UE coraz szczelniej zabudowywana jest przez nowe normy prawne, regulacje i zarządzenia. Nad głowami jej obywateli jak miecz Damoklesa wisi Karta praw podstawowych. Prawa w Europie muszą zostać ujednolicone, tłumaczą nam prawodawcy z Brukseli. Dla naszego dobra zostaną „zharmonizowane” i aby „zwiększyć ich efektywność dla prawnej obrony jednostki”, dostaniemy w prezencie ich kolejny pakiet.
Im więcej dobrych praw, tym lepiej – tłumaczą europejscy mędrcy.Czy na pewno? Można odnieść wrażenie, że „żelazna klatka” racjonalnej biurokracji, o której pisał ojciec socjologii Max Weber, zamyka się w obecnym projekcie UE. Prezentowana jest jako spełnienie europejskiej historii, ale jak wszystkie utopie okazuje się raczej jej zaprzeczeniem.
Przyzwyczailiśmy się myśleć, że ujednolicenie norm prawnych jest niezbędne dla europejskiej integracji i z zasady pozytywne. Czy jest tak naprawdę? Stany Zjednoczone są krajem zintegrowanym, w którym żyje jeden naród mający silne poczucie swojej tożsamości. Dzieje się tak pomimo odmiennych praw, których przestrzegają składające się nań stany. W Europie w odmiennych państwach żyją odmienne narody. Generalną, cywilizacyjną wspólnotę realizują one w różnych kulturowo wariantach wypływających z innych historycznych doświadczeń, które przekładają się na zróżnicowane tradycje. Wyrażają się one także w odmiennych prawach.
Z grubsza rzecz biorąc, można przyjąć dwa modele integracji kontynentu.Jeden umownie nazwać można naturalnym. Narody stopniowo likwidują dzielące je bariery. Korzyści płynące ze współpracy prowadzą do eliminacji antagonizmów i wzmacniają tworzące się między nimi więzi. Rodzi się realna wspólnota interesu, nie tylko w wymiarze ekonomicznym, która z czasem doprowadzić powinna do integracji politycznej.
Tak działali ojcowie założyciele wspólnoty europejskiej. Po kataklizmie II wojny światowej, którą wielu uważało za kolejny etap europejskiej wojny domowej rozpoczętej w 1914 roku, a prowadzącej nieomal do samobójstwa naszego kontynentu, uznali oni, że trzeba zrobić wszystko, aby w przyszłości zapobiec tego typu konfliktom. Ich cel był polityczny, ale drogę do niego stanowić miała gospodarka. Europejska Wspólnota Węgla i Stali, która w życie weszła w 1952 roku, stanowiła doskonały fundament budowania przyszłej, nie tylko ekonomicznej, jedności. Potem powstawały kolejne wspólnoty, które prowadziły do zacieśniania się europejskich więzi.