Akademia Tańca M&I Sulewscy, która prowadziła tę imprezę na warszawskim Torwarze, ściągnęła sobie widownię nazwiskiem Kingi Rusin-Lis, świeżej podówczas zwyciężczyni „Tańca z gwiazdami”, ona zaś nie dostanie ani złotówki, co więcej – musi ponieść koszty procesu.
Sądy dwóch instancji nie miały wątpliwości, że motywem zaangażowania Rusin była jej popularność, ale odmówiły tej znanej prezenterce i konferansjerce satysfakcji pieniężnej, a nawet przeprosin.
Odmówiły, gdyż uznały, że telefonicznie zgodziła się na wykorzystanie nazwiska.
A było tak: 5 stycznia 2007 r. współwłaściciel Akademii Tańca M&I Sulewscy zadzwonił do Rusin, proponując jej prowadzenie gali, a ona się zgodziła – za 15 tys. zł netto. W ciągu następnych dwóch – trzech tygodni rozmawiali – co billingi potwierdzają – jeszcze kilka razy: Rusin zgodziła się (ona mówi, że tylko wstępnie, a umowa miała być spisana później) na podanie informacji o tym, że będzie prowadzić galę. Nie zgodziła się zaś na użycie jej wizerunku, czyli publikowanie zdjęcia w reklamach, gdyż na to nie pozwalała jej umowa o współpracy z TVN zawierająca tzw. klauzulę antykorupcyjną (zakaz reklamowania konkurencji). 15 lutego Rusin wyjechała na zagraniczne ferie i tam się dowiedziała, że „całe miasto jest zaklejone plakatami o gali” z jej nazwiskiem. Reklamy były zresztą nie tylko na plakatach, ale także w Internecie, radiu i gazetach – wszędzie wyeksponowano jej nazwisko.
Prezenterka 28 lutego odstąpiła od przedsięwzięcia, wskazując, że wprowadzono ją w błąd, myślała bowiem, że imprezę transmitować będzie TVN, a transmitował ją Polsat Sport. Istotnie, w czasie tych pierwszych rozmów nie było przesądzone, która stacja przeprowadzi transmisję. O wyborze Polsatu zadecydowało Polskie Towarzystwo Taneczne w połowie lutego.Sądy uznały, że nie chodzi tu o naruszenie wizerunku (wizerunek jest mocniej chroniony – prawem autorskim, wtedy wymaga się np. precyzyjnego określenia, w jakich mediach będzie wykorzystany, np. w Internecie), ale jedynie o wykorzystanie nazwiska. Wprawdzie nie tylko w funkcji informacyjnej, ale przede wszystkim reklamowej (nazwiska drugiego konferansjera nawet nie wymieniono na plakatach), jednakże użycie nazwiska Rusin było legalne.