Strach u bram Timbuktu

Miasto było teraz owładnięte czymś w rodzaju „zbiorowej psychozy". Jedni mówili, że rebelianci zjawią się tutaj lada chwila, inni, że nie będzie ich w ogóle. Ismael, właściciel biblioteki, myślał o dwojgu swych najmłodszych dzieci i o tysiącach manuskryptów.

Publikacja: 23.03.2018 17:00

Strach u bram Timbuktu

Foto: materiały prasowe

W Timbuktu od tygodni w czasie wieczornych spotkań dominowały rozmowy o kryzysie. Na początku roku niewielu sądziło, że walki dotrą do miasta. W styczniu Mohamed Diagayeté, pracownik wysokiego szczebla w Instytucie Ahmeda Baby, poprosił przyjaciela z wojska o radę: czy powinien trzymać rodzinę tutaj, czy też lepiej udać się na bezpieczniejsze południe kraju? Żołnierz odparł, że w Timbuktu nic się nie będzie działo. Miasto pozostanie bezpieczne. Ostatnio jednak zmienił zdanie. Sprawy szły w złym kierunku i wojskowy zaczął mieć „pewne obawy", jak wszyscy inni.

Pozostało 94% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności
Plus Minus
Przeciw wykastrowanym powieścidłom
Plus Minus
Pegeerowska norma
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił