Szwedzkie dzieci odebrane rodzicom

W Szwecji wzrasta liczba przypadków przejmowania dzieci przez opiekę społeczną. Kryją się za tym dramaty

Publikacja: 25.09.2010 01:01

Szwedzkie dzieci odebrane rodzicom

Foto: Rzeczpospolita, Janusz Kapusta JK Janusz Kapusta

Według raportu Narodowej Rady Zdrowia i Dobrobytu w latach 90. wzrosła znacznie liczba dzieci i młodzieży, które umieszczono w instytucjach opiekuńczych i u rodzin zastępczych. Przez ostatnie dziesięć lat wzrost się ustabilizował.

Katarina Munier z tejże Rady mówi, że do Szwecji dociera coraz więcej samotnych dzieci, które występują o azyl. Pochodzą one najczęściej z Afganistanu, Somalii, Iraku.

– Kiedy osoby małoletnie przybywają bez dorosłych opiekunów, traktuje się je jako porzucone – tłumaczy Munier. Młodzież zostaje na ogół umieszczana w ośrodkach, gdzie pozostaje aż do osiągnięcia pełnoletności. Jeżeli dziecko, zanim przyjechało do Szwecji, nie miało domu, utrzymywało się z działalności przestępczej i używało narkotyki, to opieka społeczna decyduje o umieszczeniu go w specjalnej instytucji. Tam może otrzymać pomoc fachowców i być poddane leczeniu.

Ustawa zawierającą przepisy o opiece nad młodocianymi, pozwala opiece społecznej na wystąpienie do sądu o przymusowe oddanie jej dziecka. Z twierdzeniem, że wzrost liczby dzieci i młodzieży oddanych pod opiekę rodzin zastępczych i instytucji (co roku trafia do nich 20 tysięcy młodocianych) jest konsekwencją przyjazdu samotnych małoletnich imigrantów do Szwecji, nie zgadza się Ruby Harrold-Claessson, prezes Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka. Komitet angażuje się w sprawy, w których państwo pochopnie odebrało dzieci rodzicom.

– Większość dzieci, które oddaje się pod opiekę państwa, mieszkała w Szwecji i ma co najmniej jednego rodzica Szweda – mówi „Rz”. – Gdyby służba socjalna udzielała matce lub ojcu pomocy i wsparcia, do którego zobowiązuje ich ustawa, to nie trzeba by interweniować i umieszczać w rodzinach zastępczych tak wielu dzieci. I choć teraz mamy centroprawicowy rząd, przypadki poddawania opiece społecznej dzieci są częstsze – ocenia.

Według Katariny Munier służby socjalne zawsze dążą do tego, by odebrane rodzicom dziecko wróciło ostatecznie do nich. Zawsze jednak decyduje ich dobro.

– Rodzice mogą stwierdzić, że sytuacja rodziny się zmieniła i dziecko powinno wrócić do domu. Jeżeli jednak przebywało u rodziny zastępczej od pierwszego do dziesiątego roku życia i traktowało ją jak swoją własną, to nie rozstrzyga się jego losów z dnia na dzień. Wówczas trzeba przeprowadzić badanie, jakie relacje łączą dziecko z biologicznymi rodzicami. Gdzie będzie dla niego lepiej? Nie jest to zatem oczywiste, że gdy sytuacja rodziców się poprawi, to latorośl ich automatycznie wróci do domu. Jeżeli ono samo pragnie powrotu i powie: „tak, chcę mieszkać z mamą”, ponieważ mimo bezpiecznego i spokojnego wychowywania u opiekunów, tęskniło do domu, to nie znaczy, że komisja socjalna się na to zgodzi. Musi bowiem ustalić, co wydaje się najlepsze dla niego w dłuższej perspektywie. Kiedy np. matce udało się uniezależnić od alkoholu dwa tygodnie temu, wynajmuje pokój i musi wyprowadzić się za miesiąc z mieszkania, i nie wie dokąd, to trzeba rozważyć, czy nowa sytuacja jest dla niej stabilna? By dziecko mogło znowu zamieszkać z rodzicem, pracownicy socjalni będą starali się zbudować lepszą relację dziecka z nim, aż do momentu, gdy mama stworzy sobie rzeczywiście normalne życie – opowiada Katarina Munier.

