A więc końca świata, jak nie było, tak nie ma. Kolejny newage'owy jarmark kiczowatego wróżbiarstwa za nami. W tej sytuacji łatwo się zwolnić z zadania, jakim jest stawianie sobie pytań granicznych. Bo przecież skoro nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, pozostaje jedynie życie prozą codzienności bez oczekiwania na jakiekolwiek cuda.
Czołowy skandalista rosyjskiej kinematografii Aleksiej Bałabanow w swoim najnowszym filmie „Też chcę" pokazuje, że jednak człowiek prozą codzienności nie jest w stanie się nasycić i szuka czegoś więcej. Szczególnie, kiedy staje się bankrutem. To przypadek pięciu freaków: Bandyty, Muzyka, alkoholika Matwieja i jego ojca oraz dziewczyny. Wszyscy oni wybierają się w poszukiwaniu Dzwonnicy Szczęścia, znajdującej się gdzieś między Petersburgiem a Ugliczem. Położona ona jest na obszarze, na którym niegdyś działała elektrownia atomowa. Nie nastąpił tam żaden wybuch, jednak doszło do promieniowania elektromagnetycznego, skutkującego trwającą cały rok zimą. Znaczna część okolicznych mieszkańców zmarła. Śmierć ominęła tylko tych, którzy dotarli do Dzwonnicy i zostali z niej „zabrani" do nieba.
Legenda, jaka otacza niezwykłe miejsce, zaczyna się rozprzestrzeniać. Bandyta dowiaduje się o niej od ojca Rafaiła, duchownego, u którego się spowiada z kolejnego swojego morderstwa. Intrygującą wieścią dzieli się z odczuwającym ogólne zblazowanie Muzykiem. Ten wyraża chęć towarzyszenia Bandycie w podróży do Dzwonnicy. Tymczasem Bandyta chce, żeby dołączył do nich jeszcze jego przyjaciel, alkoholik Matwiej, który został przez swoją żoną wyekspediowany do szpitala na przymusowe leczenie. Bandyta i Muzyk uprowadzają więc Matwieja. Ale Matwiej chce zabrać jeszcze swojego ojca. Kiedy już cała czwórka pędzi jeepem w kierunku zamkniętej strefy, w której znajduje się Dzwonnica, mężczyzn na drodze zatrzymuje dziewczyna. Okazuje się, że mając ukończone studia filozoficzne, sprzedaje własne ciało, ponieważ tylko jako prostytutka może utrzymać swoją schorowaną matkę i siebie.
Ostatecznie nie każdemu jest dane dotrzeć do Dzwonnicy. Ojciec Matwieja nawet nie wyrusza w pieszą pielgrzymkę ku niej – wcześniej umiera w samochodzie. Matwiej postanawia kopać grób ojcu i nie idzie dalej (prawdopodobnie podzieli jego los). Bandyta, Muzyk i dziewczyna docierają do Dzwonnicy. Muzyk i dziewczyna zostają „zabrani". Bandyta – nie. I spotyka go to, co jest udziałem wszystkich pielgrzymów, których nie „zabrano". Czyli śmierć.
Czy jest jakiś klucz, za pomocą którego moglibyśmy wyjaśnić, co stanowi warunek „zabrania"? Bandyta to człowiek, który nie doświadczył żadnej wewnętrznej przemiany. Jest zadowolony z siebie i przekonany o tym, iż zostanie „zabrany", ponieważ ma pyszną rybę i generalnie świetnie przygotował się do wyprawy (jak faryzeusz do modlitwy). Dla niego Dzwonnica to tylko kolejna ekscytująca przygoda. Muzyk, mimo swojego zblazowania, zachował swoistą prostotę. W jego postawie trudno dopatrzyć się kombinatorstwa. Wewnętrzna przemiana jawi się jako coś, czego on szczerze pragnie (na początku filmu widzimy go w cerkwi zapalającego świece przed ikonami). Matwiej patrzy w przeszłość. Alkohol nie pozwala mu dojrzeć – sprawia, że jest on wiecznym chłopcem. Postawa Matwieja może być ilustracją słów Chrystusa: „Pójdź za mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych" (Mt 8,22) oraz „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do Królestwa Bożego" (Łk 9,62). Z całej piątki to dziewczyna jest najbardziej zdeterminowana w poszukiwaniu Dzwonnicy. Biegnie naga. Tyle że owa nagość fizyczna jest zarazem nagością duchową. Dziewczyna nie ma nic do ukrycia. Grzech powoduje w niej rozpacz i chce ona to zmienić. Skojarzenia ze św. Marią Magdaleną wydają się oczywiste.
Czy życiowe bankructwo może być łaską, błogosławieństwem? Dużo zależy od tego, czy w ogóle dopuszczamy do siebie myśl o tym. Bandyta nie dopuszczał. I Matwiej także. Ale żadnego stanu ducha nie da się zaprogramować. Nawrócenie to jest coś, co się dokonuje poza świadomością tego, który się nawraca. Potrzebna jest tylko intencja. Muzykowi i dziewczynie chyba jej nie zabrakło.