Reklama

Marcin Libicki: Gadulstwo Franciszka nie do przyjęcia

Przed wojną inteligencja była w znacznej mierze bezbożna, sanacja też. Józef Piłsudski przed śmiercią księdza nie wołał. A dzisiaj do Józefa Oleksego – ksiądz, do Wojciecha Jaruzelskiego – ksiądz. To jest nasze zwycięstwo.

Aktualizacja: 15.02.2015 11:36 Publikacja: 15.02.2015 00:01

Marcin Libicki: Gadulstwo Franciszka nie do przyjęcia

Foto: Fotorzepa/Bartosz Jankowski

W swojej karierze politycznej należał pan do kilku partii. Do której czuł pan największą sympatię?

Marcin Libicki, były polityk ZChN i PiS:
Tak naprawdę były tylko dwie partie: ZChN i PiS. Reszta to były ugrupowania pomostowe, powołane do współpracy z większymi partiami. Naprawdę moją partią było Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Po pierwsze, mieliśmy szefa na poziomie, prof. Wiesława Chrzanowskiego. Po drugie, kierowaliśmy się kalkulacjami politycznymi, ale intryg nie snuliśmy.

Może na początku lat 90. wszystkie partie były takie sympatyczne, niewinne, a z czasem się zmieniły na gorsze?

Nie zgadzam się z tym. Wbrew bardzo złej opinii, która dotyka polityków jako całości, uważam, że przez 25 lat wolnej Polski dobrze się spisywali. Na scenie politycznej dochodziło do rozmaitych waśni, ale w czterech zasadniczych sprawach panowała zgoda. Po pierwsze, po 1989 roku nikt nie kwestionował, że Polska powinna być niepodległa, niezależna od Kremla. A jeszcze w sierpniu 1988 roku Stanisław Ciosek i Jerzy Urban w memoriale do Wojciecha Jaruzelskiego pisali, że aktywa rządzącej ekipy sprowadzają się do poparcia radzieckiego. Po drugie, wszyscy się zgodzili, że Polska ma być rządzona przez polityków wyłanianych w wolnych wyborach, do których dążono od momentu, gdy zebrał się Sejm kontraktowy. Po trzecie wszyscy byli zgodni, że Polska powinna być zorientowana na Zachód, czyli na NATO i Unię Europejską, i po czwarte, że powinniśmy mieć w Polsce gospodarkę wolnorynkową, opartą na prywatnej własności. Żaden z kolejnych rządów nigdy nie kwestionował tych czterech podstawowych spraw, co dowodzi, że polscy politycy naprawdę zdali egzamin dojrzałości i odpowiedzialności.

Jednak do naszego kapitalizmu, do transformacji gospodarczej jest bardzo wiele zastrzeżeń. Niektórzy politycy i komentatorzy uważają, że Polska stała się półkolonią wykorzystywaną jako rynek zbytu i zasób taniej siły roboczej.

Nie akceptuję tego poglądu. Opinie krążą najróżniejsze, ale fakty są następujące: od 1989 roku mamy stały wzrost gospodarczy. Jeżeli chodzi o wzrost PKB, to wypadamy dużo lepiej niż inne kraje bloku wschodniego. Mimo że Czesi w 1989 roku byli na znacznie wyższym poziomie niż Polska pod względem PKB, dziś ich prawie doganiamy.

Pozostało jeszcze 88% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
„Wyrok”: Wojna zbawienna, wojna błogosławiona
Plus Minus
„Arnhem. Dług hańby”: Żelazne spadochrony
Plus Minus
„Najdalsza Polska. Szczecin 1945-1950”: Miasto jako pole gry
Plus Minus
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima”: Niby nie rewolucja, ale wciąga
Plus Minus
„ZATO. Miasta zamknięte w Związku Radzieckim i Rosji”: Wstęp wzbroniony
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama