Boli mnie sprzeczność

Z Januszem Kapustą, artystą o zainteresowaniach matematycznych i filozoficznych, rozmawia Paweł Bravo

Publikacja: 23.10.2010 01:01

Boli mnie sprzeczność

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Rz: Większość zjadaczy prasy – od „New York Timesa” po „Rzeczpospolitą” – zna ciebie jako znakomitego ilustratora. Otworzyłeś właśnie wystawę w galerii sztuki, bronisz doktoratu na warszawskiej ASP. A jednak przemawiasz do nas jak odkrywca – już w tytule wystawy zapowiadasz, że przeoczyliśmy kształt, K-dron...[/b]

Pascal mówił, że na końcu każdego odkrycia pojawia się świadomość, jak zacząć opowiadać o swoim odkryciu, żeby zrozumiał to drugi człowiek. Rzeczy, które odkrywamy, ale których nie jesteśmy w stanie przekazać, na ogół z nami umierają.

Zajęło mi osiem lat ustalenie, gdzie jest ten „mój” kształt, jakie jest jego naturalne umiejscowienie w świecie. Czekałem aż 13 lat, zanim spotkałem mądrego profesora Stanisława Kwapienia, który odkrył, że powierzchnia tej bryły to czasoprzestrzenny model równania drgającej struny. Wystawę nazwałem „K-dron, przeoczony kształt”. Mówienie, że coś przeoczyliśmy, jest oczywiście odrobinę prowokacyjne. Pewien biznesmen mówił, że to z punktu widzenia marketingu zła nazwa dla wystawy, przecież jesteśmy tacy mądrzy, wtedy człowiek z taką postawą jak moja stawia się w pewnym sensie poza towarzystwem.

[b]No właśnie, łatwo ci zarzucić swego rodzaju wyniosłość...[/b]

Artysta powinien być skromny i pracować, rozmawiać z kosmosem, i to jest intymna rozmowa. Tak ja pojmuję sztukę: to obszar aktywności, która pozwala dociekać rzeczy, których z żadnego innego punktu nie można zauważyć. Artysta ma związki z wyobraźnią, czyli tym obszarem umysłu, który jest w stanie stworzyć coś, czego do tej pory nie było – to mnie fascynuje. Ponieważ nie odkrył siebie, nie rozumie siebie, to takie odwołanie się do wyobraźni jest jedyną postawą, która wydaje mi się słuszna.

Natomiast odkrywca – odwrotnie – nie powinien być skromny. Powinien głośno mówić, co mu się przytrafiło. Mam intuicję, że jest do odkrycia mnóstwo rzeczy, a my trochę zachowujemy się jak mądrzy na płaskiej ziemi. Muszę w sobie godzić te dwie sprzeczne postawy.

[b]Właśnie, czasami widać po tobie zapał odkrywcy, jak u Nicoli Tesli [/b]

W momencie, gdy dostałem amerykański patent na 11-ścienną bryłę geometryczną, grupa przyjaciół dała mi pieniądze na zdobycie patentów na całym świecie, miałem pewne zobowiązanie, by w tym biznesie uczestniczyć, ale są aż cztery drogi opowiadania o tej K-dronie. Pierwsza naukowa – skąd się wziął, gdzie jest jego miejsce w kosmosie. To są rozważania podobne do tego, jak się uczymy o sześcianie czy kuli. K-dron na przykład jest jedyną bryłą, której dwa egzemplarze tworzą sześcian, a osiem zawiera dwunastościan foremny.

Druga droga jest artystyczna, nią się teraz zajmuję i temu jest poświęcona ta wystawa. Nie to, co robisz, tylko to, jak to robisz, czyni z człowieka artystę. Każda kobieta ma nos oczy i usta, nie każda jest piękna, bo piękno nie jest ani w nosie, ani w oczach, ani w ustach, tylko w proporcjach pomiędzy. My malujemy usta, a wielki artysta maluje przestrzenie, nicości pomiędzy nimi. Podobnie prawdziwy muzyk nie gra nut, tylko ciszę pomiędzy. Inaczej wszyscy graliby tak samo. On rozumie ciszę, która się w nas odkłada w trakcie obcowania z utworem.

Dlaczego cenimy Chagalla? Bo odkrył Chagalla w sobie. Ja chcę opowiadać o świecie, którego nie było. W mojej wystawie chodzi o to, żeby każdy obraz najpierw widza zachwycił, a potem chodzi o spostrzeżenie, że te wszystkie prace wywodzą się z tego samego kształtu. W jednym modelu jest już wszystko. Dalsze przetworzenia modelu mają tylko wspomóc naszą wyobraźnię.

