O tym, że szalony tryb życia gwiazd bywa tylko medialną legendą, świadczy historia Lemmy’ego, lidera Motorhead, dawnego technicznego Hendriksa. Na temat możliwości muzyków krążyły niesamowite opowieści. Niewykluczone, że kiedyś miały potwierdzenie w rzeczywistości. Ale z czasem przestały się z nią zgadzać. Okazało się to po nagraniu słynnej płyty „Another Perfect Day”. Dołączony do niej minikomiks pokazywał, jak przerażony niegrzecznym zachowaniem muzyków jest nowy członek zespołu Brian Robertson. Fakty wyglądały inaczej. Kiedy zaczął pić, tak jak na obrazkach pokazywano, został wyrzucony z grupy, bo nie mogła przez niego profesjonalnie pracować i wywiązywać się z kontraktów. Podobnie było z wyrzuconymi z The Rolling Stones Brianem Jonesem i Mickiem Taylorem czy Sydem Barrettem, który musiał opuścić Pink Floyd, kiedy stracił kontrolę nad LSD.
Oczywiście, napięcia związane z życiem ciągle poza domem ułatwiają proste rozwiązania, jakim jest sięgnięcie po kieliszek. Ale na dłuższą metę to droga donikąd. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” tak mówił o przyczynach swoich niepowodzeń w życiu i na scenie Roger Waters, wieloletni lider Pink Floyd: – Szukałem nazbyt łatwych sposobów na szczęście. Lubiłem życie klubowe, wieczór rozpoczęty przy barze, a to nie jest najlepsza recepta. Teraz żyję inaczej.
– Nie piję, jestem czysty! – powiedział mi kilka lat temu Joe Cocker, nareszcie szczęśliwy po latach życia na zakręcie guru pamiętnego hipisowskiego festiwalu w Woodstock, gdzie na haju byli wszyscy. – Teraz żyję spokojnie, z dala od zgiełku. Wolę od kieliszka łowienie ryb czy spacery po górach.
Co ciekawe, historia rock and rolla pełna jest faktów o abstynencji muzyków, ale one źle się sprzedają. Axl Rose, który sam na początku nie był aniołkiem, najpierw wyrzucił z Guns N’ Roses najlepszego kolegę i głównego współkompozytora Izzy’ego Stradlina, bo nie dawał sobie rady z dragami. A potem doprowadził do tego, że z tego samego powodu musieli odejść pozostali instrumentaliści.
Budująca jest historia Courtney Love, żony Kurta Cobaina, o której mówi się, że doprowadziła do śmierci męża. Wiele razy przegrywała walkę z narkotykami. Ostatnio chwaliła się sukcesem. Półgębkiem, ale jednak, mówią o odstawieniu narkotyków nowi bogowie amerykańskiej sceny – Kings of Leon. Z nagrywania pod wpływem używek zrezygnowało Oasis ze wspomnianym już Liamem Gallagherem. Poza wyczerpaniem i coraz większym ryzykiem zaczęli prawdopodobnie odczuwać jałowość tego, co robią.
Dlatego na koniec przypowieści o rockandrollowcach, którzy chcą być czyści, warto posłuchać, co mówi amerykański gitarzysta Ted Nugent: – Każda rockowa gwiazda ma do wyboru: być martwym dupkiem, dupkiem bliskim śmierci jak Ozzy Osbourne albo żyć sobie banalnie jak wujaszek Ted.
Nie trzeba dodawać, że wujaszek Ted lubi swoje życie bez butelek i koksu i uważa je za bardzo szczęśliwe.