Hołd Kemalowi oddało ponad milion ludzi. Ale pamiętali o nim nie tylko ci, którzy mogli i chcieli udać się do mauzoleum. Gdy 10 listopada o godzinie 9.05 rano, czyli w chwili, gdy w 1938 roku w stambulskim pałacu Dolmabahçe Kemal zmarł – w całym kraju zawyły syreny, wielu ludzi, jak zawsze, na minutę się zatrzymało. Czy bardzo było to nie w smak premierowi, który teraz, po 11 latach rządów (trzecia kadencja, turecki rekord) i zdobyciu pełni władzy, bez obaw i oporów kwestionuje spuściznę Kemala? Można się tego domyślać. Gdy później podczas okolicznościowej imprezy w Bibliotece Narodowej Recep Erdo˘gan zabrał głos, wypowiadał się nieco uszczypliwie. Gazi Atatürk ma, według niego, swoje zasługi, bo przygotował kraj do demokracji, ale nawet dzisiaj dzieli ludzi, a to nie jest dobrze.
Erdo˘gan zdobył się na minimum minimorum tego, co mógłby czy wręcz powinien był przy takiej okazji powiedzieć. Być może zresztą nie powiedziałby nawet tyle, gdyby nie świadomość nie tak dawnych wydarzeń w parku Gezi i na placu Taksim w Stambule, gdzie, przypomnijmy, w czerwcu siły porządkowe stłumiły wystąpienia obrońców parku i zarazem przeciwników władz. Erdo˘gan, choć jego buńczuczne wypowiedzi wcale na to nie wskazują, musiał sobie chyba uświadomić, że jego władza nie jest tak niezachwiana, jak wydawało się jeszcze niedawno. Choć można też odnieść wrażenie, że pasmo sukcesów odebrało mu krytycyzm i przyćmiło trzeźwość spojrzenia.
Talenty młodego paszy
Mustafa Kemal, skromnego pochodzenia, bo syn urzędnika celnego, przyszedł na świat w 1881 roku w Salonikach, które w owym czasie pozostawały jeszcze pod rządami sułtanów. Drogę do kariery otworzyło przed nim zdobycie wykształcenia wojskowego. Jako młody oficer armii osmańskiej brał udział w wojnach bałkańskich; później pracował w służbie dyplomatycznej jako attaché wojskowy w Sofii. Tam poznał Dimitrinę Kowaczewą, swą wielką miłość, piękną i wykształconą pannę z dobrej rodziny. Ojciec Dimitriny, generał i eksminister obrony, nie uważał jednak młodego oficera, w dodatku Turka, za dość dobrą partię.
Czas wielkich dokonań nadszedł dla Kemala wraz z pierwszą wojną światową. Zwycięstwo odniesione nad wojskami brytyjskimi i francuskimi w wielomiesięcznych walkach na półwyspie Gallipoli, gdzie Mustafa Kemal wykazał się niezaprzeczalnyn talentem dowódczym, wyniosło go do rangi prawdziwego przywódcy. Nie tylko wojskowego. Po wygranej „wojnie o niepodległość" z początku lat 20. i odparciu inwazji wojsk greckich dały o sobie znać talenty polityczne 40-letniego paszy – generała. Poza Kemalem nie było wówczas w Turcji nikogo, kto byłby w stanie wziąć na siebie ciężar reformowania „chorego człowieka Europy", jak już w XIX wieku nazywano słabnące państwo osmańskie.
Zadanie wymagało nie lada odwagi i determinacji, bo stan Turcji wykluczał dokonanie drobnych, kosmetycznych zmian. Reforma musiała sięgnąć samych podstaw państwa. I sięgnęła: 29 października 1923 roku parlament w Ankarze – małej anatolijskiej mieścinie, która zaledwie dziesięć dni wcześniej awansowała do rangi stolicy – ogłosił powstanie republiki, a Mustafę Kemala wybrał na jej pierwszego prezydenta. Imperium sułtańskie, sięgające niegdyś od Algierii na zachodzie przez Bałkany w Europie i Irak na wschodzie, przestało istnieć nie tylko w wymiarze terytorialnym (proces rozpadu zaczął się już z początkiem XIX wieku), ale i ustrojowym.
Przejście od monarchii do republiki było najważniejszą ze wszystkich reform podjętych przez Kemala – uważa prof. Tülay Baran z uniwersytetu Yeditepe w Stambule, historyk i znawczyni dokonań Atatürka. Wprowadzenie republiki stanowiło bowiem – jak powiedziała anglojęzycznemu dziennikowi „Hürriyet Daily News" w wywiadzie z okazji rocznicy śmierci Kemala – fundament, na którym można było osadzić dalsze reformy.