Dwa lata temu papież Franciszek ogłosił zniesienie tajemnicy papieskiej. I od razu ogłoszono przełom we współpracy Kościoła i organów państwa w sprawie ścigania pedofilii i jej tuszowania wśród duchownych. Dwa lata później z oficjalnej, choć wewnętrznej instrukcji Watykanu, możemy się dowiedzieć, że przełomu nie ma i nie będzie. Papież go wprawdzie ogłosił, ale Stolica Apostolska wyjaśniła, że poza deklaracją w praktyce nic się nie zmieni. Będzie po staremu. I nawet jeśli zgodzić się z Tomaszem Krzyżakiem, który na łamach „Rzeczpospolitej" przekonywał, że to element walki o schedę po Franciszku, to dokument ten pokazuje, że proces zmiany mentalności w Kościele idzie bardzo powoli. I dotyczy to również Watykanu. Kurialiści nie chcą transparentności, a opinie czy wypowiedzi Franciszka ich nie ruszają. Oni wiedzą lepiej, że państwu i świeckim wara od dokumentów kościelnych.
Czytaj więcej
Franciszek spogląda na świat z odmiennej perspektywy niż jego poprzednicy pochodzący z Europy. Pr...
Nie jest to zresztą jedyny dowód takiego podejścia do problemu wewnątrz Watykanu. Nie jest przecież przypadkiem, że najlepiej przygotowany, ale też najodważniejszy hierarcha zajmujący się tymi sprawami nie został ani prefektem Kongregacji Nauki Wiary, ani nawet nie pracuje już w Watykanie. Arcybiskup Charles Scicluna, bo o nim mowa, został odesłany z Watykanu na Maltę właśnie dlatego, że jego wizja zmian, jego zaangażowanie wielu ważnym hierarchom w Watykanie się nie podobały.
O rozliczeniach, o przejrzystości, o miłosierdziu wobec skrzywdzonych można mówić, ale gdy od słów przechodzi się do czynów, to zgody na to części (co nie znaczy, że wszystkich) watykańskich urzędników być nie może. Instytucja ponad wszystko.
Smutne jest także to, że tam, gdzie państwo wkracza mocniej i bardziej zdecydowanie, gdzie przeszukano już kurie, gdzie zatrzymano do sprawdzenia komputery, gdzie postawiono zarzuty pracownikom, tam nagle okazuje się, że tajemnica nie jest aż tak bardzo ważna, że można ją ujawniać. To niestety pokazuje, że Watykan (a w istocie Kościół) ustępuje i zaczyna zachowywać się tak, jak sam obiecał, dopiero pod naciskiem siły państwa. Sam z siebie mówi, że coś zrobi, ale działa dopiero, gdy policja, prokuratura i sądy, często z użyciem siły, go do tego zmuszą.