych wprost o przynależność do AK i innych organizacji konspiracyjnych lub o „polski nacjonalizm”, świadczy nie tylko o rozmiarach represji, ale także o woli i sile sprzeciwu ludności polskiej wierzącej contra spem i okazującej miłość do ojczyzny, tej wielkiej i tej małej – podolskiej, podkarpackiej, wołyńskiej ojcowizny.

Podziemie polskie, wychodząc z założenia o nienaruszalności integralności terytorialnej Polski i niezmienności jej granicy wschodniej bez zgody reprezentatywnych władz Rzeczypospolitej, od początku sprzeciwiało się wszelkiej akcji przesiedleńczej. „Bez względu na następstwa ludność polska miała uchylać się od dobrowolnego wypowiadania się za przesiedleniem”.

Nakazywano „zachowywać w tym względzie stanowisko bierne i nic nie podpisywać, lecz oświadczać: »Jeśli mnie przymusowo przesiedlicie, to pojadę, a obecnie nie pora, bym się decydował na dobrowolne wysiedlenia«”. Osiemnastego października 1944 roku komendant Okręgu Tarnopolskiego AK-„Nie” mjr Bronisław Zawadzki „Soroka” wydał rozkaz o bezwzględnym bojkocie akcji przesiedleńczej. Pisał w nim:

„Rozwinąć […] zorganizowaną propagandę ustną i ulotkową, stawiającą dobitnie i jasno sprawę, że nikt z Polaków tych terenów dobrowolnie nie opuści. Przypominam również, że podobną podstępną rejestrację już raz przechodziliśmy w 1940 r., że ta rejestracja kończyła się wywozem na Kazachstan. Nie wolno przy żadnych okolicznościach zapominać, iż jesteśmy tu autochtonami, że pełnimy na tych ziemiach Narodową Straż. Nikt i nic nas zastraszyć nie może, żadne ofiary i żaden terror do dobrowolnego wysiedlenia nas nie zmuszą. Do rejestracji się nie zgłaszać. Nakłanianiom nie ulegać. Rozsyłanych czy też roznoszonych po domach druków nie wypełniać i deklaracji na wyjazd nie podpisywać. Nie składać również żadnych pisemnych oświadczeń, choćby namawiano, choćby grożono. Nie czas na to, nie pora – po wojnie – to nasza odpowiedź”.

Mimo iż podziemie – zwłaszcza to cywilne – prowadziło intensywną i momentami udaną akcję propagandową przeciwko przesiedleniu, to jednak coraz bardziej przybierający na sile latem 1945 roku odpływ ludności polskiej, sytuacja międzynarodowa i aresztowania dokonywane przez radziecki aparat bezpieczeństwa spowodowały w sierpniu 1945 roku podjęcie decyzji o likwidacji siatki podziemia niepodległościowego i ewakuacji ludzi na Ziemie Zachodnie Polski. Po tym, jak na wieść o wynikach konferencji przywódców trzech mocarstw w Poczdamie część społeczeństwa polskiego popadła w „depresję moralną”, działacze „Nie” wciąż byli przekonani, że „niestrudzone usiłowania […] Komendy zmierzające do podniesienia morale ludności polskiej osiągają pewne skutki o tyle, iż Polacy nie tracą ducha, myśląc o dalszej przyszłości. Ubolewają, że muszą ustąpić z tut[ejszych] terenów, ale są pewni, że tutaj powrócą”.

Czytaj więcej

Łukasz Pawłowski: Wyborcy bali się polexitu

Nieuświadomionych pocieszyć

Jeszcze przed wyjazdem komendanci obwodów i oficerowie funkcyjni starali się instruować zarówno wyjeżdżającą ludność, jak i swoich podkomendnych, jak w sposób sprawny i bezpieczny się ewakuować: „1. O ile wyjeżdżacie, to grupami z jednej miejscowości. O ile jest dostateczna ilość wagonów, niechaj się ładuje cała miejscowość. Trzymać się ludzi pewnych i znanych z pracy podziemnej. Nieuświadomionych pocieszyć. Wątpliwe charaktery rozpoznane na tut[ejszym] terenie odsuwać od siebie — ostrzegać przed nimi innych. 2. Z wyjazdem nie robić popłochu, gdyż ewakuacja będzie trwać tak długo, dopóki nie wyjadą wszyscy. Najpierw zebrać żniwa i zaopatrzyć się dobrze w żywność. Pomagać jedni drugim, pamiętać o starcach, sierotach i ciężko chorych. 3. Zapowiedzieć wszystkim Polakom nierejestrowanym, by zaraz się zarejestrowali. Reszta niech bez pośpiechu wybiera dokumenty ewakuacyjne. 4. Na zachodzie nie rozsypywać się, lecz trzymać się miejscowości. Informować Was będą osoby dobrze znane, które przydzielone będą do każdego transportu przez władze podziemne”.