Trzecia droga jest użytkowa.

Do tej pory udało mi się wprowadzić do masowej produkcji cztery rzeczy: pustaki (Andrzej Czeczot nazywa je „kapustaki”), powstało ileś domów, sal koncertowych, sam kiedyś widziałem Christinę Aguillerę śpiewającą na tle ściany zbudowanej z K-dronów. Potem przyszły układanki – cztery białe i cztery czarne K-drony, które tworzą 38 416 kombinacji. Z moim przyjacielem, importerem wódek do Ameryki, przygotowujemy butelkę w kształcie wydłużonego pionowo K-dronu.

Czwarta droga to droga symboliczna, znaczeniowa. Kształt bryły umożliwia nam wypowiedzenie sądu o świecie. Na przykład piramida może służyć do opowiedzenia o strukturalnych zależnościach w społeczeństwie – mówi się, że na szczycie piramidy stoi król itd.

Znak yin-yang opowiada o sprzecznościach w jedni. Firma, która dystrybuuje układanki, wymyśliła, że K-dron to trójwymiarowy yin-yang, bo jeden wchodzi w drugi i się dopełnia.

Jest jeszcze inny sens symboliczny K-dronu: na obrazie „Szkoła ateńska" Rafaela na pierwszym planie stoją Platon i Arystoteles. Platon wskazuje palcem do góry, na niebo, ducha, ideę. A Arystoteles wskazuje w dół, na ziemię, materię, na konkret. Filozofia to jest rozmowa w tym pionie. Nagle okaże się, że na K-dronie można odwzorować zasadniczą oś historii filozofii: na szczycie postawimy Platona, na dole Arystotelesa, a między nimi pojawią się wszyscy, z Kartezjuszem pośrodku. Chciałem kiedyś zaprosić paru historyków filozofii, dać im K-dron, niech umiejscowią najważniejsze postaci na tej powierzchni. Zazwyczaj myślimy o filozofii chronologicznie, przez genealogiczne związki między filozofami różnych pokoleń albo kto był obok kogo i dlaczego się kłócili.

A przecież filozofia polega na punkcie widzenia, z którego świat ujawnia się ciekawszym.

Od kiedy zaś wiemy, że powierzchnia K-dronu jest czasoprzestrzennym modelem drgającej struny, jawi się on jako teraźniejszy kształt zastygłej przeszłości. Patrząc na K-dron, widzimy coś, co się wydarzyło, trwały ślad nieistniejącego. Robiłem taką pracę, w której wypisywałem na powierzchni K-dronu sprzeczności, np. pozytyw – negatyw, kobieta – mężczyzna, lewa – prawa, nazwałem to „Coincidentia oppositorum” (zbieżność przeciwieństw), w hołdzie dla Mikołaja z Kuzy, który takim mianem obdarzał Boga.

[b]Bronisz właśnie doktoratu na ASP, ale czy nie wygodniej by ci było na akademii neoplatońskiej, we Florencji, pod skrzydłami Wawrzyńca Wspaniałego? [/b]

Dla mnie sztuka nie jest tym, co się na ogół uprawia na uczelniach, nawet pojęta w duchu platońskim, tylko sposobem ludzkiego umiejscowienia w stosunku do kosmosu. Urodziłem się na wsi, gdzie było 100 osób, szkołę skończyłem w miasteczku, gdzie było 1500 ludzi, liceum w Poznaniu, gdzie było 350 tys. ludzi, studia w Warszawie, gdzie był milion, wylądowałem w Nowym Jorku, gdzie jest 18 mln ludzi. Ciągle musiałem coś doganiać. Aż dobrnąłem do momentu, gdy powiedziałem: zaraz, gdybym przeczytał wszystkie książki świata, nie znalazłbym tego, co sam odkryłem. A więc zamiast już gonić za ludźmi, od czasu do czasu trzeba usiąść ze sobą. Sztuka nie jest dla mnie wyrażaniem tego, co poznane, ale narzędziem do poznania. Jest swoistym medium pozwalającym na najbardziej osobiste eksperymenty.

