Reklama

Irena Lasota: Happy Holidays do góry nogami

Najpierw zadzwoniło do mnie do Waszyngtonu Radio WNET na temat mojej opinii o „Wielkiej awanturze o świąteczne życzenia". Nie miałam o niczym pojęcia, więc szybko znalazłam w internecie spot Polskiej Fundacji Narodowej. Trochę się pośmiałam.

Aktualizacja: 22.12.2017 13:52 Publikacja: 21.12.2017 23:01

Irena Lasota: Happy Holidays do góry nogami

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Polską Fundację Narodową powołały największe państwowe spółki, jak Orlen, KGHM, PZU, PKO BP, więc pieniędzy im chyba nie brakuje. Jej misją jest „promowanie Polski, jej osiągnięć, historii i dziedzictwa narodowego".

W związku z tym w półminutowym spocie zwraca się do amerykańskich braci pięciu bardzo miłych panów, reprezentujących pięć głównych (polskich czy też amerykańskich) wyznań: katolików, luteranów, prawosławnych, muzułmanów i Żydów. Panowie życzą wszystkiego najlepszego z okazji świąt i dziękują Ameryce za przyjaźń, poparcie i wolność.

Nagranie wywołało falę krytyki, że jest za mało lub za bardzo poprawna politycznie, że trzeba było zrobić tak, czy inaczej. Z polityką ten spot nie ma nic wspólnego, chyba że z ogólnie przyjętą polityką różnych fundacji wyrzucania pod koniec roku pieniędzy w błoto, by zamknąć rok budżetowy.

Moim zdaniem w ogóle nie należało tego spotu robić, a już tym bardziej puszczać w telewizji w USA. Spot jest zbędny, bezsensowny, niemądry i z pewnością bardzo drogi. Ktoś już na pewno znalazł jakieś kosztorysy, ale mówimy tu o kosztach rzędu miliona złotych za jednorazową emisję w znanym kanale w czasie dużej oglądalności. Oczywiście na nędznym kanale o drugiej rano, cena jest niższa.

Skoro PFN jest bardzo bogatą fundacją, potwierdza to moją od lat głoszoną tezę, że do dobrych pomysłów potrzebne są dobre głowy, a nie duże pieniądze, a nadmiar pieniędzy wywołuje tępotę umysłową i przyciąga nie najlepszy sort ludzi.

Reklama
Reklama

Pod naporem krytyki PFN wydała oświadczenie, w którym broni swego spotu na kilka sposobów. Po pierwsze: „reklama została przygotowana przez Amerykanów dla Amerykanów, w amerykańskim idiomie kulturowym". Argument bardzo słaby, skoro ludność Ameryki to ponad 320 milionów, z różnymi „idiomami" kulturowymi, wśród których zdarzają się i geniusze, i idioci, fachowcy i dyletanci, jak również cwaniacy polujący na naiwnych klientów.

Po drugie, PFN zrobiła ten spot, „ponieważ większość ataków na Polskę z okresu ostatnich dwóch lat zniekształca historię, oskarżając nasz kraj o antysemityzm i antymuzułmanizm". Oczywiście rabin i imam w jednym nagraniu z księdzem katolickim wyplenią w pół minuty to zniekształcenie historii. Jeszcze lepiej by było, żeby sobie nawzajem składali życzenia, całowali się, śpiewali kolędy i Hava Nagila. Podobno spot ma być pokazywany w kanałach związanych z koncernem Fox. Mogę więc zapewnić speców od obrony dobrego imienia, że nie jest wykluczone, że jestem jedyną Amerykanką, która ogląda Fox News i czyta „Washington Post" i „The New York Times". To tam drukowane są czasami artykuły napastliwe w stosunku do Polski. Tak jak są dwie Polski, tak są i dwie Ameryki rzadko przenikające się nawzajem. Czytelnicy anty-Trumpowych gazet nie oglądają pro-Trumpowej telewizji.

Po trzecie: „Duchowni w reklamie są elementami tkaniny, z której uwita była Rzeczpospolita". Zgoda, ale spot właśnie niepotrzebnie wyciąga pojedyncze nitki, prując z trudem przez wieki cerowaną tkaninę. W „w amerykańskim idiomie kulturowym" tego się nie robi. Zwłaszcza nie rozpruwa się religii chrześcijańskich na katolicką, prawosławną czy protestancką, tym bardziej że ta ostatnia składa się z kilkudziesięciu odłamów, wśród których luteranie są w znacznej mniejszości. Choć robienie dowcipów z nazwisk jest raczej w złym smaku, to trudno mi się powstrzymać przed uwagą, że można było zaoszczędzić czas i pieniądze poprzez eliminację rabina i imama, zostawiając zamiast nich bardzo miłego pastora Wiesława Żydela, podpisując go „Lutheran minister El-Żyd"

Zgadzam się z PFN, tylko w jednym: że „oskarżenia o polityczną poprawność są nieporozumieniem". Oczywiście: w spocie nie ma ani kobiety, ani Murzyna, ani homoseksualisty, którzy lepiej by pasowali do amerykańskich idiomów kulturowych.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Brat”: Bez znieczulenia
Plus Minus
„Twoja stara w stringach”: Niegrzeczne karteczki
Plus Minus
„Sygnaliści”: Nieoczekiwana zmiana zdania
Plus Minus
„Ta dziewczyna”: Kwestia perspektywy
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Hanna Greń: Fascynujące eksperymenty
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama