Tak uważa Sąd Najwyższy, który zabrał niedawno głos w bardzo skomplikowanej sprawie [b](sygn. akt I KZP 27/09)[/b].
Dotyczyła ona skazanych spod Olsztyna. Otóż Sąd Okręgowy w L. skazał pięciu mężczyzn za gwałt i zastraszanie świadków na surowe kary więzienia.
Obrońcy złożyli apelacje. Sąd apelacyjny postanowił zbadać z urzędu, czy w sprawie nie wystąpiły bezwzględne przyczyny odwoławcze.
W czym rzecz? Otóż w całym postępowaniu przed sądem okręgowym (od listopada 2007 r. do 23 grudnia 2008 r.) składowi sędziowskiemu przewodniczyła sędzia tego sądu, która została delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości. Najpierw była to delegacja okresowa, a następnie zmieniono ją na czas nieokreślony. Pełniła więc równocześnie funkcję orzeczniczą i administracyjną.
15 stycznia 2009 r. zapadł ważny wyrok Trybunału Konstytucyjnego, w którym Trybunał uznał łączenie tych funkcji za niezgodne z konstytucją. I właśnie w związku z tym orzeczeniem SA nabrał wątpliwości, czy w sprawie nie doszło do uchybienia – wydania wyroku w pierwszej instancji przez osobę nieuprawnioną do orzekania. O ich rozwianie poprosił więc Sąd Najwyższy.