Porno mnie odmłodzi

Wszystko zaczęło się od zepsutej lodówki. Za nic nie chciała porządnie chłodzić i mleko po otwarciu kartonu psuło się w ciągu doby.

Publikacja: 05.10.2013 14:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Wzywanie kolejnych fachowców nie poprawiło sytuacji. Postanowiłem kupić nową lodówkę. Przez Internet. Nie dlatego, że jestem taki nowoczesny. Wolałbym przejść się po sklepie, osobiście dotknąć uchwytów, pootwierać drzwiczki, powysuwać szuflady, zbadać wielkość zamrażalnika, wytrzymałość półeczki na wino...

Ale sklepy z artykułami gospodarstwa domowego jak na złość są otwarte w godzinach pracy redakcji. Poza tym mam ciągle – pewnie nie do końca uzasadnione – przekonanie, że sklepy internetowe są tańsze od tradycyjnych. Niby wiem, że to tylko „miejska legenda", ale trudno mi wybić sobie ją z głowy. Wyguglałem parę ofert, przejrzałem Allegro – wybrałem lodówkę, zamówiłem i zapłaciłem za nią.

Od tego dnia zaczął się koszmar. No, może trochę przesadzam, ale na pewno był to porządny koszmarek. Na każdej niemal stronie internetowej atakowały mnie reklamy z najnowszymi modelami urządzeń chłodzących i mrożących. Na portalach anonse wielkimi literami namawiały do kupna sprzętu AGD. Myślałem przez moment, że to może jakaś moja obsesja, halucynacja, że szukając lodówki, zafiksowałem się na tej sprawie – ale nie, reklamy były całkiem prawdziwe. To nie ja się zafiksowałem. To Google zauważył, co wpisałem w okienko wyszukiwarki, i wykorzystał to.

Nie jestem naiwny i nie mam pretensji – doskonale zdaję sobie sprawę, że skoro podaję jakieś informacje w sieci, to ujawniam swoje zainteresowania przed Wielkim Bratem. Nie jestem ogarnięty obsesją własnej prywatności i nawet by mi odpowiadało, gdyby Google pokazywał mi reklamy towarów, których potrzebuję, a nie wszystko – jak leci.

Ale skoro mam do czynienia z – podobno –  wszechpotężnym szpiegiem, to oczekiwałbym od niego odrobinę większej inteligencji. Jeżeli bez problemu podejrzał, czym się interesuję, to potem powinien także się zorientować, że lodówkę już kupiłem. I szansa na to, że w ciągu kilku dni dokupię kolejną, jest znikoma.

Poprzestałem więc na jednej. Gdy panowie kurierzy wnieśli zamówione urządzenie do kuchni i zaświeciły się intrygujące niebieskie diody na panelu, kolega, wielbiciel różnorakich gadżetów, który gościł wtedy u mnie na piwie, zapytał zaciekawiony, czy da się zdalnie ustalić temperaturę chłodzenia – na przykład za pomocą smartfona lub tableta. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że wybrałem najtańszy sprzęt, więc nie sądzę, aby miał takie możliwości.

Kolega posmutniał, a ja skonstatowałem, że gdyby lodówka rzeczywiście była podłączona do Internetu i analizując swoją zawartość, sama zamawiała na przykład nabiał, to – biorąc pod uwagę brak inteligencji u sztucznej inteligencji – codziennie dostawałbym ze sklepu internetowego kolejną kopę jaj.

Jeśli podobnie skuteczne jak Google są algorytmy służb specjalnych analizujące Internet, to nie chciałbym zawierzać im naszego bezpieczeństwa. Pamiętam, że parę miesięcy wcześniej przez pomyłkę kliknąłem w jakąś ikonkę przy reklamie i Google zaproponował mi, że mogę poprawić dane, według których spersonalizowano dla mnie reklamy (szerzej pisze o tym Marcin Bójko na pierwszych stronach tego Plusa Minusa). Zgodziłem się – otworzyła się strona, z której się dowiedziałem, czym się interesuję  (to Wielki Brat ocenił dość trafnie) i jakiej jestem płci (na szczęście potwierdził, że męskiej). W sprawie wieku jednak grubo się pomylił – dodał mi 20 lat. Stwierdził, że skończyłem już 65.

Przez chwilę nawet zrobiło mi się przykro, że Pan Google uważa mnie za ramola. Czym sobie zasłużyłem? Może zdarzyło mi się wejść na strony Radia Maryja? Może kupowałem kiedyś przez Internet wieczne pióro (ale to pewnie błyskawicznie podniosłoby mój wiek do osiemdziesiątki)? A może zamawiałem papierowe książki zamiast e-booków? Może kupowałem róże w internetowej kwiaciarni (podobno w dzisiejszych czasach młodzi już nie obdarowują się kwiatami)? Może za rzadko na Facebooku używam słów typu „lol" i „beka"?

Na rozwiązanie mojego problemu wpadł ktoś z redakcyjnych kolegów. Doradził, abym czasem wchodził na strony z pornografią – wtedy Pan Google na pewno obniży mi kategorię wiekową...

Plus Minus
„Cannes. Religia kina”: Kino jak miłość życia
Plus Minus
„5 grudniów”: Długie pożegnanie
Plus Minus
„BrainBox Pocket: Kosmos”: Pamięć szpiega pod presją czasu
Plus Minus
„Moralna AI”: Sztuczna odpowiedzialność
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„The Electric State”: Jak przepalić 320 milionów