Żona superbohatera czeka na męża
Odpowiedź na pytanie, dlaczego powszechnie akceptuje się tego rodzaju niekonsekwencje, wbrew pozorom nie jest trudna. Tożsamość większości ludzi wcale nie jest jednolita, lecz składa się z wielu nieprzystających do siebie elementów. Nie opiera się na stabilnych oraz niepodważalnych fundamentach. A to, jakie poglądy człowiek uznaje za własne, często ma więcej wspólnego z emocjami niż rzetelną argumentacją.
Popkultura zmonetyzowała wypływające z tego wnioski. Tak naprawdę nie stara się usatysfakcjonować żadnej ze stron polityczno-społecznego podziału. Usiłuje wyłącznie zadowolić zwykłych odbiorców, którzy dość swobodnie traktują to, w co wierzą. Dzięki temu z radością pochłaniają emancypacyjną opowieść na Netfliksie, aby za chwilę lajkować krytykowane przez feministki uprzedmiotawiające kobiety zdjęcia na Instagramie.
Ostatnio komentatorzy polityczni zdziwili się tym, że młode kobiety deklarują w badaniach oddanie głosu w nadchodzących wyborach na Konfederację. Niemniej ich diagnozy wyjaśniające, czemu zdecydowały się one wesprzeć ugrupowanie posądzane o bycie antykobiece, w większości przypadków są przekonujące. Nie mamy wcale do czynienia z konserwatywną rewolucją, a odsetek pań, które w swoim życiu chciałyby realizować ideały tradwife, z poświęceniem się życiu rodzinnemu, domowym obowiązkom, wychowaniu dzieci, jest marginalny. Kobiety do Konfederacji przekonała zarówno pozytywna opowieść o dostępnym dla każdego sukcesie materialnym, jak i liberalny program gospodarczy. Sprawy światopoglądowe są dla nich nie tylko drugorzędne, lecz także nieinteresujące – niektóre mogą nawet nie mieć pojęcia, jakie stanowisko zajmuje Konfederacja wobec aborcji czy relacji państwa i Kościoła. W ostateczności pomijają niewygodne dla siebie zagadnienia, gdyż prowadzą własne biznesy, a w zamian za obniżkę podatków są w stanie poświęcić wiele innych fundamentalnych spraw.
Analogicznie mężczyźni zdają się nie przywiązywać wielkiej wagi do swoich światopoglądowych deklaracji. Poświęcają czas, żeby dyskutować na Twitterze o konieczności obrony tradycyjnych ról płciowych, by później odejść od komputera i przygotować obiad dla żony wracającej ze swojej firmy. Nawet politycy Konfederacji zabierają swoje partnerki z kuchni, aby umieścić je na listach wyborczych.
Bez zająknięcia wygłaszamy poglądy, które przeczą temu, za kogo chcemy uchodzić. Wystarczy, że większość z nich tworzy w miarę spójną całość. I tego samego oczekujemy od popkultury. I tylko ona daje nadzieje na to, że nieprzystające do siebie postawy względem świata mogą współistnieć w jednym uniwersum. Dlatego też u Marvela znalazło się miejsce zarówno dla Capitan Marvel, silniejszej fizycznie od każdego faceta, jak i Hawkeya, superbohatera zmagającego z trudami ojcostwa. A nawet kilku żon superbohaterów, czekających wiernie z dziećmi na powrót męża z kolejnej misji ratowania świata. Ponadto popkultura wyśmienicie odczytała aspiracje młodych mężczyzn i kobiet, dla których jedyną wartością jest indywidualizm. Nie chodzi już tylko o ich wiarę, że mogą osiągnąć wszystko, skoro są kowalami swojego losu. Oni rzeczywiście chcą mieć wszystko, nie zamierzają z niczego rezygnować, a kompromis jest im obcy. Dziewczyny pragną odnieść zawodowy sukces, rozwijać się na wielu kierunkach, poszukują partnera szanującego ich wybory i decyzje. Jednocześnie dalej marzą o założeniu szczęśliwej rodziny, gdzie mąż będzie silnym, zdecydowanym oraz głównym żywicielem rodziny.
Panowie z kolei nadal śnią o sprawczości, władzy i majątku z kochającą, dbającą o ognisko domowe żoną u boku, ale coraz głośniej mówią o tym, że też mają prawo do wyrażania emocji, a ich małżonka powinna w równym stopniu dokładać się do budżetu. Popkultura przekonuje obie grupy, że taki świat nie jest mrzonką, ponieważ pogodzenie sprzeczności jest możliwe.
Filmy i seriale okupujące pierwsze miejsca w rankingach popularności trzymają się jednej prostej zasady – pochwały niekonsekwencji. Owszem, nieraz zdają się stawać jawnie po jednej ze stron światopoglądowego sporu. Producenci wiedzą jednak, że mało który widz zniósłby do bólu spójną ideologiczną opowieść, szczególnie w przypadku kobiecych i męskich spraw. Lepiej dostarczyć ludziom to, co już znają, czyli pomieszanie z poplątaniem różnych postaw.