W 2016 r. internetowa wyszukiwarka Momondo, pozwalająca osobom planującym wakacje lub wyjazd służbowy na porównywanie cen lotów, hoteli czy wynajmu samochodów, wymyśliła niezwykły sposób promocji – tzw. DNA journey, czyli podróż śladami DNA. W ramach akcji grupa kilkudziesięciu osób zgodziła się na sprawdzenie, jakie dziedzictwo pozostawili im przodkowie w genach – a potem otrzymała szansę odwiedzenia krajów, których cząstka płynie w ich krwi.
Wyniki badania były bardzo pouczające. Islandczyk, który – jak uważał – jest stuprocentowym przedstawicielem swojego narodu, odkrył, że jego przodkowie pochodzili z Europy Wschodniej, Półwyspu Iberyjskiego, a także z Włoch i Grecji. „Niebędący fanem Niemców" Anglik okazał się w 5 proc. potomkiem rodaków Goethego i Schillera. Francuzka dumna ze swojego narodu okazała się w jednej trzeciej Brytyjką. Irakijczyk odkrył, że płynie w nim krew żydowska, a Kubańczyk – że jego przodkowie pochodzili z Europy Wschodniej.
– To badanie powinno być obowiązkowe. Gdyby ludzie znali swoje dziedzictwo, na świecie nie byłoby takich rzeczy jak ekstremizm. Kto byłby na tyle głupi, żeby pomyśleć o czymś takim jak czysta rasa? – dziwiła się jednak z uczestniczek badań.
Ale badanie nie jest obowiązkowe dla nikogo, ani dla rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej Mateusza Pławskiego, ani dla zwolenników jego teorii separatyzmu rasowego, którzy, idąc w Marszu Niepodległości, wykrzykiwali hasła o „białej Europie" i nieśli transparenty wychwalające „czystą krew". Gdyby było, ich świat mógłby runąć w gruzach, a sam Pławski – który swą teorię wyłożył w rozmowie z portalem dorzeczy.pl, odkryłby, że jego apel o to, aby „nie mieszać etniczności" jest spóźniony co najmniej o kilka tysięcy lat. Również stwierdzenie, iż „każda rasa zamieszkuje inny kontynent", jest dość ryzykowne. Gdyby do sprawy podejść poważnie, mieszkańcy naszej części Europy powinni wyprowadzić się do Azji Środkowej – skąd w czasie wędrówek ludów Słowianie ruszyli na podbój Europy.
Głośno krzyczący margines
Tegoroczny Marsz Niepodległości odbił się szerokim echem na całym świecie – choć raczej nie o takim rozgłosie marzyła większość Polaków przy okazji Święta Niepodległości. Oprócz morza biało-czerwonych flag na ulicach Warszawy pojawiły się bowiem również banery mówiące o „białej Europie braterskich narodów", a także o tym, że „Europa będzie biała albo bezludna". W czasie marszu, odbywającego się pod oficjalnym hasłem „My chcemy Boga", słychać było również skandowane hasła „Polska cała tylko biała", „Śmierć wrogom ojczyzny" czy „Cała Polska śpiewa z nami, wyp...ć z uchodźcami".