Wcześniej w podobnym tonie sędziowskie organizacje wzywały do bojkotu naboru do KRS, zresztą bardzo skutecznie. Na 15 miejsc do nowej Rady zgłosiło się tylko 18 chętnych. Co na 10-tys. populację sędziów było dowodem silnego wpływu na ich decyzje, nawet jeśli dla niektórych główną motywacją był środowiskowy ostracyzm.
Nie sądzę, aby apel Themis przyniósł podobny efekt. Wydaje się wręcz niedorzeczny. KRS jest silnikiem Temidy, od niej zależy swobodny przepływ i wymiana kadr w wymiarze sprawiedliwości. Zacięcie się silnika, do czego przecież wzywają sędziowie z Themis, oznacza zatrzymanie całego systemu, czyli sparaliżowanie pracy sądów. A to wprost uderzyłoby w obywateli i obrót gospodarczy.
Autorzy apelu świetnie zdają sobie sprawę, że takie mogłyby być konsekwencje, gdyby znaleźli posłuch u większości środowiska. Pokazują też, jak radykalną postawę przyjęli.
PiS po opanowaniu TK, SN i KRS zresetował system, mając do tego demokratyczny mandat, a oni znaleźli się poza nim, stali się antysystemowi. Tyle że dalej jest już tylko ściana. Bo skoro kwestionuje się legalność zreformowanych instytucji i ich decyzji, trudno w tym systemie funkcjonować.
To dramat przegranych. Ale też przestroga. Konstytucja nie powinna się stać ani relikwią, ani rekwizytem, a dla niektórych tym się właśnie stała. Kilku naczelnych interpretatorów łatwo uczyniło z niej polityczny bat, którym można okładać przeciwnika, mając usta pełne frazesów.