Gdy się to powiedzie, dziecko – jeśli sobie tego życzy – może przeprowadzić się do niej.

[srodtytul]Wymuszona dobrowolność[/srodtytul]

Według przedstawicielki Rady Zdrowia i Dobrobytu aż około 70 procent osób, których dziecko trafia do rodzin zastępczych lub instytucji opiekuńczych, wyraża dobrowolnie zgodę na to, a 30 proc. jest do wyrażenia takiej zgody zmuszane. Ale według Bo Vinnerljunga, odpowiadającego w Radzie za badania nad rozwojem metod pracy socjalnej dobrowolność zgody na przejęcie dziecka przez opiekę socjalną często jest iluzoryczna. W jego opinii rodzice najczęściej zgadzają się na dobrowolną procedurę pod groźbą zastosowania przez pracowników opieki społecznej przepisów ustawy pozwalających na odebranie dziecka.

– Pracownicy ci mają w zwyczaju przekonywać rodziców, by zostawili swoje dzieci pod opiekę społeczną „dobrowolnie”. W przeciwnym przypadku zostaną one odebrane pod przymusem, umieszczone u rodziny zastępczej i rodzice już ich nie zobaczą. To nic innego niż szantaż i nielegalne groźby. Nie ma mowy o dobrowolności, kiedy się komuś grozi przymusowymi działaniami. A rodzice, którzy dadzą się zastraszyć, tracą prawo do swoich dzieci. Zostawili je bowiem pod opiekę „dobrowolnie” – komentuje Claesson.

– Kiedy rodzice nadużywają alkoholu lub są narkomanami, lub w domu dochodzi do przemocy, lub jeden z rodziców cierpi na poważną chorobę psychiczną, wyklucza to stworzenie warunków dla bezpiecznego rozwoju dziecka – relacjonuje pracownik Rady Zdrowia i Dobrobytu. Dzieci z takich rodzin nie mają siły chodzić do szkoły. – Martwią się bowiem ciągle o swoich rodziców i mają trudności z koncentracją – podkreśla.

Zadaniem pracownika socjalnego jest wówczas ocena, co jest dla zdrowia dziecka i perspektyw jego kształcenia najlepsze. Musi rozważyć, czy wspierając rodzinę, może dziecku pozwolić mieszkać w domu. – W wypadku gdy rodzice zgodzili się podjąć kurację odwykową, najlepszym rozwiązaniem dla dziecka będzie na ten okres mieszkanie poza domem – dodaje pracownik Rady.

Bada się wtedy, czy istnieje możliwość, by opiekę nad dzieckiem przejęli krewni lub osoby bliskie. Taka możliwość powstała 12 lat temu, kiedy to babcie odebranych rodzicom dzieci zaprotestowały, domagając się, by same mogły zajmować się swoimi wnukami i wnuczkami. Według tego prawa przy wyborze dla dziecka opiekunów krewni mają być brani pod uwagę na tej samej zasadzie co rodzina zastępcza.

Zdaniem prezesa Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka pracownicy socjalni nie przestrzegają tego prawa. Jako przykład dyskryminacji rodziny dziecka odebranego rodzicom Ruby Harrold-Claesson przytacza przypadek Anny. Nie mogła ona zamieszkać u swojej siostry i jej rodziny, ponieważ pracownicy socjalni uważali, że siostra była za młoda, by zaopiekować się rodzeństwem, choć miała 27 lat. Poza tym ich zdaniem „miałaby trudności, by oddzielić rolę matki od siostry”.