To w sztuce rozpoznajemy autentyczne lub sztuczne granice naszego człowieczeństwa, urody i wyobraźni. Rzeźbiarz Kenneth Snelson mówił mi, że w przeszłości to artyści wizualizowali świat, to na nich spoczywała odpowiedzialność za wyrażanie niewidzialnego, dlatego np. modlili się przed pracą. On sam postanowił przestudiować to, co fizycy mają do powiedzenia na temat atomu , bo to on, jako artysta, czuł, że powinien narysować jego spójny obraz.

[b]Masz w sobie odruch łączenia przeciwieństw, bolą cię sprzeczności?[/b]

Mam poczucie, że elementy świata są często łączone nielogicznie i tylko wiara, czyli dowolny, przypadkowy wybór postawy, determinuje pogląd na świat. Jeżeli życie ma sens, to ma go w każdym miejscu i o każdej porze i w związku z tym każdy – tak założyłem – uczciwie i wytrwale myślący człowiek, nawet artysta, może wnieść wkład w lepsze zrozumienie świata. Matematycy podkreślają, że w ich pracy estetyka jest nie tylko ważnym elementem, ale piękno jest często podstawowym, znaczącym potwierdzeniem prawdy jakiegoś dowodu czy sformułowania. Można więc założyć odwrotnie, że artyści – z natury zajmujący się pięknem – są również w stanie znacząco przyglądać się światu i generować nowe, nieznane idee. Przecież świat ze swoimi prawami jawi się zawsze jako zjednoczony i każde „piękne” spostrzeżenie może poszerzyć nie tylko estetykę, ale i nasze o nim wyobrażenie czy wiedzę.

[b]Jak sytuujesz w swoim życiu pracę z K-dronem wobec dorobku ilustratora prasowego, którym jesteś od czasów „Szpilek” w latach 70.?[/b]

Mam świadomość, że ilustracja jest sztuką użytkową. Ilustrator może być zastąpiony, odkrycie jest zawsze związane z wyjątkowością. Odkrycie K-dronu jest bardziej znaczące jako kosmiczny wkład człowieka niż tylko atrakcyjne ilustrowanie. Rysowanie jest ćwiczeniem umysłu. Jest narzędziem, tak jak ćwiczenie skali przez śpiewaka, przygotowywanie siebie jako struktury. Dlaczego chcę ćwiczyć wyobraźnię? Pamięć jest odpowiedzialna za przeszłość, zmysły za teraźniejszość, a za przyszłość odpowiada wyobraźnia. Wymyśliłem własne techniki, jedną z nich jest tworzenie rysunków.

[b]Świat jest lepszym miejscem dzięki temu, że kolejna rzecz została odkryta?[/b]

Pamiętam, jak pewien bardzo bogaty biznesmen, wielki diler Cadillaca Victor Potamkin, spytał: po co żeś to wymyślił? I wtedy przypomniałem sobie, co wpisałem mu wcześniej jako dedykację w katalogu: „człowiekowi, który sprawił, że świat jest odrobinę szybszy”, i powiedziałem: wymyśliłem K-dron, żeby świat był odrobinę bogatszy, bo bogactwo polega na posiadaniu wyboru.

Ponieważ ćwiczę wyobraźnię, ćwiczę zakresy abstrakcyjnych kombinacji, więc na zewnątrz staram się być realny, bo wyobraźnia już znajduje swoje ujście gdzie indziej. Lubię zadawać się z pragmatycznymi ludźmi. Interesuje mnie tylko wypowiadanie zdań, które mają pokrycie.

[b]Opowiadasz o K-dronie jak o bycie, który się tobą posługuje...[/b]

Kiedy K-dron się pojawił, byłem w pewnym sensie na niego skazany. Inaczej nie miałbym sił na pracę nad nim i badanie jego właściwości.

Na tym polega powaga odkrywcy: jest świadomy, że odkrył. Dostajesz siłę od kształtu. Miałem okresy zwątpienia, ale wtedy K-dron odkrywał mi się w nowej konfiguracji, on sam generował mój stopień zainteresowania W 1999 r., kiedy miałem wystawę w Muzeum Sztuki w Łodzi i zrobiłem dekoracje dla teatru dziecięcego w Katowicach, powiedziałem sobie, że dobrnąłem do przystani bezpieczeństwa. Wcześniej się denerwowałem z powodu każdego człowieka, który nie rozumiał K-dronu, potem stwierdziłem, że chcę zadawać się tylko z ludźmi, którzy mają ochotę zrozumieć. Wcześniej zabiegałem o dziewięciu bezsensownych głupków, teraz zajmuję się tym jednym mądrym z dziesięciu.