Jeden z oficerów tarnopolskiego okręgu „Nie” informował swojego komendanta kpt. Bronisława Żeglina „Ordona”, że do każdego transportu został wyznaczony człowiek, który miał zbierać adresy działaczy podziemia po osiedleniu na zachodzie i przekazać je zwierzchnikowi. Starano się jednocześnie przekonywać członków konspiracji, że „wycofanie jest tylko chwilowe”. Wyjazdy działaczy polskiego podziemia niepodległościowego trwały zasadniczo od sierpnia do grudnia 1945 roku. W przerzucaniu dokumentów i archiwaliów, ale także finansów i niewielkiej ilości broni, ogromną pomocą służyli zarówno członkowie „Nie” pracujący w ZPP, wśród kolejarzy, jak i specjalna komórka legalizacyjna Komendy Okręgu Lwów, kierowana przez Jana Brodzisza „Ścibora”, która zaopatrywała wielu żołnierzy podziemia w fałszywe dokumenty tożsamości. Kilkuset ewakuowanym udało się również wypłacić specjalne zasiłki pieniężne na drogę.

Komendant obszaru płk Jan Władyka wyjechał ze Lwowa w październiku 1945 roku, po nim miasto opuścił też komendant garnizonu miasta Lwów mjr Marian Jędrzejewski, a 7 grudnia 1945 roku tzw. transportem franciszkańskim, wraz z zakonnikami ze Lwowa, ewakuował się ostatni komendant Okręgu Lwów ppłk Anatol Sawicki. W grudniu 1945 roku ze Zbaraża do Bytomia wyjechał komendant Okręgu Tarnopolskiego kpt. Bronisław Żeglin.

Na terenach na zachód od Sanu, przede wszystkim na Górnym i Dolnym Śląsku, w mniejszym stopniu na obszarze tzw. ziemi lubuskiej, pod koniec 1945 roku odtworzone zostały jako „eksterytorialne” okręgi AK-WiN – Okręg Lwowski, kierowany przez ppłk. Anatola Sawickiego, mieszkającego w Lubaniu Śląskim, i Okręg Tarnopolski. Nie udało się odtworzyć ze względu na braki kadrowe Okręgu Stanisławowskiego. Najsilniejsze komórki konspiracji lwowskiej istniały m.in. we Wrocławiu, w Lubaniu Śląskim, Bielawie, Jaworze, Oławie, Opolu, Bytomiu, Gliwicach.

W momencie swojego największego rozwoju, w połowie 1946 roku, struktura organizacyjna okręgu przypominała siatkę konspiracyjną garnizonu Lwów — dzieliła się na trzy dzielnice: Północną, Południową i Zachodnią. W pierwszej zgrupowani byli ekspatrianci z północnych dzielnic Lwowa — w Rejonie I z Zamarstynowa (Bytom, Gliwice, Koźle), w Rejonie II z Kleparowa, Zboisk, Hołoska (Wrocław i podwrocławskie wsie), w Rejonach III i IV ze śródmieścia Lwowa (Bytom, Zabrze, Gliwice, Jelenia Góra, Wrocław), w Rejonie V z Malechowa, Brzuchowic, Dublan, Prus, Inspektoratu Gródek Jagielloński (pow. Kluczbork, Oława, Strzelin, Gliwice, pow. Brzeg, Jawor). W Dzielnicy Południowej przesiedleńcy zamieszkali w Gliwicach, we Wrocławiu, w Opolu, Bielawie i Nowej Białce koło Kamiennej Góry; w Dzielnicy Wschodniej znalazły się osoby osiadłe w Gliwicach, Zabrzu, Opolu, we Wrocławiu i w Szprotawie. W stadium organizacji pozostawały Dzielnica Zachodnia oraz odrębne Inspektoraty Bóbrka i Gródek Jagielloński.

Fragment książki Grzegorza Hryciuka „Przesiedleńcy. Wielka epopeja Polaków (1944–1946)”, która ukazała się 8 listopada nakładem Wydawnictwa Literackiego, Kraków 2023

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Grzegorz Hryciuk jest profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego, zajmuje się m.in. relacjami polsko-ukraińskimi i przymusowymi migracjami w Europie Wschodniej. Jest autorem i współautorem kilku książek, m.in. „Wysiedlenia, wypędzenia, ucieczki 1939–1959. Atlas ziem Polski”.

Ujawnienie się żołnierzy AK od stycznia do lipca 1944 roku, mobilizacja do Wojska Polskiego i Armii Czerwonej oraz aresztowanie (internowanie) części ujawnionego dowództwa z płk. Władysławem Filipkowskim ps. „Janka” na czele nie spowodowało zaprzestania działalności przez polskie podziemie w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Najsłabiej jego aktywność zaznaczyła się na obszarach województwa wołyńskiego, opuszczonego w znacznej mierze przez ludność polską, lepiej funkcjonowało ono na terenie Galicji Wschodniej, zwłaszcza w największych miejskich polskich skupiskach. Obok podziemia poakowskiego działały struktury cywilne związane z Delegaturą Rządu oraz środowiska konspiracyjne wywodzące się z grona sympatyków Stronnictwa Narodowego czy Piłsudczyków.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy