Aktualizacja: 01.11.2020 08:43 Publikacja: 01.11.2020 00:01
Foto: Adobe Stock
Pomimo pandemii i daleko idącej niepewności, czy wybory do samorządu adwokackiego będą zorganizowane, kampania kandydatów trwa. Jako członkini palestry warszawskiej z oczywistych względów obserwuję, co dzieje się na stołecznej mapie politycznej, czytam dyskusje, przyglądam się programom. Jakie mam refleksje?
Jeśli adwokatura jako środowisko podąży drogą proponowaną przez niektórych pretendujących do sprawowania najważniejszej funkcji, tj. dziekana, warto, aby miała świadomość, że zmierza ku samozagładzie. Nie z tej wszak przyczyny, że proponowane postulaty są ze wszech miar nieprawidłowe (choć dla większości ze świecą szukać podstawy prawnej w obszarze kompetencji danego organu), bo jeśli traktować je jako koncert życzeń, wydać się mogą ciekawe. Nie z tego powodu, że jeden z kandydatów jest zbyt młody i nie ma doświadczenia w sprawowaniu funkcji, o którą zabiega, bo przecież jedynie walczący o reelekcję urzędujący dziekan takowe doświadczenie może mieć. Nie dlatego, że swój przekaz kieruje wyłącznie do tzw. młodych, pomijając starych, bo w istocie każdy z kandydatów zwraca się do jednych i drugich, do kobiet i mężczyzn, do adwokatów praktykujących indywidualnie i tych z wielkich korporacji. Adwokatura nie obiera zatem kursu wprost na ścianę z tej przyczyny, że kandydaci pod względem merytorycznym są nieprzygotowani. Stajemy przed koniecznością zadania sobie pytania, czy palestra nadal jest sposobem na życie czy tylko metodą zarabiania pieniędzy, ponieważ temperatura dyskursu, siła argumentów, sposób ich prezentowania i wypuszczanie na wojnę pittbuli atakujących bez mrugnięcia okiem każdy przejaw krytycznego myślenia o postawie jednego z kandydatów są dowodem na to, że zanika koleżeństwo. Nakładanie blokad na przeciwników, a niegdyś osób życzliwych określonym koncepcjom kojarzonym z kandydatem i uniemożliwiających polemiki; licytowanie się, kto prędzej pomyślał o wdrożeniu czegoś, a kto jako pierwszy zakomunikował to w gazecie, choćby przed podjęciem merytorycznych działań; określanie zwolenników zaimkiem „My", a przeciwników „oni" (zróżnicowanie wielkości liter celowe); powoływanie się na covid i krytykowanie potrzeby organizacji izbowego zgromadzenia zgodnie z obowiązującymi zasadami z jednoczesnym chełpieniem się zbiorowymi fotografiami grupy wspierającej kandydata i wreszcie zauważalny problem z wchodzeniem w rzeczową dyskusję, z jednoczesną lekkością w posługiwaniu się osobami trzecimi dyskredytującymi oponentów – wszystko to sprawia, że o adwokaturę się martwię. Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że reguły rządzące polityką krajową przedarły się do tej samorządowej, a zamiast wspólnej sprawy mamy jedynie stołek, po który należy iść choćby po trupach.
Konieczne jest aktualizowanie uprawnień organów ochrony danych osobowych, zwłaszcza w odniesieniu do nowych technologii.
Nowym prezesem Trybunału Konstytucyjnego został Bogdan Święczkowski. Sędzia z nominacji PiS będzie pełnił funkcję do 2030 r. Koalicji rządzącej trudno będzie to zmienić.
Hasła o ułatwianiu życia przedsiębiorcom zawsze dobrze brzmią w kampanii wyborczej i w exposé kolejnych premierów. Z ich realizacją zwykle jest dużo gorzej. Wykłada się na tym zadaniu także obecny rząd Donalda Tuska.
Nie marnujmy poświęcenia sędziów, którzy oparli się pokusie łatwego awansu.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Komisja Wenecka po raz drugi zakwestionowała metodę przywracania praworządności przez rząd. Zbiega się to z odejściem z TK kontrowersyjnej prezes Julii Przyłębskiej oraz wyborami jej następców.
Olefiny Daniela Obajtka, dwie wieże w Ostrołęce, przekop Mierzei Wiślanej, lotnisko w Radomiu. Wszyscy już wiedzą, że miliardy wydane na te inwestycje to pieniądze wyrzucone w błoto. A kiedy dowiemy się, kto poniesie za to odpowiedzialność?
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas