Nauczycielka języka polskiego była zatrudniona w szkole podstawowej od 1986 r. W 1996 r. przeniosła się do gimnazjum. W 2000 r. uzyskała awans zawodowy na nauczyciela mianowanego, a w 2003 r. na dyplomowanego. W roku szkolnym 2014/2015 była zatrudniona w pełnym wymiarze etatu, na co składało się 14 godzin języka polskiego i sześć godzin zajęć na świetlicy.
Czytaj także: Podwyżki dla nauczycieli mogą być później
Dokonując przydziału godzin lekcyjnych na następny rok, dyrektorka ograniczyła jej zajęcia do 10 godzin tygodniowo. Powodem miał być brak możliwości zapewnienia jej pracy w pełnym wymiarze. Nauczycielka złożyła oświadczenie, że wyraża zgodę na zaproponowane warunki. Jednocześnie poinformowała dyrektorkę, że narusza to art. 20 i 22 Karty nauczyciela, art. 42 kodeksu pracy oraz zasady współżycia społecznego. Zapowiedziała też odwołanie się do sądu.
Sąd rejonowy szczegółowo porównał nauczycieli języka polskiego i stwierdził, że dyrektorka nieprawidłowo zadysponowała godzinami. Nauczycielka kontraktowa, której zgodnie z przepisami nie trzeba gwarantować pełnego zatrudnienia, otrzymała więcej godzin lekcyjnych niż nauczycielka dyplomowana. Sąd stwierdził więc, że nie zostały spełnione warunki przewidziane w art. 20 Karty, uzasadniające skrócenie wymiaru godzin lekcyjnych. Innego zdania był sąd okręgowy, który zwrócił uwagę na obiektywne przesłanki: faktyczny brak godzin lekcyjnych do pełnego wykorzystania nauczycieli języka polskiego.
Sąd Najwyższy przyznał jednak rację nauczycielce i odesłał sprawę do ponownego rozpoznania.