We wtorek, tuż po wschodzie słońca, około 600 policjantów otoczyło obóz uchodźców pod Calais na północy Francji i rozpoczęło wyprowadzanie ludzi. Grupa obrońców imigrantów ostro protestowała, doszło do przepychanek z policją, kilka osób zostało aresztowanych, ale sami mieszkańcy obozu nazywanego dżunglą nie brali udziału w starciach. Poddawali się bezwolnie funkcjonariuszom, niektórzy płakali załamani.
Grupa uchodźców wznosiła transparenty z napisem „Dżungla to nasz dom, nie niszczcie jej!”, ale to nieprawda. Dla kilkuset Afgańczyków, Erytrejczyków, Somalijczyków i przybyszy z innych krajów dżungla była tylko punktem przesiadkowym w drodze do Wielkiej Brytanii. We wtorek marzenia większości z nich o dotarciu do wybrzeży Anglii legły w gruzach.
Problem obozu w Calais przestał istnieć, przynajmniej z policyjnego punktu widzenia. Podobne sukcesy odnosi policja hiszpańska we współpracy z Maroko w Ceucie, gdzie na granicy afrykańsko-europejskiej stoi bariera składająca się z dwóch sześciometrowych murów zabezpieczonych drutem kolczastym i pasa ziemi niczyjej znajdującego się pod stałą obserwacją kamer. Tutaj też statystyki mówią o spadku liczby desperatów, którym udaje się przechytrzyć strażników.
Policja włoska we współpracy z władzami libijskimi również notuje sukcesy – w ostatnich miesiącach spadła liczba uchodźców lądujących na Sycylii i Sardynii. Powodem jest realizacja umowy z maja tego roku między Rzymem a Trypolisem, na mocy której włoskie patrole odsyłają do Libii łodzie z uchodźcami, przyłapane podczas nielegalnych przepraw. Tam trafiają oni zwykle w ręce libijskiej policji. O pobiciach, gwałtach i torturach, których ofiarą padają niedoszli imigranci w libijskich kazamatach, pisała organizacja Human Rights Watch w raporcie sprzed kilku dni.
Mówienie przy tej okazji o łamaniu prawa przez uchodźców, metodach powstrzymania fali nielegalnej imigracji do Europy i fatalnych skutkach braku pomysłu na to, co zrobić z rosnącą rzeszą imigrantów, wydawać się może szczytem braku wrażliwości na ludzką krzywdę. Zapewne dlatego rzadko kto o tym mówi. Masowa imigracja do Europy w ciągu ostatnich 50 lat znacząco zmieniła życie na kontynencie i zmieni jeszcze bardziej w nadchodzących dekadach. Jednak debata na ten temat w Europie jest tak silnie nacechowana strachem, politycznym oportunizmem i myśleniem życzeniowym, że nie prowadzi do żadnych konkretnych wniosków.