Jan Bończa-Szabłowski. Krystian Lupa pod lupą

Dlaczego ci, którzy teraz rzucają w Krystiana Lupę kamieniem, jeszcze do niedawna stali za nim murem.

Publikacja: 07.07.2023 17:00

Krystian Lupa

Krystian Lupa

Foto: Fotorzepa,Bartek Sadowski

"Rannego lwa to i małpa kopnie”. To stare chińskie przysłowie przypomniało mi się ostatnio podczas lektury artykułów będących dość zmasowanym atakiem na Krystiana Lupę. Po śmierci Kantora, Grotowskiego, Swinarskiego, Axera, Wajdy czy Jarockiego wśród twórców polskiego teatru liczących się na międzynarodowych scenach został właściwie tylko on, no i Warlikowski.

Świadczą o tym nagrody, zaproszenia jego spektakli na najważniejsze teatralne festiwale. Rozsiana po całym świecie grupa „Lupatyków”, zahipnotyzowanych jego spektaklami, nadała mu wręcz wymiar boski. To mogło, oczywiście, wytworzyć w artyście pewne poczucie bezkarności. Krystian Lupa od dawna przyzwyczaił nas do przeciągania prób, przesuwania dat premiery przedstawienia. Właściwie pokazał, że oficjalna premiera to jedynie publiczny pokaz czegoś, co podlegać będzie jeszcze licznym zmianom, przeróbkom, dopracowaniu. Od lat było wiadomo, że praca z tym reżyserem to krew, pot i łzy, ale – jak twierdzono – wszystko wynagradza potem efekt końcowy, nagrody, wojaże.

Pozostało 80% artykułu
„Rzeczpospolita” najbardziej opiniotwórczym medium października!
Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.

Czytaj za 9 zł miesięcznie!
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał