Tak wynika z wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie (sygn. akt I ACa 1010/10).
W 2008 r. małżeństwo z Warszawy wzięło kredyt hipoteczny w banku Nordea. Kredyt był w złotych z opcją jednokrotnego darmowego przewalutowania. Małżonkom udało się wynegocjować niską marżę, która miała być taka sama przez cały okres trwania umowy, niezależnie od waluty kredytu.
Ponieważ na przełomie lat 2008 – 2009 euro gwałtownie podrożało (z ok. 3 zł do prawie 5 zł), kredytobiorcy postanowili przewalutować kredyt na tę walutę. Wysłali drogą elektroniczną żądanie podpisania aneksu do umowy. Poprosili też pracownicę banku o potwierdzenie, że po przewalutowaniu będą mieli tę samą marżę (oprocentowanie miało się zmienić).
Bank poinformował, że oprócz stopy bazowej (z założenia różnej dla poszczególnych walut) może się zmienić i marża. Kazał ponadto dostarczyć kilka dokumentów (w tym zaktualizowaną wycenę mieszkania i oświadczenie o dobrowolnym poddaniu się egzekucji do kwoty kredytu po ewentualnym przewalutowaniu).
Ostatecznie do zmiany umowy nie doszło. Kredytobiorcy uznali, że bank – nie dokonując przewalutowania – nienależycie wykonał umowę. Gdyby doszło do zmiany waluty ze złotych na euro, ich należności wobec banku byłyby mniejsze o ponad 90 tys. zł. O zapłatę takiej kwoty wystąpili więc do sądu. Powołali się na art. 471 kodeksu cywilnego, który przewiduje, że dłużnik jest zobowiązany do naprawienia szkody powstałej wskutek nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że jest ono następstwem okoliczności, za które nie ponosi on odpowiedzialności.