– Kochają rodzinę, honor i porządek. Często powtarzają: „kraj upada, politycy spychają go w przepaść, a wszystkie zmiany są na gorsze". Nie interesują ich gejowskie małżeństwa ani elektrownie wiatrowe. Interesuje ich natomiast rodzina, ciężka praca, uczciwość i bezpieczeństwo – opisuje swoich wyborców brytyjska radna i publicystka Rowenna Davis. Wbrew pozorom Rowenna Davis nie jest konserwatystką. Jest działaczką Partii Pracy.
Bez alternatywny
Kierunek rozwoju zachodnich społeczeństw, a w zasadzie całego świata, jest jednokierunkowy, a sensem jego są trzy zmiany. Zmiana pierwsza to coraz szybsze przechodzenie od społeczeństwa kulturowo tradycjonalnego do takiego, które entuzjastycznie przyjmuje jako obowiązującą normę obyczajowe eksperymenty. A przy okazji niszczy społeczne instytucje, przez wieki zapewniające mu spójność, a jednostce funkcjonowanie we wspólnotach. W jakimś zakresie ograniczających jej autonomię, ale zarazem zapewniających ludziom poczucie stabilności i w pewnym stopniu chroniących ich przed samotnością.
Zmiana druga jest zmianą ekonomiczną – polega na przejściu od dawnej gospodarki, zawsze w jakimś zakresie wspólnotowej, a od lat 30. do 80. realizującej zasady welfare state, do nowoczesnej, totalnie indywidualistycznej i wolnorynkowej.
Zmiana trzecia – to postępujące rozmywanie się tożsamości i instytucji narodowych. To odchodzenie od tradycyjnej, opartej na narodzie formuły demokracji w stronę formuł innych. Formuł opartych z jednej strony na władzy merytokracji, czyli różnego rodzaju elit, a z drugiej – na braku alternatywy wobec decyzji tych elit, sprowadzeniu procesu politycznego do administrowania, a nie podejmowania strategicznych decyzji. Rozmywaniu narodowych tożsamości sprzyja imigracja z odległych kulturowo obszarów, która to imigracja jest zgodnie z tego rodzaju myśleniem nie tylko nieunikniona, ale i całkowicie pozytywna.
Te zmiany są, rzecz jasna, z sobą powiązane, a przede wszystkim – jednokierunkowe. Nie mogą być w żadnym zakresie odwrócone, będą natomiast w nieskończoność pogłębiane.
Tak brzmiał, i w bardzo dużej mierze jeszcze brzmi, przez niemal nikogo niekwestionowany aksjomat nowoczesnego zachodniego myślenia.
Nie przypadkiem użyłem tutaj czasu przeszłego. Bo choć z polskiej perspektywy jest to nadal trudne do dostrzeżenia w tych krajach Zachodu, które były pionierami opisanych powyżej procesów, to pojawiają się jaskółki zwiastujące – być może – tendencję do zmiany myślenia.
Już nie lewica i prawica
Takim krajem jest Wielka Brytania, niegdyś kolebka thatcheryzmu – kierunku, który w największej chyba mierze ukształtował gospodarcze (lesferyzm) i filozoficzne (agresywny indywidualizm) podstawy współczesności. Kraj, w którym obie rządzące na zmianę partie zaadoptowały i rozwinęły te podstawy. Poprzez blairowską „Trzecią Drogę", oznaczającą rezygnację Partii Pracy z utożsamiania się z interesem warstw plebejskich, i cameronowski nowy konserwatyzm oznaczający odejście torysów od postawy afirmacji i obrony społeczeństwa tradycjonalnego.
Otóż dziś w obu tych partiach pojawiły się ośrodki i kierunki intelektualno-polityczne, kwestionujące ten kierunek zmian i jego bezalternatywność. I wzywające kierownictwa ugrupowań do wydania komendy „cała wstecz!".
– Partia Pracy niegdyś zajmowała się bardziej rodziną, drobnym biznesem, porządkiem i lokalnymi społecznościami – podkreśla cytowana na wstępie Rowenna Davis. – Miała ostrzejsze niż dziś stanowisko, jeśli chodzi o nielegalny hazard i alkohol. Wiedziała nie tylko, co chce zmienić, ale także, co chce chronić.
Tak było kiedyś. Długo przed rewolucją Tony'ego Blaira, która przyspieszyła i przypieczętowała trwające od dawna procesy odrywania się laburzystów od tradycyjnej klasy robotniczej i szerzej – od warstw plebejskich, i orientowania się na wielkomiejską klasę średnią, liberalną i zainteresowaną przede wszystkim rozszerzaniem katalogu indywidualnych wolności, z kulturowymi na czele.