Haratanie w gałę to stary problem filozoficzny. Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju w znanym skeczu o premierze w istocie powtórzył tylko pewną obserwację Blaise Pascala sprzed trzystu lat. Donald Tusk w obliczu coraz większych problemów politycznych, gospodarczych i społecznych myśli tylko o tym, by po zakończeniu nudnego posiedzenia móc w końcu pograć sobie w piłkę.
Tę samą sytuację opisywał Pascal: „Jak to się dzieje, że ten człowiek, znękany dokuczliwym sporem, w tej chwili nie jest smutny? Nie trzeba się dziwić, podano mu piłkę, musi ją odrzucić partnerowi; jakże chcecie, aby myślał o swoich sprawach, mając tę oto sprawę przed sobą?".
Pascal i kabaret
Pascal wskazywał, że gra w piłkę, podobnie jak polowania, dworska kariera, wojaczka i inne rozrywki, odciąga ludzi od refleksji nad sobą, nad tym, „czym są, skąd pochodzą i dokąd idą". Taka refleksja może prowadzić do kryzysu egzystencjalnego, a ostatecznie do nawrócenia i zmiany sposobu życia, człowiek robi więc wszystko, by jej uniknąć. Oddając się rozrywkom, można przeżyć życie, nie konfrontując się z jego nędzą i wielkością. „Rozrywka bawi nas i wiedzie niepostrzeżenie ku śmierci". Warunkiem poważnego życia jest skupienie się na najważniejszych kwestiach, a nie rozdrabnianie się na nieistotne, lecz wciągające zajęcia. Co ciekawe, Pascal zauważał, że rządzący są szczególnie narażeni na zatracenie się w rozrywce, królowie bowiem stale otoczeni są ludźmi, których głównym celem jest zapewnianie im rozrywki.
Diagnozę Pascala można – za Kabaretem Moralnego Niepokoju – rozszerzyć na całe społeczeństwo. W tym wypadku nie chodziłoby o brak refleksji nad sobą, lecz o brak powagi polityków w obliczu problemów kraju. Postawa rządzących jest tylko odbiciem kondycji całego społeczeństwa. Naszym pragnieniem jest bowiem państwo zapewniające rozrywkę. Chcemy czuć się tak jak królowie Pascala, których otoczenie odciąga od nieprzyjemnych refleksji. Rządzący oczywiście chętnie rzucają nam piłkę, dzięki temu bowiem sami mogą także spokojnie haratać w gałę. W ten sposób Polacy zajmują się medialnymi polowaniami, karierami i wojenkami, nie mając pojęcia, czym są jako naród, skąd pochodzą i dokąd zmierzają.
Summa Legutki
Do klasycznych rozważań Pascala o rozrywce nawiązał ostatnio Ryszard Legutko w swojej najnowszej książce „Triumf człowieka pospolitego". Jest to chyba najważniejsza do tej pory praca krakowskiego filozofa. Legutko dokonał w niej syntezy zarówno swoich przemyśleń, jak i swojej biografii. W książce widać ślady wcześniejszych prac o Platonie, tolerancji, wolności i duszy polskiej, ale także udziału w antykomunistycznej opozycji, polskich sporach i europejskiej polityce. Profesor musiał zobaczyć w Brukseli coś naprawdę wstrząsającego, stawia bowiem radykalną tezę, że współczesna liberalna demokracja jest pod wieloma względami uderzająco podobna do komunizmu. Teza ta została w książce bardzo starannie uzasadniona i poświadczona autorytetem kogoś, kto miał okazję od środka poznać oba ustroje.
Legutko pokazuje w kolejnych rozdziałach, że komunizm i liberalna demokracja podzielają tę samą wizję historii jako linearnego postępu, kończącego się realizacją utopii, akceptują takie samo rozumienie polityki, która, występując w imieniu ludzi, może lekceważyć wyrażaną przez nich wolę, i mają w tym samym stopniu charakter ideologiczny. Stąd biorą się inne podobieństwa, na przykład panowanie nowomowy, przekonanie o własnej bezalternatywności, dążenie do objęcia kontrolą całego życia społecznego i tak dalej. „Współczesny świat liberalno-demokratyczny – konstatuje Legutko – niewiele pewnie odbiega od tego, o jakim marzył człowiek socjalistyczny, a jakiego mimo ogromnego zbiorowego wysiłku nie udało się zbudować w komunizmie". Coraz większe upodabnianie się liberalnej demokracji do komunizmu widać zwłaszcza w jej coraz bardziej negatywnym stosunku do religii. „Gdyby starzy komuniści doczekali naszych czasów, to doznaliby bolesnego poczucia porażki, widząc, że liberalnym demokratom udało się zrealizować bez specjalnego wysiłku cele krucjaty antyreligijnej, którą oni z taką brutalną determinacją prowadzili".