Nauczyciele rozgoryczeni obniżonymi z powodu strajku pensjami za maj szukają sposobów, by załatać dziury w budżecie. Jednym z pomysłów jest domaganie się wynagrodzenia za udział w zielonych i białych szkołach, nadzorowanie dzieci podczas dyskotek, ognisk czy wycieczek.
Czytaj także: Wypadek dziecka w szkole i poza terenem szkoły - co powinni wiedzieć rodzice
– Myślimy o tym, by domagać się zapłaty za taką pracę nawet do trzech lat wstecz – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z nich.
Przepisy wskazują, że pensum nauczyciela tablicowego to 18 godzin (dla wychowawców czy nauczycieli przedszkoli jest wyższe). Jednak zgodnie z art. 42 Karty nauczyciela tygodniowy czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze godzin nie może przekraczać 40 godzin tygodniowo. Do tego, poza pracą dydaktyczną, wliczane jest m.in. przygotowywanie się do lekcji czy sprawdzanie zeszytów, a także doskonalenie zawodowe. Nauczyciel ma też prawo do odpoczynku 11 godzin na dobę i 35 godzin tygodniowo. Jeśli jedzie z dziećmi na dwutygodniową zieloną szkołę, sprawuje opiekę praktycznie bez przerwy. Z reguły nikt mu za to nie płaci, a nauczycieli jest zbyt mało, by mogli pracować na zmianę. Rzadko w zamian za pracę w soboty i niedziele udziela mu się dnia wolnego.
– Na takich wyjazdach normy czasu pracy nauczycieli są zwykle łamane. Myślę, że w 99 proc. przypadków można powiedzieć, że nauczycielowi należy się wynagrodzenie za nadgodziny – mówi „Rz" mec. Paweł Korus z Kancelarii Sobczyk & współpracownicy. – Są to jednak sprawy trudne do udowodnienia, a postępowanie może ciągnąć się kilka lat.