Tunezja przeszła po rewolucji pozytywne przemiany polityczne, ale gospodarczo jest w gorszej sytuacji niż za dyktatora. Wyższe jest bezrobocie, większa szara strefa i czarny rynek.
Przemiany zaszły i w obu organizacjach. I centrala związków zawodowych UGTT, i związek pracodawców UTICA, jak przyznaje Slim Ghorbel, odgrywały służalczą rolę wobec dyktatora.
UTICA w ostatniej chwili przyłączyła się do rewolucji – przypominam Ghorbelowi, że kilka dni przed upadkiem Ben Alego próbowała jeszcze ratować dyktatora, obiecując zrewoltowanej młodzieży setki atrakcyjnych miejsc pracy. Uważa, że to niesprawiedliwa ocena. – W najtrudniejszych dniach stycznia 2011 roku nasi przedsiębiorcy nie przerwali dostaw elektryczności, gazu, wody. Cóż, faktycznie szefem UTICA był powinowaty Ben Alego, ale szybko przeszliśmy wewnętrzną rewolucję, dobrowolnie zmieniliśmy zarząd – dodaje.
I zachwala siłę społeczeństwa obywatelskiego, która objawiła się w działaniach Kwartetu.
Służalczej roli wobec dyktatury na pewno nie odgrywała natomiast Liga Obrony Praw Człowieka, trzecia z nagrodzonych pokojowym Noblem organizacji. – Nasza siedziba była zamykana, dochodziło do przeszukań i przesłuchań. Trzeba pamiętać, że tortury były częścią naszej kultury politycznej – mówi Abdessatar Ben Musa, przewodniczący Ligi Obrony Praw Człowieka.
Liga wbrew nazwie nie koncentruje się teraz na obronie praw człowieka, bo sytuacja w tej kwestii bardzo się poprawiła, ale na reformie prawa, w tym dotyczącego dziennikarzy. Nowa konstytucja gwarantuje bowiem wolność słowa, ale w kodeksie są nadal paragrafy przewidujące karanie reporterów.
Kontrola w Ministerstwie Turystyki
Przed Bardo, najważniejszym muzeum w kraju z atrakcyjnymi starożytnymi mozaikami i płaskorzeźbami, stoi teraz jeden autokar, który przywiózł garstkę turystów zagranicznych. Na wielkim parkingu jest jeszcze kilka samochodów osobowych, którymi przyjechali na zwiedzanie miejscowi.
18 marca zeszłego roku autokary przywiozły pod muzeum ponad 200 zagranicznych turystów. Przez trzy godziny dwóch terrorystów zdążyło zabić 21 obcokrajowców i porucznika tunezyjskiej policji: tablica z ich nazwiskami wisi przy wejściu do placówki.
Nikt ich nie zatrzymywał, ochrona była na przerwie obiadowej. Najpierw strzelali na parkingu, a potem metodycznie przeczesywali sale i mordowali kolejnych turystów. Wśród zabitych było trzech Polaków.
Oglądam fragmenty sarkofagu z IV wieku z kościoła w Kartaginie oraz jedyny zachowany wizerunek rzymskiego poety Wergiliusza i cały czas się zastanawiam, jak można się tutaj było ukryć przed terrorystami uzbrojonymi w kałasznikowy i granaty ręczne. Sala za salą, puste, tylko eksponaty wiszą na ścianach, nie ma potencjalnych kryjówek. Turyści musieli się tu rok temu czuć jak w pułapce. Gdyby wiedzieli, że dwaj terroryści przemierzający sale muzeum nie mają wspólników czekających przed budynkiem, to pewnie uciekaliby szybciej do wyjścia albo skakali przez okna. Ale nie wiedzieli. My też do dziś nie wiemy, czy w zamachu na pewno nie uczestniczyło więcej terrorystów. Kilka dni po ataku na Bardo prezydent Beżi Kaid Essebsi mówił, że „na pewno było trzech". Trzeci pozostaje jednak bezimienną legendą.
Przez jedno z okien na pierwszym piętrze, ze śladem po kuli, obserwuję strażników, którzy teraz pilnują muzeum. Sprawdzają samochody, wsuwając lustra na kiju pod podwozie, ale do bagażników raczej nie zaglądają. Na głównych ulicach, przy ministerstwach, urzędach, ambasadach widać patrole, na głównej stołecznej alei Habiba Burgiby – nawet piękne policjantki. Gdzieniegdzie druty kolczaste i betonowe przegrody. Posterunki policji są i przy eleganckich hotelach na przedmieściach Tunisu.
– Dbamy o bezpieczeństwo, zaostrzyliśmy kontrole – zapewnia minister turystyki Salma Ellumi Rekik. Podkreśla, że w jej resorcie dokładnie sprawdzono wszystkich pracowników, czy nie mają powiązań z islamskimi radykałami.
Władze niewiele więcej mogą zrobić, by powstrzymać upadek turystyki, który wytwarzał 7 proc. PKB, a wraz z powiązanymi z nim sektorami nawet 14 proc. W zeszłym roku do Tunezji przyjechało o ponad połowę mniej turystów z Europy niż w 2014 roku, w porównaniu z ostatnim sezonem w czasach dyktatury ta różnica jest jeszcze większa. 150 z 500 hoteli zamknięto.
Każda informacja o zamachach dżihadystów jeszcze pogarsza sytuację. Terror to kula u nogi arabskiego prymusa.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95