[srodtytul]Historia Agnieszki[/srodtytul]

Na temat opieki socjalnej nad dziećmi wiele może powiedzieć E. N., Polka, której odebrano córkę Agnieszkę w 1985 roku, gdy ta miała trzy latka. Dziecko przebywało w rodzinie zastępczej aż do 20. roku życia.

Historia Agnieszki zaczęła się od wizyty w szpitalu, gdzie lekarz stwierdził u dziewczynki uszkodzenie trzustki. Na tej podstawie sformułowany został wniosek, że dziewczynka była maltretowana. Adwokat Polki, która też jest lekarzem, zwracała uwagę na fakt, że trzustka była uszkodzona tylko wewnętrznie. Na zewnątrz nie było żadnych obrażeń, śladów pobicia – opowiada „Rz”. Podobną opinię wydał też lekarz szwajcarski, który stwierdził, że stan trzustki nie świadczy o przemocy fizycznej.

Na nic to się nie zdało. Wydana została decyzja o przymusowej opiece społecznej dla Agnieszki. Pracownik socjalny przyszedł do domu w towarzystwie policji i E. N. z córką zabrano do domu opieki. – Nie wiedziałam, o co chodzi, nie znałam języka. Nie miałam pojęcia, jak długo będą nas trzymać w ośrodku, gdzie nas cały czas obserwowano – relacjonuje. Personel był dla mnie miły i uspokajał, że chcą mi pomóc. Rozmawiali ze mną codziennie i pisali liczne raporty. Potem się okazało, jakie bzdury w nich napisali – relacjonuje E. N. Np. kiedy Agnieszka bawiła się nożyczkami, donieśli, że chciała ją nimi skrzywdzić. Matkę oskarżono nawet o molestowanie seksualne, bo dziecko podciągało często majtki. – „Czepiali się wszystkiego” – komentuje E. N.

Po trzech tygodniach Agnieszkę zabrano do rodziny zastępczej. Matka nie chciała oddać dziecka i szarpała się z personelem. Przez trzy miesiące nie wiedziała, gdzie córka przebywa. Kiedy próbowała się pytać o adres, odpowiadano jej, że jest zastrzeżony. Wówczas zdecydowała się na podjęcie strajku głodowego i stanęła ze zdjęciem córki w centrum Sztokholmu.

Dopiero potem się dowiedziała, że gdy istnieje podejrzenie, iż rodzice chcieliby porwać swoje dziecko, komisja socjalna może zadecydować, by je umieścić w rodzinie zastępczej, nie ujawniając jej adresu. Z tego samego powodu można odmówić też rodzicowi prawa odwiedzania syna lub córki.

Po trzech miesiącach E. N. dowiedziała się, że jej córka przebywa u rodziny zastępczej pięć godzin drogi od miasta, gdzie mieszkała. –Wówczas dali mi adres i kupili bilet na pociąg. Pojechałam na umówioną godzinę i widziałam się z dzieckiem przez pół godziny w obecności opiekunki. Potem jeździłam do niej raz na tydzień i mogłam z nią przebywać po trzy godziny. Kiedy opiekunowie przeprowadzili się do innej miejscowości, długość wizyt przedłużyła się do weekendu.

Adwokat E. N. starała się, by dzieckiem zamiast rodziny zastępczej mogła opiekować się jej ciocia lub siostra cioteczna z mężem. Na to jednak opieka społeczna nie zezwoliła. Nie zgodziła się też na to, by Agnieszką zaopiekowała się bliska koleżanka E. N. Urzędnikom nie podobało się jednak, że jej mąż dużo pracuje i często nie ma go w domu.

Ewa opowiada, że najtragiczniejsze w całej historii był fakt, że o losach córki zadecydowały dwie pracownice opieki społecznej. Po wielu latach E. N. spotkała się z innym pracownikiem socjalnym, który przejął zajmowanie się jej przypadkiem. Oznajmił jej, że gdyby to od niego zależało, to Agnieszki by jej nie odebrano.

