To wniosek z wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego z 13 sierpnia 2008 r. (sygn. VI ACa 176/08)
.
Rozpatrywał on sprawę 30-letniej Anny J. Wskutek wypadku, któremu uległa w 2000 r. (gdy jechała rowerem, potrącił ją pijany kierowca), jest trwałą inwalidką. Porusza się o kuli, nie może pracować, choć z zawodu jest księgową. ZUS wypłaca jej około 1000 zł renty, a PZU, w którym ubezpieczony był sprawca wypadku (OC) – dodatkowe 42 zł. PZU wypłacił jej też 84 tys. zł zadośćuczynienia za szkody na ciele i zdrowiu oraz krzywdy moralne (cierpienia, stres).
Kobieta wystąpiła do sądu z pozwem o tzw. świadczenia wyrównawcze, przede wszystkim rentę z tytułu utraconych zarobków oraz związaną ze zwiększonymi potrzebami (leczenie, niezbędna w codziennym życiu pomoc innej osoby, np. po to, aby przyjść do sądu).
Przed sądem wynikła jednak kwestia, do jakich zarobków porównywać świadczenia Anny J. Otóż miesiąc przed wypadkiem zrezygnowała ona z dotychczasowej pracy, gdyż miała na widoku nową, znaczne lepiej płatną. Sąd okręgowy (I instancja) zaangażował biegłego, który dokonał symulacji, ile zarobiłaby, gdyby pracowała w dotychczasowym miejscu i gdyby dostała nową pracę. Oczywiście w drugim wypadku zarobki byłyby wyższe i właśnie je sąd wziął pod uwagę. Odjął od nich rentę ZUS oraz 42 zł z PZU – wyszło 800 zł i tyle zasądził Annie J. z tytułu utraconych zarobków. Przyznał też 200 zł renty na zwiększone potrzeby oraz 100 tys. zł zadośćuczynienia za cierpienia – tyle, ile żądała.