Takie orzeczenie wydał [b]Sąd Najwyższy w niepublikowanym dotychczas wyroku z 27 stycznia 2009 r. (II PK 140/08)[/b]. Rozpatrywał wówczas sprawę pracownika zatrudnionego na stanowisku przedstawiciela handlowego.
Ten podwładny wykonywał swoje zadania na podstawie umowy o pracę na czas określony. Uzgodniono w niej, że miejscem pracy jest siedziba firmy. Niemniej jednak w rzeczywistości przedstawiciel swoje obowiązki pełnił na terenie kilku województw. Z odbytych podróży służbowych sporządzał co miesiąc zestawienia, w których podawał datę takiego wyjazdu, pokonaną trasę i godziny pracy.
W trakcie zatrudnienia otrzymywał wynagrodzenie zasadnicze określone stawką godzinową. Oprócz tego wypłacano mu miesięczną premię uznaniową oraz premię od kwartalnej sprzedaży. W okresie trwania umowy o pracę otrzymał od swojego pracodawcy także dodatkowe wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych w łącznej kwocie około 1 tys. zł. Uznał jednak, że przepracował o wiele więcej godzin nadliczbowych, za które mu nie zapłacono. W związku z brakiem reakcji ze strony byłego pracodawcy skierował pozew do sądu I instancji i zażądał wypłacenia dodatkowego wynagrodzenia.
[srodtytul]Z dodatkową gratyfikacją...[/srodtytul]
Sąd przyjął, że pracownik wykonywał tzw. nietypowe podróże służbowe, bo z uwagi na rodzaj pracy miejsce jej wykonywania obejmowało pewną zamkniętą przestrzeń poza granicami administracyjnymi jednej miejscowości. Zdaniem sądu,[b] jeśli czas spędzony w drodze z delegacji narusza ustaloną w kodeksie pracy normę czasu pracy, to pracownikowi należą się dni wolne albo dodatkowe wynagrodzenie[/b]. Z tego powodu zasądził na rzecz pracownika kwotę 15 tys. zł tytułem wynagrodzenia za pracę w nadgodzinach.