W oparciu o pamiętnik Polki znana szwedzka pisarka Agneta Pleijel napisała scenariusz do filmu „Złota klatka”. Film wyemitowano w szwedzkiej telewizji w 1991 r.

Szwecja jako pierwszy kraj na świecie wprowadziła – w 1979 r. – zakaz wymierzania kar cielesnych. Łamaniem prawa jest również psychiczne znęcanie się nad dzieckiem i poniżanie go.

– Kiedy dziecko staje się w rodzinie czarną owcą, mówi się o nim w jego obecności lekceważąco i w ramach kary nie pozwala mu się wejść do domu lub musi siedzieć zamknięte w swoim pokoju, i jeżeli to się powtarza, to takie postępowanie staje się w takim samym stopniu szkodliwe dla niego jak porządne lanie. Podobnie szkodliwe jest też, gdy za karę nie daje się dziecku często jeść czy nie pozwoli przyprowadzać kolegów – mówi Katarina Munier.

Gdy matka stosuje metody gróźb codziennie i udaje, że dziecko zostawi, choć nie ma takich intencji, a wywołuje u pociechy uczucie strachu czy niepokoju, to może się liczyć z tym, że personel w przedszkolu zaproponuje jej serię rozmów pedagogicznych.

Gdyby jednak i po tym matka dziecku ciągle groziła, tak że płacze ono, to ktoś z pedagogów może zgłosić ten fakt do służb socjalnych. Te zaś mogą wówczas dojść do wniosku, że dochodzi do znęcania się nad dzieckiem.

– Opieka społeczna nie jest władzą policyjną ani nie stosuje sankcji karnych. To instytucja oferująca wsparcie dzieciom i rodzicom. Mamy przepisy broniące dzieci i młodzież przed poważną krzywdą. Dajemy wsparcie dzieciom i rodzicom, ale stojąc po stronie dzieci, i to działa. Potrzeby i przyszłość dzieci są bowiem najważniejsze – zapewnia Katarina Munier.

Z rolą opieki socjalnej nie zgadza się zupełnie Ruby Harrold-Claesson. Jej zdaniem prawo, które ma chronić dzieci, wykorzystuje się często do terroryzowania dzieci i rodziców.

[srodtytul]Skradzione dzieciństwo[/srodtytul]

Podczas seminarium zorganizowanego przez Narodową Radę Zdrowia i Dobrobytu w lipcu tego roku pokazano film: „Społeczeństwo to zły rodzic”. Przedstawiono w nim wyniki badań na 100 chłopcach, którzy wychowali się w rodzinach zastępczych albo placówkach opiekuńczych od roku 1991. Przeprowadzono je, gdy mężczyźni ukończyli 25. rok życia. Wynik był wstrząsający. Trzech już nie żyło, 40 siedziało w więzieniu i było skazanych na opiekę psychiatryczną. 53 otrzymało dozór ochrony, 60 było objętych opieką zdrowotną z powodu choroby psychicznej, prób samobójczych, nadużywania alkoholu i narkotyków lub zostało ojcami w wieku nastoletnim. 72 byłych wychowanków rodzin zastępczych czy instytucji trafiło do rejestru kryminalnego. 13 miało edukację wyższą od szkoły podstawowej.

W filmie wypowiada się Bo Vinnerljung, który ocenił, że młodzieży wychowanej poza domem rodzinnym nauka w szkole idzie ciężko, co rzutuje na sykarierę w przyszłości. Badacz stwierdził też, że dzieci, które dorastały pod opieką instytucji, są narażone na ryzyko odebrania sobie życia cztery – pięć razy częściej w wieku nastoletnim i we wczesnych latach dorosłego życia niż pozostali członkowie społeczeństwa.

Odebranie dzieci dotyka też rodziców. Jeden z nich albo obydwoje umierają częściej niż osoby spoza tej grupy, zanim ich dziecko zdążyło osiągnąć pełnoletność.

