Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 09.06.2012 01:00 Publikacja: 09.06.2012 01:01
Jeśli „Pokłosie” Pasikowskiego stanie się pretekstem do wznowienia debaty o polsko-żydowskich rachunkach krzywd, będzie ona jałowa. Wszystkie argumenty za i przeciw padły już przy okazji sporów o książki Grossa
Foto: materiały prasowe
Masowa widownia pożąda przede wszystkim rozrywki. Krytycy, tacy jak Tadeusz Sobolewski, wybierają się do kina, by „doznać oczyszczających wstrząsów". Nasi filmowcy próbują pogodzić te sprzeczne oczekiwania. Ich wysiłkom patronuje Quentin Tarantino. Amerykański reżyser w szkole lubił tylko jeden przedmiot: historię. W „Bękartach wojny" potraktował ją jednak jako tworzywo, któremu można nadać dowolny kształt. Hitler nie poniósł kary za swoje zbrodnie? Żydzi zaniechali krwawej zemsty na swych prześladowcach? Kino może to zmienić!
W rejony bliskie „Bękartom wojny" jako pierwszy zapędził się Borys Lankosz. W czarnej komedii „Rewers" pognębił stalinizm w osobie wrednego ubeka z twarzą Marcina Dorocińskiego. Pojawiły się też zapowiedzi sfilmowania powieści Andrzeja Barta „Fabryka muchołapek", traktującej o procesie Chaima Rumkowskiego – niekoronowanego króla łódzkiego getta. Procesie, którego nigdy nie było. Na ostatnim gdyńskim festiwalu do zauroczenia historycznym rewizjonizmem a la Tarantino przyznawało się wielu reżyserów i scenarzystów. Nawet Waldemar Krzystek, twórca „80 milionów" – optymistycznej opowieści o związkowcach wodzących za nos służby specjalne PRL. Gatunkiem, który najbujniej rozkwitł w Gdyni, okazał się dreszczowiec.
Gorzkie żniwa
Po klapie gangsterskiego melodramatu „Reich" dla Władysława Pasikowskiego zaczęła się walka o przetrwanie. Z zawodowego czyśćca nie wydobył go spektakl „Kto się boi Virginii Woolf?" wystawiony w stołecznym Teatrze Powszechnym ani telewizyjny serial „Glina". Jeden z największych reżyserskich talentów, jaki objawił się w Polsce po 1989 roku, przepoczwarzył się w autora scenariuszy, które nijak nie mogły doczekać się sfilmowania. Zaczął też pracować na cudze konto. Jego nazwisko widnieje na liście płac „Katynia" Wajdy.
W końcu jednak kapryśna fortuna przypomniała sobie o swym niegdysiejszym ulubieńcu. 20 lat po „Psach" Pasikowski chce zafundować kinomanom kolejny wstrząs. Więcej nawet, marzy mu się katharsis. Jesienią na ekrany wejdzie „Pokłosie" – mrożąca krew w żyłach opowieść o współczesnych konsekwencjach zbrodni dokonanej latem 1941 roku w jednej z podlaskich wsi. Scenariusz powstał siedem lat temu, pod wrażeniem lektury „Sąsiadów" Jana Tomasza Grossa. Bez dotacji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej szanse na jego realizację były jednak mizerne. „Kadiszowi" (to pierwotny tytuł filmu) zaszkodziła też zmiana politycznego klimatu. Nastał bowiem czas budowy IV RP. Agnieszka Odorowicz – szefowa PISF jeszcze z eseldowskiego rozdania – zapałała nagłą sympatią do tematyki patriotyczno-martyrologicznej. Instytut ogłaszał konkursy na filmy o powstaniu warszawskim, „Solidarności" i wojnie z bolszewikami. Dofinansował „Katyń", „Popiełuszkę" i „Generała Nila". Projekt Pasikowskiego dotacji nie dostał, choć podobał się większości ekspertów. Wściekły reżyser oskarżył PISF o stosowanie cenzury. Odorowicz w rewanżu porównała „Kadisz" do „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" i poradziła jego autorowi, by – skoro tak mu zależy – zrealizował film za prywatne pieniądze. Dlaczego w ubiegłym roku zmieniła zdanie, skoro w scenariuszu zmienił się tylko tytuł, pozostanie słodką tajemnicą.
W Gdyni współpracownicy Pasikowskiego wychodzili ze skóry, by odeprzeć zarzut o uprawianie polityki (historycznej). Producent Dariusz Jabłoński przekonywał, że „Pokłosie" nie jest filmem antypolskim, bo przecież „Polak nie utożsamia się z mordercami". Pochwalił się też, że zrezygnował ze starań o finansowe wsparcie ze strony Niemiec i „krajów koalicji faszystowskiej". Film jest koprodukcją polsko-holendersko-rosyjsko-słowacką. Jabłoński chyba jednak zapomniał, że nasi południowi sąsiedzi należeli do „koalicji faszystowskiej" i we wrześniu 1939 zaatakowali nas razem z Hitlerem).
Bohaterami „Pokłosia" są dwaj bracia. Młodszy, odkrywszy, że droga do starej garbarni została utwardzona macewami ze zniszczonego żydowskiego cmentarza, zaczyna je odnawiać i ustawiać na własnym polu. Starszemu średnio podoba się ten pomysł. Po wieloletnim pobycie w Ameryce ma jak najgorsze zdanie o „żydkach". A jednak to on, nie bacząc na wrogą postawę mieszkańców wsi, podejmie prywatne śledztwo, które zakończy się ujawnieniem prawdy o katach i ich ofiarach.
Jeśli film Pasikowskiego stanie się pretekstem do wznowienia debaty na temat polsko-żydowskich rachunków krzywd, będzie ona jałowa. Wszystkie argumenty za i przeciw padły już przy okazji sporów o książki Grossa. Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik scenariusz „Pokłosia" ocenił źle, w przeciwieństwie do Krzysztofa Persaka z IPN.
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Lubił się wygłupiać, miał dar naśladowania, był spontaniczny. Tymczasem utrwalono w Polakach wizerunek Fryderyka...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas