Przeciągi w kryształowym pałacu

Dotychczasowe rządy Platformy Obywatelskiej uwidoczniły dziewięć powodów, które z niepokojem każą myśleć o perspektywie zdobycia przez nią pełni władzy

Publikacja: 09.07.2011 01:01

Przeciągi w kryształowym pałacu

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Niebawem miną cztery lata rządów Platformy. Formalnie była to koalicja PO – PSL, ale udział chłopskiej partii we władzy niknął na tle wyrazistego stylu rządzenia Donalda Tuska. Do czego porównać ten sposób sprawowania władzy?

Nasuwa się używana wobec Unii Europejskiej metafora „kryształowego pałacu". Swoistej cieplarni w świecie bez wojen, gdzie wzrost konsumpcji zmienia oczekiwania wobec polityki. Ale te zachodnie pałace, nawet jeśli wyśmiewane za ażurowość, są zbudowane na znacznie solidniejszych fundamentach, niż nasza nadwiślańska wersja stojąca na o wiele mniej stabilnym gruncie.

To skutek zamiatania wielu zjawisk pod dywan, ale też i naszego położenia geopolitycznego. W naszym polskim pałacu wiele okienek jest wybitych i wskutek tego wewnątrz konstrukcji hula wiele przeciągów. Choć chwalcy ekipy Tuska z uporem udowadniają, że żadnych przeciągów nie ma. Politycy PO zżymają się, gdy rządy Platformy porównywane są do epoki Edwarda Gierka. Ale przecież wtedy także wierzono, że rozwój ekonomiczny będzie trwał w nieskończoność, podobnie jak wzrost poziomu życia. Wtedy także przekonywano o szacunku, jakim Polska cieszy się w Europie. Problem w tym jednak, że uzyskanie przez rząd poparcia większości mediów i wieczna mobilizacja pod hasłem „albo Platforma, albo barbarzyńcy" w znacznym stopniu odpycha nas od realnej analizy kadencji rządu Tuska.

Oto 9 czynników, jakie każą z niepokojem myśleć o silnych aspiracjach Platformy do zdobycia po wyborach pełni władzy.

1  Dziel i rządź

Gdy w listopadzie 2007 roku zwycięski Donald Tusk zadeklarował, że „najważniejsza jest miłość", wydawało się, iż jego partia chce zakończyć brutalny spór na prawicy z lat rządów PiS. Szybko okazało się, że Platforma raz zachłysnąwszy się, niczym narkotykiem, siłą używania nienawiści w walce z przeciwnikiem politycznym – nie jest w stanie porzucić tego oręża. Tym bardziej, że jak wskazywali medialni cynicy – bezkarne obrażanie opozycji oddziaływało podświadomie na wielu wyborców budując wizerunek PiS jako ugrupowania słabego i nieudacznego. Kolejną cezurą był zamach na biuro PiS w Łodzi dokonany przez Ryszarda C. Incydent ten zakończony śmiercią działacza opozycji nie wywołał większego szoku społecznego i nie zmusił PO do porzucenia ostrego języka.

Ten system posługiwania się nienawiścią ma zresztą bardzo starannie zaplanowaną strukturę. Sam Donald Tusk jest poza nim – zarezerwował dla siebie wizerunek męża stanu, który stroni od mocnego języka. Z kolei na najniższym szczeblu tej maszynerii bywali politycy, którym język nienawiści sprawia sporą frajdę. To przypadek niegdyś Janusza Palikota, a dziś Stefana Niesiołowskiego. Do dyspozycji są też różni dyfamatorzy – od Tomasza Nałęcza po sojuszników PO Romana Giertycha czy od niedawna Michała Kamińskiego.

Politycy PO bardzo często powtarzają: – to Kaczyński zaczął i niech dziś nie skarży się na żywioł, jaki wypuścił z butelki. Jednak jeśli dokładnie przeanalizować początek sporu z lat 2005 – 2007, to widać, że Kaczyński wybuchał wrogimi frazami w momentach, gdy był przypierany do muru. Osobnym elementem konfliktów z PO były jego niezwykle ostre analizy polityczno-społeczne, które, dla odmiany, nigdy nie miały ugodzić w konkretną osobę. Natomiast tym, co przeraża w przemyśle nienawiści PO, jest jej przygotowany na zimno kształt, zawsze wymodelowany, aby wywołać jeszcze mocniejsze i tym razem nagłośnione reakcje pisowców. Dziś po ponad pięciu latach wzajemnych ataków w elektoracie PiS wykształciła się z czasem własna odmiana nienawiści, ale ona jest bardziej głucha i pamiętliwa niż wybuchowa.