W 2006 r. telewizja szwedzka wyemitowała program dokumentarny „Skradzione dzieciństwo”, który ujawnił dramat dzieci odebranych rodzicom. Program wywołał lawinę reakcji i był impulsem do powołania do życia przez wychowanków instytucji i domów zastępczych organizacji o takiej samej nazwie. Złożyła ona zbiorowy pozew przeciwko miastom Sztokholm, Göteborg i Malmö, domagając się odszkodowania wysokości 1 miliona koron za każdy rok, który każde z dzieci musiało przeżyć w domach dziecka i u rodzin zastępczych.

Ostatnio na konferencji poświęconej wychowankom rodzin zastępczych minister zdrowia Maria Larsson wyraziła zdziwienie, że krzywdę wyrządzono tak wielu dzieciom. – To kawałek bardzo ciemnej historii Szwecji – stwierdziła.

– Urzędnicy i politycy powinni zdać sobie sprawę z tego, że ryzykowali bezpieczeństwo tych dzieci – uważa Göran Johansson, autor rządowego raportu o losach dzieci wychowanych bez rodziców. Dodał też, że opowiadania wielu osób świadczą o tym, że narażono je na zaniedbania i okrucieństwa, które były dużo gorsze niż te sytuacje, które były powodem odebrania ich rodzicom.

Podczas pracy nad raportem przeprowadzono rozmowy z 400 osobami, które były zabrane z domu rodzinnego od lat 20. do końca lat 90. XX w. Ponad połowa była molestowana seksualnie w nowym miejscu. Ponad dziesięć osób zeznało, że zostało zmuszonych do aborcji i sterylizacji. Wiele było izolowanych normalnych kontaktów. Nie mogli przyjmować wizyt w domu albo oglądać telewizji z rodziną zastępczą. Dzieci obchodziły urodziny rzadko albo nigdy.

Jedno z odebranych dzieci to 60-letni dziś Peter Lindberg. Zabrano go matce do domu dziecka, gdy miał trzy lata. Tam poturbowano go i złamano szczękę. W wieku lat siedmiu wysłany został do rolnika, gdzie zmuszono go do niewolniczej pracy w stajni. Gdy gospodarz uznał, że chłopiec nie wykonał swoich obowiązków, był zamykany w domu i nie dostawał jedzenia. Lindberg przerwał swoją gehennę, uciekając od zastępczych rodziców. Do tej pory nie wie, dlaczego go odebrano jego samotnej matce, która pracowała w domu towarowym. Dziś należy do organizacji Pasierbowie Społeczeństwa walczącej o zadośćuczynienie dla grupy dzieci dorastającej w instytucjach opiekuńczych i rodzinach zastępczych.

Według dziennika „Svenska Dagbladet” w Szwecji od lat 50. ćwierć miliona dzieci i młodzieży dorastało poza domem rodzinnym. Minister zdrowia zapowiedziała, że ofiarom nadużyć rząd zaproponuje finansową rekompensatę.

Według raportu Narodowej Rady Zdrowia i Dobrobytu w latach 90. wzrosła znacznie liczba dzieci i młodzieży, które umieszczono w instytucjach opiekuńczych i u rodzin zastępczych. Przez ostatnie dziesięć lat wzrost się ustabilizował.

Katarina Munier z tejże Rady mówi, że do Szwecji dociera coraz więcej samotnych dzieci, które występują o azyl. Pochodzą one najczęściej z Afganistanu, Somalii, Iraku.

– Kiedy osoby małoletnie przybywają bez dorosłych opiekunów, traktuje się je jako porzucone – tłumaczy Munier. Młodzież zostaje na ogół umieszczana w ośrodkach, gdzie pozostaje aż do osiągnięcia pełnoletności. Jeżeli dziecko, zanim przyjechało do Szwecji, nie miało domu, utrzymywało się z działalności przestępczej i używało narkotyki, to opieka społeczna decyduje o umieszczeniu go w specjalnej instytucji. Tam może otrzymać pomoc fachowców i być poddane leczeniu.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał