Taką informację podała portugalska gazeta „Record”, a brazylijski dziennikarz Eric Faria napisał, że kontrakt obowiązywać ma przez dwa lata. To był kolejny zwrot akcji w tej telenoweli. Parę godzin wcześniej pojawiła się wiadomość, że Sousa może zostać na lodzie, bo z Benfiki Lizbona odchodzi Jorge Jesus. To on od początku był pierwszym wyborem szefów klubu z Rio, ale na przeszkodzie stała obowiązująca go do czerwca umowa w Lizbonie.

Jesus popadł jednak w konflikt z piłkarzami, gdy odsunął od zespołu ważnego gracza – Pizziego. Koledzy stanęli za nim murem, zbojkotowali wtorkowy trening i kontrakt Jesusa z Benficą rozwiązano za porozumieniem stron.

Czytaj więcej

Jorge Jesus opuścił Benfikę Lizbona. Pokrzyżuje plany Paulo Sousie?

To mogło oznaczać dla Sousy problemy, bo trenera znalazł też inny klub, który miał interesować się selekcjonerem Polaków – Internacional Porto Alegre. Ale według „Record”, Flamengo nie tylko nie zrezygnowało z zatrudnienia Sousy, ale podpisało z nim już umowę. Wciąż nie może jej jednak zarejestrować, bo do marcowych baraży o mundial Sousę obowiązuje kontrakt z PZPN.

Portugalczyk liczył na porozumienie, ale prezes Cezary Kulesza nie wyraził zgody na jego odejście. W środę sprawą zajmie się zarząd związku. W umowie PZPN z Sousą nie było kwoty wykupu ani odszkodowania w przypadku jej jednostronnego zerwania. „Record” twierdzi, że Sousa jest gotów ponieść konsekwencje swojej decyzji i zapłacić PZPN 300 tys. euro, czyli więcej niż suma jego trzymiesięcznych zarobków (zarabiał 70 tys. euro miesięcznie).