Dlaczego instrumentalne używanie nienawiści jest tak bardzo niepokojące? Bo ta emocja w największym stopniu dewastuje potencjał społecznego zaufania. A to właśnie ten czynnik pomógł zbudować sprawnie działające demokracje.

2  Zawłaszczanie mediów

Na podobnej zasadzie, na jakiej nie ma przedstawicieli PiS w Komisji ds. Służb Specjalnych – nie ma też ich w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Ulubioną kontrtezą w takich sytuacjach ze strony PO jest przypomnienie, że w Krajowej Radzie działającej w latach 2006 – 2010 też nie było przedstawiciela Platformy. Jednak partia Donalda Tuska zapomina, że gdy PiS doprowadziło do rozwiązania starej „czerwonej rady", jaka wypromowała np. Roberta Kwiatkowskiego – to proponowało Platformie wspólną akcję, ale ta w imię pluralizmu się nie zgodziła. Dziś widać jasno, że owa troska o pluralizm dotyczy wszystkich, tylko nie PiS. Telewizją publiczną kieruje były polityk Unii Wolności Juliusz Braun, a np. „Wiadomości" TVP w dniu brukselskiej inauguracji prezydencji brzmiały tak, jakby ich newsy pisali spin doktorzy PO. Dla odmiany w Info panuje polityczna poprawność, jakby skrojona pod potrzeby SLD.

Można odnieść wrażenie, że im bardziej misternie Platforma konstruuje swój medialny kryształowy pałac, tym bardziej skazana jest na uzyskanie absolutnej dominacji w przestrzeni medialnej. Stąd wrogie zachowania wobec mediów prezentujących krytycyzm wobec jej działań. Symbolem takich reakcji było zgłoszenie przez przedstawicieli Skarbu Państwa w Presspublice wydającej „Rzeczpospolitą" wniosku o rozwiązanie spółki.

Tak wygodnej sytuacji dla Platformy nie byłoby także, gdyby nie poparcie dla tej partii ze strony większości gazet codziennych, tygodników i wielu portali informacyjnych. W tym wypadku Platforma wykreowując podział: albo my, albo koniec demokracji, zahipnotyzowała wiele mediów, którym ideologia antykaczyzmu każe nie zauważać bardzo niepokojących tendencji w praktyce rządów Tuska.

3  Niszczenie fundamentów konsensusu

Platforma zdobywszy władzę zaczęła naruszać wiele dobrych obyczajów sejmowych. Politycy PO negując je, zdają się być przekonani, że będą rządzili wiecznie, więc kopniaków w kostkę, jakich nie szczędzą opozycji, sami nigdy nie poczują na własnej skórze. Pierwszym symptomem nowej taktyki było porzucenie starej zasady parlamentarnej, w myśl której na marszałków Sejmu i ich zastępców wybierać należy ludzi nastawionych na kompromis i dialog ponad podziałami. Tymczasem pierwszym kandydatem na marszałka ze strony PO był Bronisław Komorowski znany z frazy, „jaka wizyta, taki zamach", wyśmiewającej strzelaninę w pobliżu prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Platforma wzmocniła Komorowskiego wicemarszałkiem w osobie Stefana Niesiołowskiego. Co więcej, kluczowe posiedzenia Sejmu zamieniają się tradycyjnie w przepychanki między rządem a opozycją, które wskutek ogólnego nastawiania opinii publicznej, wygrywa rząd, choć wielokrotnie jest o wiele bardziej arogancki niż jego adwersarze. W podobny sposób władza nie liczy się z siłami, które uważa za słabe lub tracące sympatię polityczną. Każdego można opatrzyć deprecjonującą etykietką pisowską. „Pisowscy" mogą być związkowcy, sędziowie, prokuratorzy, publicyści czy filmowcy, co pozwala zlekceważyć każdą krytykę i każdą opinię.

