Arkadiusz Milik już wie, co to znaczy uwielbienie kibiców Olympique Marsylia. To był jego pierwszy klasyk i mało brakowało, by odegrał w nim główną rolę.

Stadionem Velodrome wstrząsnęła eksplozja radości, gdy w 20. minucie Polak pokonał Keylora Navasa. Milik (grał 77 minut) pobiegł w kierunku trybun, wpadł w ramiona fanów, ale cieszył się tylko przez chwilę. Na spalonym był zagrywający do niego piłkę Hiszpan Pol Lirola. I gola nie uznano.

Czytaj więcej

Ekstraklasa: Poznańska lokomotywa się rozpędza, Legia wciąż przegrywa

Ten wieczór stał pod znakiem interwencji VAR, bo kilka minut wcześniej - również ze względu na spalonego - anulowano bramkę dla PSG. Luan Peres odetchnął z ulgą, bo było to trafienie samobójcze. Trzeci raz VAR wszedł do akcji, gdy Achraf Hakimi sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Cengiza Undera.

Hakimi dostał czerwoną kartkę, Marsylia przez ponad pół godziny grała w przewadze, ale nie potrafiła tego wykorzystać. Od dziesięciu lat nie pokonała PSG na własnym boisku. Na kolejną szansę musi poczekać do przyszłego roku.