Argumentem ma być to, że stosuje się wobec niej odpowiednio przepisy o osobach prawnych.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego (sygnatura akt: I KZP 7/11) na skutek pytania skierowanego przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Wszystko zaczęło się w 2006 r. Do prokuratora wpłynęło zawiadomienie Piotra K., wspólnika spółki jawnej, że jego wspólnik Zbigniew M. popełnił kilka przestępstw. Zarzucał mu: działanie na szkodę spółki w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez konkurencyjną spółkę, nierzetelne prowadzenie dokumentacji i popełnienie oszustwa na szkodę spółki.
Śledztwo zostało wszczęte i było wielokrotnie przedłużane. Pod koniec 2007 r. prokurator zawiesił postępowanie, bo oczekiwał na opinię biegłego z dziedziny księgowości. Trzy lata później, kiedy opinię otrzymał, podjął zawieszone śledztwo. Nie spodobało się to oskarżanemu wspólnikowi, który złożył zażalenie na podjęcie postępowania. Zarzucał w nim m.in., iż podjęto je, mimo że po likwidacji spółka została wykreślona z rejestru przedsiębiorców, tak więc nie ma pokrzywdzonego w sprawie.
Prokurator nie przychylił się do zażalenia i przekazał je do rozpoznania jednemu z sądów rejonowych, wnosząc o utrzymanie w mocy zaskarżonego postanowienia. Jednocześnie podniósł, że sąd powinien rozważyć, czy Zbigniew M. jako były wspólnik może zostać uznany za działającego w imieniu pokrzywdzonej spółki, a więc za osobę mającą prawo wniesienia zażalenia.
Sąd rejonowy uznał się za niewłaściwy i przekazał sprawę wyżej, do sądu okręgowego. Ten także miał wątpliwości, czy skarżący ma prawo do złożenia zażalenia. Najpierw jednak, jego zdaniem, trzeba było rozstrzygnąć, czy w ogóle spółka jawna może brać udział w postępowaniu karnym w charakterze pokrzywdzonego.