Europa przeszła bardzo długą drogę: od Roberta Schumana do Daniela Cohn-Bendita. To także syn dwóch narodów i dwóch kultur, to także polityk wyposażony w nietuzinkową charyzmę. Jakżeż jednak się różni od swojego wielkiego poprzednika (na którego notabene tak ochoczo się powołuje). Jest krzykliwy i arogancki, zawsze skłonny do brutalnego ataku na konkurenta, kieruje się „zasadami" ukutymi przez siebie samego i dostosowanymi do własnej moralnej kondycji. Opowiada się za „wspólnymi, europejskimi wartościami", choć mają one niewiele wspólnego z wartościami, na których zbudowano europejską cywilizację. Niemniej to właśnie Daniel Cohn-Bendit jest najbardziej wyrazistym, najnowocześniejszym i najbardziej pociągającym przedstawicielem światłego obozu euroentuzjastów. On i jego rozliczne klony – w Parlamencie Europejskim oraz najrozmaitszych unijnych instytucjach.

Cały tekst w Plusie Minusie

Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem

Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem

Więcej o tym, co w Plusie Minusie, na Facebooku