Wracamy pamięcią do najważniejszego dokumentu w naszej historii. Mówi się sporo o wartościach, demokracji, przywiązaniu do tradycji. Ale tak trudno ostatnio przechodzi nam przez gardło proste słowo – patriotyzm. Nawet tym z moich znajomych na lewicy, którzy jeszcze 20 – 30 lat temu siedzieli w więzieniach za wolną Polskę. Wielu też moich znajomych na prawicy, nie zawsze dotkniętych prześladowaniami, odmienia słowo patriotyzm przez przypadki nie żeby łączyć, tylko by nas dzielić.
Ten świąteczny numer dedykujemy Polakom, którzy reprezentują wszystkie odcienie patriotyzmu. To specjalna okazja. Plus Minus ukazuje się po raz tysięczny i miłość do ojczyzny doskonale wpisuje się w nasz sposób myślenia o państwie. Nie odbierając nikomu prawa do obchodzenia tego dnia w sposób, jaki uważa za stosowny, nie dzieląc Polaków na dobrych i złych patriotów, chcemy pokazać zagrożenia, jakie niesie ze sobą ideologiczne wygumkowywanie słowa patriotyzm z publicznej narracji.
W debacie pełnej emocji łatwiej czasem wyrobić sobie zdanie, szukając paraleli w przeszłości niż w codziennym jazgocie politycznym. W historii demokracji w żadnym chyba kraju patriotyzm nie został tak poharatany, jak we Francji po I wojnie światowej. Tak jak dziś eurocentryzm, ekologizm, feminizm, obyczajowy relatywizm, tak wtedy internacjonalizm i pacyfizm, uważane były za naturalną alternatywę wobec patriotyzmu. Lewicowi intelektualiści zawładnęli umysłami rządów, partii, uczelni i szkół.
Francuski Związek Nauczycieli w imię szerzenia internacjonalizmu nakazał swoim członkom niszczenie książek pokazujących heroizm francuskich patriotów. Ministerstwo Edukacji nakazało wykreślić wzmianki o bohaterskich wyczynach francuskich żołnierzy walczących z niemieckimi najeźdźcami. Wszystko w imię szerzenia pacyfistycznych postaw.
Bitwa pod Verdun, podczas której ginęli w męczarniach tysiącami zagazowani francuscy żołnierze, została opisana jako tragedia wielonarodowych ofiar bezlitosnego imperializmu.