W pierwszej instancji sąd uznał, że za wypadek przy pracy odpowiedzialność na zasadzie ryzyka ponosi pracodawca. Co więcej, w opinii sądu pracownik swoim zachowaniem też przyczynił się do powstania wypadku przy pracy. Stało się tak, ponieważ poszkodowany miał doświadczenie zawodowe i wiele razy wykonywał podobne prace.
Tym samym zasady prowadzenia wykopów i ich zabezpieczania były mu bardzo dobrze znane. Ponadto wiedział on, jakie są obowiązujące w tym zakresie przepisy BHP.
[srodtytul]Doświadczenie nie bez znaczenia[/srodtytul]
Mając na względzie powyższe argumenty, sąd uznał, że pracownik przyczynił się do wypadku w 2/3. Natomiast pozostała 1/3 zawinienia leży po stronie pracodawcy. Firma bowiem bezsprzecznie dopuściła się naruszenia przepisów BHP w chwili, gdy wykonała wykop bez stosownych zabezpieczeń.
Opierając się na takich ustaleniach, sąd od pracodawcy zasądził na rzecz pracownika 5 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz rentę uzupełniającą wynoszącą 250 zł miesięcznie. A w pozostałym zakresie sąd oddalił żądania pracownika.
Taki werdykt nie spodobał się ani pracownikowi, ani pracodawcy. Obie strony wniosły odwołanie. Sąd drugiej instancji rozpatrujący sprawę przyznał, że nie było możliwe, aby pracownik aż w 2/3 zdołał przyczynić się do wypadku przy pracy. Jego winę oszacował na 1/4. Zasądził od pracodawcy na rzecz pracownika 15 tys. zł.