Polacy w ostatnim tegorocznym spotkaniu wygrali w Warszawie po golach Przemysława Frankowskiego oraz Roberta Lewandowskiego. Był to sparing, ale jednocześnie ostatni występ drużyny narodowej przed zaplanowanymi na marzec barażami o awans na Euro 2024, więc Probierz wysłał na boisko silny skład. Nasi piłkarza zaatakowali Łotyszy i szybko strzelili pierwszego gola. Drugi padł tuż po przerwie.
- Widać było od początku meczu, że chcemy agresywnie grać, narzucić wysokie tempo. Stosowaliśmy pressing właściwie przez całe spotkanie. Nie wykorzystaliśmy sytuacji, ale ważne, że zdobyliśmy bramkę. Pojawiło się też parę momentów niezdecydowania, gdzie przespaliśmy momenty pressingu, ale kiedy gra się tak wysoko, to zawsze coś się może wydarzyć - wyjaśnia selekcjoner.
Czytaj więcej
Polacy wygrali z Łotwą, bo wciąż są w Europie drużyny słabsze od naszej, ale większe emocje od gry budziły puste miejsca na trybunach. Reprezentacja zawodzi, więc nie dziwi, że kilkanaście tysięcy miejsc pozostało pustych.
Michał Probierz jest optymistą, ale wskazuje problemy
Probierz widzi też elementy, które wciąż wymagają poprawy. - Musimy popracować nad stałymi fragmentami gry w defensywie i ofensywie oraz oddawać więcej strzałów z dystansu, bo mamy zawodników, którzy dysponują dobrym uderzeniem - wymienia, a my możemy się domyślać, że chodzi zapewne o zdobywających takie bramki w klubach Sebastiana Szymańskiego i Jakuba Piotrowskiego.
- Generalnie jesteśmy pesymistami, rzadko widzimy pozytywy - zauważa Probierz, odnosząc się do negatywnych recenzji gry jego drużyny. - Mam wrażenie, że kiedy przyszedłem do reprezentacji, to były same zwycięstwa i to ja doprowadziłem do tego, że jest kiepsko, choć nie przegraliśmy od czterech meczów. Może zespół miał nieco wahań, ale pokazuje się z dobrej strony, jest w nim wielu debiutantów i wierzę, że w barażach możemy powalczyć.