W nieformalny sposób wprowadza się faktyczną akceptację dla zasady, że pisowskość uprawnia Platformę do wypychania na margines normalnej gry demokratycznej. Oto w Sejmie przy wyborze składu Komisji ds. Służb Specjalnych – Platforma orzekła, że nie zgodzi się na wybór do komisji Antoniego Macierewicza. W normalnym kraju rządząca partia nie ma prawa narzucać opozycji, kto może, a kto nie może ją reprezentować. A jednak nieformalne weto PO doprowadziło do faktu, że miejsca dla PiS pozostały przez większą część kadencji nieobsadzone, a gdy już PiS „pękło" i wyznaczyło innych kandydatów, to pozostałe partie tak ułożyły grafik rotacji w prezydium komisji, że do końca obecnego Sejmu PiS się w nim nie znajdzie.

4  Populizm i PR

Ekipa Tuska to pierwszy rząd w ostatnim dwudziestoleciu, w wypadku którego praktyki public relations nie wspomagają konkretnych działań politycznych, ale bardzo często je wprost zastępują. Tak było w przypadku akcji przeciwko pedofilom i dopalaczom. Tak było z gromkimi zapowiedziami przyjęcia euro i tak było z programem budowy autostrad. Zmieniają się tylko negatywni bohaterzy kolejnych show rządu – raz jest to ruch związkowy, raz ludzie broniący krzyża, a innym razem ojciec Rydzyk czy europarlamentarzyści korzystający ze swobody polemiki w PE. Oczywiście, same negatywne emocje by nie wystarczyły. Rząd Tuska wypracował własny model populizmu. To pojęcie, którym straszono z łamów wielu gazet za czasów Jarosława Kaczyńskiego – po zdobyciu władzy przez Donalda Tuska zyskało nagle pozytywną konotację. W tej mierze politykę rządu PO najszczerzej zdefiniował wierny kibic tej partii – socjolog Marcin Król w tekście z listopada 2007 roku. Marcin Król dzielił w nim populizm na jego odmianę radykalną, której miał hołdować Kaczyński, oraz populizm pozytywny.

Król dość cynicznie tłumaczył też, że „kto sądzi, że warto rozumować w takich kategoriach jak dobro wspólne czy też tradycja narodowa, ten jest po prostu anachroniczny". Marcin Król polecał Platformie populizm pozytywny: „Taka oferta nazywana jest normalnością i chociaż nie wiadomo, co stanowi jej normę, to podoba się dużej części społeczeństwa polskiego" i dalej „Kto jest rozgoryczony, że ten populistyczny liberalizm mało mówi o sposobach osiągania normalności, ten niepotrzebnie chce od polityków za dużo".

Tezy Króla zostały dokładnie wcielone w życie przez polityków PO. Zadekretowano normalność i pod tym hasłem zwalcza się krytyki opozycji, ubierając je w kostium potencjalnego podpalenia Polski. Nawet tak zdawałoby się normalne postulaty, jak budowa pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej zaczynają nabierać cech haseł groźnych dla większości Polaków.

Ale legitymacja władzy oparta na straszeniu PiS – nie pomaga rozwiązać problemów niepoddających się władzy public relations. Dlatego upadają stocznie, Rosjanie nie oddają nam wraku, polskie koleje wskutek mrozu przeżywają zapaść, autostrady pozostają niezbudowane, a stadiony muszą czekać na kolejne terminy otwarcia. A co z procesami, których efekty będzie można zobaczyć dopiero za jakiś czas? Znów trudno uciec od porównań z tromtadracją epoki Gierka i późniejszym bolesnym przebudzeniem.

5  Służby specjalne i prokuratura

Wspomniane już wyrzucenie PiS z Komisji ds. Służb Specjalnych, a potem skuteczne niewpuszczanie jej przedstawicieli do prezydium komisji, to typowy przykład, gdy pozornie opozycyjny SLD w imię walki z wizją recydywy IV RP – pomaga Platformie uniknąć kontroli. Osłabiona komisja nie bada, czy służbom zdarza się działać w interesie czysto partyjnym Platformy. Najbardziej znanym zarzutem wobec służb jest powiększanie liczby podsłuchów i łatwość uzyskiwania przez nie billingów dziennikarzy, ale przecież media w małym stopniu interesują się dziś, czym zajmuje się ABW. Nawet tekst na łamach przychylnej rządowi „Gazety Wyborczej" o dziwnym odsunięciu prokuratora Andrzeja Piasecznego, który natrafił na kontrowersyjną transakcję szefa ABW generała Krzysztofa Bondaryka, nie został podjęty przez inne media. Mało kto też zauważa, że nalot ABW o 6 rano na dom internauty podejrzanego o obrażanie prezydenta – mógł mieć charakter ostrzegawczego precedensu. I wreszcie kwestia prokuratora Marka Pasionka. Wszystkie czynności w tej sprawie odbywają się wewnątrz struktur prokuratury i można tylko zastanawiać się, czy Pasionek nie został ukarany za próbę objęcia śledztwem członków rządu. Premier Tusk jest w idealnej sytuacji. Formalnie prokuratura mu nie podlega, ale można odnieść wrażenie, że prokurator generalny Seremet zadziwiająco liczy się z życzeniami szefa rządu.

6  Odejście od polityki historycznej

Donald Tusk znany był z pewnego dystansu wobec tego, co środowisko liberałów gdańskich nazywało kultem polskiej martyrologii. Ale jednak najgorsi pesymiści nie zakładali, że Tusk, historyk z wykształcenia, tak dalece odejdzie od polityki poprzedniego rządu. Instytut Pamięci Narodowej w imię ochrony użytecznego politycznie dla PO Lecha Wałęsy – został ustawowo ukarany osłabieniem. Tylko powołanie na nowego szefa instytutu Łukasza Kamińskiego, stosunkowo zasłużonej postaci, pozwala wierzyć, że nie dojdzie do marginalizacji tej instytucji. A jednak nie sposób nie zadumać się nad konsekwencją, z jaką Platforma przykrawa budżety na projekty historyczne. Zdumiewa głęboka niechęć ministra Bogdana Zdrojewskiego wobec projektu Muzeum Ziem Zachodnich we Wrocławiu. Obcięto nakłady na Muzeum Historii Polski. A tam, gdzie zachowano jakieś pieniądze na placówki muzealne, to albo chodzi o projekty, których zahamowanie wywołałoby oburzenie w świecie, jak w wypadku Muzeum Żydów Polskich, albo chodzi o placówki obsadzone ludźmi związanymi z PO. To przypadek Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, którym kieruje Paweł Machcewicz i Europejskiego Centrum Solidarności, które przypadło również utożsamianemu z PO Basilowi Kerskiemu.

7  Banalizacja polityki zagranicznej

O ile za rządów prezydenta Lecha Kaczyńskiego i rządów PiS – Platforma zarzucała polskiej dyplomacji zbytnie ambicje – o tyle pod rządami Tuska nastąpiło jej uśrednienie. W ramach „Orientowania się na europejski mainstream" porzucona została aktywna polityka wschodnia. W polityce europejskiej Tusk prowadzi politykę orientującą się na Niemcy jako główną siłę środkowej Europy. Aby zadowolić największych graczy europejskich, Tusk dokonał „resetu" w polityce z Rosją. Ale nie doprowadziło to do trwałego ocieplenia relacji – w momencie gdy doszło do chwili próby – Tusk dał się omamić serdecznymi uściskami Władimira Putina i zgodził się na prowadzenie śledztwa według rosyjskich życzeń. Zauważmy gorzki paradoks. Ze wszelkich animozji z Berlinem i Paryżem wycofaliśmy się, aby zdobyć na nowo przychylność Europy, ale gdy w chwili katastrofy potrzebna nam była pomoc dyplomatyczna Unii i NATO, aby możliwie umiędzynarodowić badanie katastrofy – Tusk się jej wyrzekł w imię świeżo nawiązanej przyjaźni. Raport MAK pokazał, że Moskwa przyjaznych gestów polskiego premiera nie ma zamiaru odwzajemniać. A pozostałe elementy polskiej dyplomacji znów tak nasycone są pijarem – jak np. unijna prezydencja, że nie sposób orzec, co w nich jest wynikiem realnej pozycji Polski, a co poklepywaniem po plecach słabszego partnera, który nie sprawia kłopotów. Zupełnie innym przykładem niefrasobliwości – bardziej zahaczającym o politykę wewnętrzną – jest akceptacja PO dla działań Ruchu Autonomii Śląska. I tu znów polityczna poprawność każąca lansować multikulturowość ociera się o nonszalancję wobec polskiej racji stanu. A raz wypuszczony z butelki demon separatyzmu wywołać może w przyszłości trudne do przewidzenia konflikty.

8  Niepokojące eksperymenty z oświatą

To być może jedna z najbardziej brzemiennych konsekwencji reform rządów Donalda Tuska. Gdy uczynił szefem resortu edukacji panią Katarzynę Hall, żonę konserwatywnego historyka Aleksandra Halla – wielu było pewnych, że zostanie w polskich szkołach w pełni dowartościowana. Stało się dokładnie inaczej. Nowa pani minister zaczęła ulegać wielu „postępowym pomysłom na reformę edukacji". Tak doszło do reform, które w karkołomny sposób zadekretowały, że cykl nauki przedmiotów obejmować będzie trzy lata gimnazjum i pierwszy rok liceum. Ostatnie dwa lata nauki licealnej będą przypominać kurs przedmaturalny. Status historii znacznie się pogorszył. Poloniści załamują zaś ręce nad przetrzebieniem listy lektur w myśl poglądu, że nie wolno uczniów zbytnio obciążać czytaniem. I wreszcie daje do myślenia zadziwiający upór, z jakim minister Hall doprowadziła do tego, że już sześciolatki będą chodzić do podstawówki, a matura odbywać się będzie w wieku 18 lat. I w tym wypadku efekt eksperymentu ujrzymy za ileś lat i być może czeka nas zjawisko produkcji przez polskie licea osób mających cechy półinteligentów.

9 Zanik wrażliwości na korupcję

Histeria, jaką ekipa Tuska wywołała wokół działalności CBA Mariusza Kamińskiego, na długie lata utrudni zdecydowaną walkę z korupcją. Byle aferzysta oskarża organy ścigania o uleganie „pisowskiej obsesji". Działania CBA nie sprawiają wrażenia konsekwentnej polityki. W rankingach korupcji Polska znowu jest na wysokich pozycjach. Losy afery hazardowej: umorzenie sprawy przez prokuraturę i zamiecionej pod dywan w Sejmie, gdzie badała ją specjalna komisja – przekonały wielu uczestników nielegalnych machinacji, że nie ma specjalnie czego się bać. A symbolem tego, że nawet spora afera nie niszczy jej bohaterów do końca, jest fakt, że Mirosław Drzewiecki wciąż jest członkiem PO, a jego kompan Zbigniew Chlebowski nie traci nadziei na powrót do partii.

 

W ciągu 3,5 lat rządów Platformy wzmocniła się tendencja, w której partia ta przestała dyskutować nad swoją polityczną praktyką. Każe to obawiać się, że wszystkie wymienione powyżej negatywne zjawiska mogą wzmocnić się w razie ponownego wygrania wyborów przez Donalda Tuska. Jak głos z odległej przeszłości brzmi wypowiedź polityka PO Antoniego Mężydły, który parę miesięcy po przejściu z PiS do PO tak przestrzegał swoich kolegów: „Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. W Platformie jest poczucie, że mamy wielką władzę, bo też jesteśmy obdarzeni wielkim zaufaniem. Ulegamy tej pokusie niebezpiecznie zbliżając się do granicy demokracji" („Polska The Times" 31.01.2010r.).

Te słowa padły 16 miesięcy temu. Ich autor od dawna już przestał decydować się na podobną szczerość, ale tym bardziej można uznać, że słowa te są jeszcze bardziej aktualne niż w chwili ich druku.

Niebawem miną cztery lata rządów Platformy. Formalnie była to koalicja PO – PSL, ale udział chłopskiej partii we władzy niknął na tle wyrazistego stylu rządzenia Donalda Tuska. Do czego porównać ten sposób sprawowania władzy?

Nasuwa się używana wobec Unii Europejskiej metafora „kryształowego pałacu". Swoistej cieplarni w świecie bez wojen, gdzie wzrost konsumpcji zmienia oczekiwania wobec polityki. Ale te zachodnie pałace, nawet jeśli wyśmiewane za ażurowość, są zbudowane na znacznie solidniejszych fundamentach, niż nasza nadwiślańska wersja stojąca na o wiele mniej stabilnym gruncie.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy