Piotr A. był zatrudniony w szpitalu publicznym w Krasnymstawie na czas nieokreślony, w pełnym wymiarze. Pełnił funkcję zastępcy ordynatora oddziału neurologii. Na początku stycznia 2011 r. zawarł umowę o dzieło w nowej niepublicznej poradni neurologicznej w Krasnymstawie. Potem obie placówki wystartowały w konkursie NFZ. Lepszy kontrakt zdobyła poradnia, która wykazała większy potencjał leczniczy, m.in. dzięki obecności w swoim zespole Piotra A.
Dyrektor szpitala zwolnił neurologa z pracy. Jako przyczynę wypowiedzenia wskazał rażące naruszenie art. 100 § 2 pkt 4 kodeksu pracy, czyli brak dbałości o dobro zakładu pracy. Uzasadnił, że podjęcie działalności konkurencyjnej w zakładzie udzielającym świadczeń zdrowotnych takich samych jak pracodawca skutkowało wyrządzeniem znacznej szkody. Szpital otrzymał bowiem kontrakt od NFZ na udzielanie świadczeń z dziedziny neurologii w wysokości zaledwie 0,9 proc. proponowanej wartości (w 2010 r. zdobył 2672 pkt, w 2011 r. tylko 29 pkt). Dyrektor podniósł także, że neurolog nie zawiadomił go o dodatkowym zatrudnieniu, a to oznacza utratę zaufania. Zważywszy, że zajmował stanowisko kierownicze, obowiązywały go ostrzejsze kryteria dbania o dobro pracodawcy.
Sąd Rejonowy Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Zamościu (sygnatura akt IV P 17/11) oddalił roszczenie neurologa o odszkodowanie za niezgodne z prawem rozwiązanie umowy o pracę.
Stwierdził, że deklarując chęć podjęcia zatrudnienia w poradni, a następnie podejmując ją, podjął działania konkurencyjne wobec macierzystego pracodawcy.
Zdaniem sądu podjęcie jednocześnie pracy w dwóch ośrodkach zdrowia o tożsamym zakresie usług można bez wątpienia zakwalifikować jako narażenie interesów pracodawcy na szkodę.