Dzisiejsza konstrukcja zadośćuczynienia powinna być tak zmieniona, by możliwe było złagodzenie cierpień odczuwanych wyłącznie na skutek cierpienia żyjącej osoby najbliższej. Obecnie bowiem, jeżeli ktoś nie wykaże przed sądem rozstroju zdrowia lub naruszenia dobra osobistego, nie może liczyć na zadośćuczynienie. Wyklucza to treść art. 444 i 446 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=99F4F4266D749124A30D7EE75299B064?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]. Prosty przykład: mężczyzna pozostający w udanym związku małżeńskim na skutek ataku osoby trzeciej doznał uszkodzenia narządów rozrodczych. Nie może mieć dzieci. Z tej przyczyny jego żona odczuwa głębokie cierpienie związane nie tylko bezpośrednio z cierpieniami męża, ale też z utraconą szansą na udane małżeństwo i rodzicielstwo. Po krótkim czasie małżeństwo się rozpada, a oboje małżonkowie doznają głębokich urazów psychicznych.
[srodtytul]Ważne pytania[/srodtytul]
Czy system prawny powinien lekceważyć cierpienia osób najbliższych dla bezpośrednio poszkodowanego odczuwane wyłącznie na skutek jego cierpień? Czy ustawodawca powinien zaprzeczać, że cierpienia danej osoby mogą być samoistnym źródłem cierpień dla jej najbliższych? Czy powinien premiować sprawcę tych cierpień przez ochronę jego osoby przed koniecznością rekompensaty cierpień najbliższych? Odpowiedź na wszystkie pytania jest negatywna.
Chodzi tu o zagadnienie szersze: co ma zrobić ktoś, kto odczuwa bardzo duże cierpienia, istnieje ich sprawca, jednakże czynnik wywołujący cierpienie nie był ukierunkowany bezpośrednio na cierpiącego, tylko na inną osobę? Czy sam fakt, iż sprawca nie chciał wywołać cierpień tej osoby, powinien wyłączać możliwość dochodzenia zadośćuczynienia od sprawcy? Czy nie lepiej pozostawić człowiekowi swobodę w zakresie decydowania czy chce się domagać zadośćuczynienia za doznane cierpienie, i przyznać mu w tym zakresie uprawnienie oraz pozostawić ocenę żądania takiej osoby sądowi? Czy nie byłoby bardziej dostosowane do rzeczywistości przyznanie prawa do dochodzenia odszkodowania za każde cierpienie, niezależnie od jego treści, rodzaju, źródła (przyczyny), i pozostawienie oceny tego prawa w konkretnym wypadku sądowi, niż ograniczanie ludziom prawa do tego, by cierpienie im zrekompensowano?
[srodtytul]Błędne założenia[/srodtytul]