[b]Jak się przedstawiasz w sytuacjach, gdy człowiek musi dodać do nazwiska krótką etykietkę? [/b]

Profesor matematyki Jay Kapraff mówi o mnie „niezależny badacz”. Podczas pewnego spotkania różnych naukowców nastąpiła wstępna runda prezentacji, byłem wystraszony.

Co mam o sobie powiedzieć? Kim jestem, skąd? Wtedy przede mną ktoś powiedział: jestem fizykiem i mistykiem, wtedy rozluźniony wymyśliłem dla siebie określenie, że jestem artystą o zainteresowaniach matematycznych i filozoficznych.

[b]W Ameryce masz pewnie łatwiej, to kraj bardziej otwarty na nowości?[/b]

Ameryka jest o tyle atrakcyjna, że wszystko może się zdarzyć. Ale mam obowiązek w stosunku do Polski. Na zajęciach z historii filozofii poznałem historiozofię Józefa Hoene-Wrońskiego, w której rozwój świata toczy się po spirali. Zaczął się na Dalekim Wschodzie, potem był Bliski Wschód, dalej Grecja, Rzym, Francja, Niemcy i jak połączymy te punkty, to powstaje spirala i następny punkt, jaki wynika z tej linii, to Polska. Stąd jego mesjanizm. Polska to następny kraj, który powinien wnieść swój wkład, inni swoje zrobili. Grek już może pić wino i tańczyć, Włoch może się rozglądać za kobietami, zrobili swoje, myśmy nie wnieśli adekwatnego wkładu w urodę świata. I tak traktuję tę prowokację Hoene-Wrońskiego, że za piękno, które otrzymaliśmy w spadku po mądrych narodach, powinnismy sie odwdzięczyć czymś równie potężnym i oryginalnym.

[b]Wróćmy na chwilę do tego, przez co jesteś bliski czytelnikom „Plusa-Minusa”. Zawsze mnie zastanawiało, czy rysunki-aforyzmy z cyklu „Pion-poziom” wybierasz spośród wielu, jakie przychodzą ci do głowy?[/b]

Świat prowokuje mnie. Chodzę z papierem, zapisuję, jeśli zapomnę notesu, to zaraz muszę kupić nowy . Niektóre zdania biorę wprost z rzeczywistości. Patrzę – stoi dziewczyna smutna, zadzwonił telefon i się roześmiała. Ta radość jest abstrakcyjna, od razu mnie korci problem, jak zwerbalizować piękno, które się wydarzyło, przemianę człowieka. Wymyślam jedno zdanie. Szukam zdań, które są krótkie i nie wymagają dalszego dotłumaczania. Jak znaleźć takie, które ma skrytość, cichość prowokacyjnego ujawnienia, mądrość prawie na granicy oczywistości? W tym sensie K-dron jest oczywistością, cóż to bowiem jest? Kształt.

[b]Rz: Większość zjadaczy prasy – od „New York Timesa” po „Rzeczpospolitą” – zna ciebie jako znakomitego ilustratora. Otworzyłeś właśnie wystawę w galerii sztuki, bronisz doktoratu na warszawskiej ASP. A jednak przemawiasz do nas jak odkrywca – już w tytule wystawy zapowiadasz, że przeoczyliśmy kształt, K-dron...[/b]

Pascal mówił, że na końcu każdego odkrycia pojawia się świadomość, jak zacząć opowiadać o swoim odkryciu, żeby zrozumiał to drugi człowiek. Rzeczy, które odkrywamy, ale których nie jesteśmy w stanie przekazać, na ogół z nami umierają.

Zajęło mi osiem lat ustalenie, gdzie jest ten „mój” kształt, jakie jest jego naturalne umiejscowienie w świecie. Czekałem aż 13 lat, zanim spotkałem mądrego profesora Stanisława Kwapienia, który odkrył, że powierzchnia tej bryły to czasoprzestrzenny model równania drgającej struny. Wystawę nazwałem „K-dron, przeoczony kształt”. Mówienie, że coś przeoczyliśmy, jest oczywiście odrobinę prowokacyjne. Pewien biznesmen mówił, że to z punktu widzenia marketingu zła nazwa dla wystawy, przecież jesteśmy tacy mądrzy, wtedy człowiek z taką postawą jak moja stawia się w pewnym sensie poza towarzystwem.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy