Znany historyk izraelski Tom Segew opowiedział mi niedawno, jak wziął udział w jednej z wycieczek izraelskiej młodzieży do Polski. Młodym ludziom pokazano olbrzymi budynek synagogi, który służy dziś jako miejsce użyteczności publicznej. Oglądając go, jeden z nastolatków zadał pytanie: – Mówiliście nam, że 800 lat obecności Żydów w Polsce było ciągłym pasmem udręk i antysemickich prześladowań. Jak więc to możliwe, że Polacy pozwolili Żydom wybudować taką piękną świątynię?
Chłopak okazał się spostrzegawczy, ale niestety większość młodych Izraelczyków wyjeżdża z Polski z – delikatnie rzecz ujmując – niezbyt pozytywnym obrazem naszego kraju. To spora grupa, bo rocznie do Polski przyjeżdża około 25 tysięcy izraelskich uczniów. Ich wrażenia i odczucia w dużej mierze kształtują to, w jaki sposób Żydzi w Izraelu, ale także w diasporze, będą myśleć o Polsce.
Sytuacja jest oczywiście lepsza niż choćby jeszcze dziesięć lat temu. Dzięki Aleksowi Dancygowi, który szkoli przewodników wycieczek, dziś ich program nie ogranicza się już tylko do Zagłady. Oprócz byłych niemieckich obozów młodzi Żydzi zwiedzają polskie miasta, oglądają zabytki, dowiadują się coraz więcej o kilkusetletnim zgodnym współżyciu Polaków i Żydów. Czasami spotykają się z rówieśnikami.
Wycieczki powoli przestają pełnić rolę narzędzia do wzmacniania w uczniach syjonistycznej świadomości i ukazywania im na przykładzie Polski, że świat jest niebezpiecznym miejscem, w którym roi się od antysemitów. I przekonywania, że tylko Izrael ze swoją potężną armią może obronić naród żydowski przed kolejną Zagładą. Nie przez przypadek wycieczki odbywają się na krótko przed powołaniem młodych Izraelczyków do wojska.
Według ostatnich badań po powrocie do domu część uczniów ma lepsze zdanie o naszym kraju niż przed wyjazdem, nadal jednak sytuacja jest katastrofalna. Przed wyjazdem pozytywne nastawienie do Polski ma 13 procent uczniów, po powrocie – 23 procent. Reszta ma stosunek albo neutralny, albo negatywny.
Dlaczego tak jest? Nawet dziesięć spotkań z młodzieżą i dziesięć wykładów o polsko-żydowskiej symbiozie nie może zrównoważyć wrażenia, jakie wywierają byłe obozy. To Holokaust jest głównym tematem wycieczek do Polski i po powrocie do Izraela nasz kraj kojarzy się uczniom głównie z nim. Polska jest w oczach młodych Izraelczyków – jak mówi popularne porównanie – jednym wielkim żydowskim cmentarzem.
Co możemy zrobić, aby zmienić tę nieszczęsną sytuację? Niestety, niewiele. Zabronić im przyjazdów przecież nie można. Nie wolno odbierać ludziom prawa do odwiedzania miejsc kaźni własnego narodu. Można jednak – co Polska niemrawo stara się robić od lat – wpłynąć na zmianę formuły wycieczek.
Weźmy choćby ochronę. Jak wiadomo, młodzieży towarzyszą w Polsce uzbrojeni agenci izraelskich służb, co wzmacnia w nich towarzyszące im tu poczucie zagrożenia. Nie chodzi oczywiście o to, aby ochrona zniknęła całkowicie, ale ochroniarzy izraelskich mogliby zastąpić przecież ochroniarze polscy. Nie tylko złagodziłoby to złe wrażenie, ale przede wszystkim byłoby znacznie skuteczniejsze i lepsze dla ochranianych dzieci. Znającym polskie realia agentom ochrony byłoby znacznie łatwiej rozpoznać zagrożenie i zapobiec ewentualnemu atakowi – odpukać! – niż Izraelczykom. Na początek można by więc zacząć od wprowadzenia ochrony mieszanej, a z czasem wprowadzić ochronę tylko polską.