Jedyny gol w barażu interkontynentalnym rozgrywanym na stadionie w Ar-Rajjan, który za kilka miesięcy będzie areną turnieju finałowego, padł już w trzeciej minucie. Strzelił go Joel Campbell, który już w wieku 19 lat trafił do Arsenalu, ale nie zrobił w Londynie kariery.

Kostaryka po objęciu prowadzenia postawiła na obronę wyniku. Nowa Zelandia próbowała wyrównać, zdobyła bramkę - anulowaną po wideoweryfikacji. Nie przestała atakować nawet wtedy, gdy czerwoną kartkę dostał Kosta Barbarouses. Oddała aż 15 strzałów, ale świetnie bronił Keylor Navas i to Kostarykanie mogli świętować awans.

To będzie ich szósty mundial, trzeci z rzędu. Najlepiej poszło im w Brazylii (2014), gdzie dotarli do ćwierćfinału. Powtórzyć ten sukces będzie ciężko. W Katarze zagrają w grupie E z Hiszpanią, Japonią i Niemcami.