... szepczą cicho o rozstaniu
Jesienne róże mówią nam o pożegnaniu
I w liści chmurze idziemy przez parku głusz
Aktualizacja: 03.09.2011 01:01 Publikacja: 03.09.2011 01:01
... szepczą cicho o rozstaniu
Jesienne róże mówią nam o pożegnaniu
I w liści chmurze idziemy przez parku głusz
Jesienne róże więdną już.
Któż nie zna tego hiperprzeboju w mistrzowskim wykonaniu Mieczysława Fogga? Przetrwał epoki, ale co do tematu – jesienna aura nastraja mnie zupełnie inaczej, niż sugeruje autor niedoścignionej inteligencji tekstu Andrzej Włast. Dla mnie jesień to nie pożegnanie, ale początek, tak jak wiosna, szczególnie kiedy za oknami złote słońce oświetla miodowym blaskiem najpiękniejszy krajobraz.
Dlaczego początek? Bierze się to zapewne z mojego trybu życia, z zawodu. Wrzesień to nie koniec, ale początek sezonu teatralnego, który liczy się właśnie od września do września. Jesień to początek prób i powakacyjnych spotkań. Wszyscy są dla siebie mili i wyrozumiali. W garderobach szmerek wspomnień: „Miałeś pogodę? Jak tam dzieci? Zawsze mówię, że lepiej poza sezonem...". Jak szybko znika sierpniowa opalenizna, tak szybko wraca proza teatralnego życia. Łzy przez reżysera i śmiech przez łzy. Szpileczki i szpile. I premiera.
Jesień to początek roku akademickiego – przypominam sobie, jak układałem przemówienia inauguracyjne jako rektor Akademii Teatralnej. A potem w gronostajach, w jeszcze jednym kostiumie, grałem rolę czy też raczej wcielałem się w postać rektora. Lubiłem też gościnne występy na zaprzyjaźnionych uczelniach. Najprzyjemniej wspominam lubelski KUL, gdzie fiolet biskupi mieszał się z czerwienią obszytych gronostajami rektorskich peleryn. Pamiętam niezwykłe wzruszenie, jakiego doznałem za sprawą księcia Kościoła kardynała Franciszka Macharskiego. Kiedy lata temu zwiedzałem katedrę wawelską z moją amerykańską synową, natknęliśmy się na Jego Eminencję. Synowa, czyli Carin, krzyknęła: „Macharski!". „Skąd go znasz?" – zapytałem zdziwiony. „Z telewizji" – odpowiedziała spokojnie. Eminencja podszedł do nas i w nienagannej angielszczyźnie powiedział do Carin kilka miłych słów.
Jesień to nie smutek, ale powitanie – nowa praca, nowe projekty, nowe role, nowi studenci. Świat młodnieje. Tej młodości winniśmy ofiarowywać róże – na początek, na dobry początek. A wszystko w blaskach złotego słońca, które niezmiennie oświetla jesienny już wrzesień. Pod stopami szeleszczą liście i pękają dojrzałe kasztany, a my z zapałem realizujemy pomysły bez szans i dajemy kolejne występnym narzeczonym – znów „... serca biją, jak dzwon, na jeden ton".
Dziękuję Ci, Panie Mieczysławie, symbolu dawnej Warszawy, za tę piękną piosenkę.
Zacznijmy nowy rok – wszystko przed nami.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Plus Minus
... szepczą cicho o rozstaniu
Jesienne róże mówią nam o pożegnaniu
Ich nazwiska nie trafiały na okładki płyt, ale to oni ukształtowali dzisiejszy show-biznes.
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa” to gratka dla tych, którzy nie lubią współgraczy…
Chemia pomiędzy odtwórcami głównych ról utrzymuje film na powierzchni, także w momentach potencjalnej monotonii.
Czasem największy horror zaczyna się wtedy, gdy przestajemy okłamywać samych siebie.
Współczesne kino częściej szuka empatii niż konfrontacji, ale wciąż uważam, że ta druga może być bardzo skuteczna.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas