[b]Potwierdził to Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. I OSK 544/08)[/b], uwzględniając skargę kasacyjną GIODO.
O interwencję zwrócił się do GIODO Zbigniew C., któremu PZU odmówił odszkodowania za zalanie mieszkania. Mężczyzna doszedł do wniosku, że wykonana na zlecenie PZU opinia rzeczoznawcy dotycząca zawilgocenia mieszkania została przekazana powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego. PINB twierdzi wprawdzie, że korzystał z opinii własnego eksperta, ale w dniu, w którym ten ją rzekomo przeprowadzał, Zbigniew C. przebywał w szpitalu, a w mieszkaniu nie było nikogo z domowników.
Identyczne są także fragmenty obu opinii. Z ekspertyzy PZU, którą niemal dosłownie powtórzono w opinii rzeczoznawcy powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, wynika, że mieszkanie było zawilgocone jeszcze przed zalaniem. PZU odmówił więc odszkodowania.
Zbigniew C. zażądał „sprostowania i nieudostępniania moich danych osobowych innym podmiotom oraz zadośćuczynienia". GIODO odmówił, gdyż nie dopatrzył się naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych. Zbigniew C. nie przedstawił żadnych dowodów na potwierdzenie swoich zarzutów. PINB wyjaśnił natomiast, że nie uzyskał ekspertyzy od PZU, a PZU to potwierdził. Oba wyjaśnienia generalny inspektor uznał za wiarygodne i stwierdził, że nie doszło do złamania przepisów o ochronie danych osobowych.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, rozpatrujący skargę Zbigniewa C., uznał jednak, że GIODO nie wyjaśnił wszechstronnie sprawy. Bezkrytycznie uwierzył lakonicznym wyjaśnieniom PZU oraz budzącym wątpliwości wyjaśnieniom powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Nie zbadał protokółu przesłuchania rzeczoznawcy PZU, czego domagał się Zbigniew C. W aktach znajduje się również notatka policji, że ekspert PINB, który miał przeprowadzać ekspertyzę techniczną mieszkania Zbigniewa C., podał, iż został wpuszczony do mieszkania przez skarżącego i jego żonę. Tymczasem z zaświadczenia szpitala wynika, że Zbigniew C. był w tym czasie przez dwa miesiące hospitalizowany.